Jeżeli pani Halina przerwie naukę na kursie, może zażądać zwrotu opłaty za niewykorzystane lekcje. Może też dochodzić od szkoły odszkodowania za nienależyte kształcenie. Istotą umowy o świadczenie usługi edukacyjnej jest zobowiązanie szkoły do przeprowadzenia w sposób należyty zajęć, zgodnych z proponowanym programem nauki. Odszkodowania takiego można jednak dochodzić tylko w razie złamania przepisów lub niedotrzymania standardów kształcenia. Jednym słowem wtedy, gdy na przykład nie odbyła się część zajęć ujętych w planie kursu, w czasie roku zlikwidowano kierunek kształcenia, jako nauczycieli zatrudniono osoby nieposiadające odpowiednich kwalifikacj. Ta ostatnia ewentualność odpowiada zarzutom stawianym przez panią Halinę.
Warto jednak wiedzieć, że szkoła nie może nikomu zagwarantować określonych wyników w nauce. Nie można więc mieć do niej pretensji z powodu uzyskania niesatysfakcjonujących ocen, nieuzyskania promocji na kolejny etap kształcenia, niezdania egzaminu państwowego lub kłopotów ze znalezieniem pracy (nawet gdy stosowny kurs w założeniu miał w tym pomóc).
Ewentualnego odszkodowania można dochodzić przed sądem na podstawie art. 471 i następnych kodeksu cywilnego. Trzeba jednak wykazać poniesioną szkodę i jej związek przyczynowy z zaniedbaniami szkoły. I choć w umowach ze szkołami można czasami znaleźć postanowienia ograniczające lub wyłączające ich odpowiedzialność za nienależyte kształcenie, to takie zapisy pozostają w sprzeczności z prawem i traktowane są jako niedozwolone klauzule umowne. Szkoła może jednak uniknąć odpowiedzialności, jeśli nie wywiązała się ze zobowiązań pod wpływem okoliczności, na które nie miała wpływu.
Podstawa prawna
Art. 471–473, art. 3853 pkt 2 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz.U. z 2016 r. poz. 380).