Parlament Europejski przegłosował w czwartek przepisy, które mają lepiej chronić pasażerów kolei w razie opóźnienia lub odwołania połączenia. Europosłanka PO Róża Thun oceniła jednak, że można było w tej sprawie zrobić więcej.

Zgodnie z uchwalonymi przepisami w przypadku opóźnienia o ponad 60 minut pasażerowie kolei będą mogli otrzymać pełny zwrot ceny biletu, kontynuować podróż lub zmienić jej trasę bez dodatkowych kosztów. Pasażer powinien też mieć zapewnioną możliwość podróżowania w tej samej klasie, na jaką wykupił pierwotnie przejazd. Podróżni będą mogli sami zmienić trasę podróży lub otrzymać zwrot kosztów biletu, jeżeli przewoźnik nie zaproponuje możliwości zmiany trasy w ciągu 100 minut od planowanego odjazdu.

Przewoźnik musi zaproponować pasażerowi zmienioną trasę nawet w okolicznościach działania "siły wyższej". W razie potrzeby musi mu zapewnić posiłek i napoje, a także zwrot kosztów zakwaterowania.

Nowe przepisy dokładniej definiują "siłę wyższą", kiedy to przewoźnik kolejowy jest zwolniony z wypłaty odszkodowania za opóźnienie lub odwołanie połączenia. Oprócz ekstremalnych warunków pogodowych i klęsk żywiołowych zalicza się do niej "poważne zagrożenia zdrowia publicznego lub zamachy terrorystyczne".

Podróżni o ograniczonej możliwości poruszania się będą musieli powiadomić przewoźnika o planowanej podróży z 24-godzinnym wyprzedzeniem (a nie, jak dotąd, 48 godzin wcześniej).

W pociągach trzeba będzie też zapewnić dodatkową przestrzeń i wyposażenie do przewozu rowerów – przynajmniej czterech w każdym składzie.

"Mamy bardzo dobre wiadomości dla osób podróżujących pociągami, ponieważ udało nam się zapewnić takie same minimalne prawa pasażerów w całej UE, jeśli chodzi o zmianę trasy, miejsca na rowery, bilety bezpośrednie i prawa pasażerów o ograniczonej sprawności ruchowej. Są to ważne postępy, dzięki którym podróże koleją stają się wygodniejsze i lepiej dopasowane do potrzeb pasażerów" - przekonywał poseł sprawozdawca z ramienia socjaldemokratów Bogusław Liberadzki.

Jego entuzjazmu nie podzielała Róża Thun z PO.

"Bardzo żałuję, że negocjatorzy Parlamentu, na czele z Bogusławem Liberadzkim, zamiast stanąć po stronie podróżujących, zgodzili się na niemal wszystko, czego żądały duże przedsiębiorstwa kolejowe. Wraz z koleżankami i kolegami, m.in. Janiną Ochojską, próbowaliśmy jeszcze poprawić tekst rozporządzenia, składając poprawki m.in. w sprawie tego, by na dużych stacjach udostępniać pomoc dla pasażerów z niepełnosprawnościami bez konieczności 24-godzinnego wyprzedzenia, a na małych z krótszym wyprzedzeniem - 12-godzinnym" - powiedziała europosłanka.

Eurodeputowany PiS Tomasz Poręba ocenił z kolei, że nowe regulacje wpłyną na poprawę warunków pasażerskich przewozów kolejowych oraz na ochronę środowiska naturalnego.

"Po długich i niezwykle trudnych negocjacjach udało nam się osiągnąć porozumienie, które wychodzi naprzeciw oczekiwaniom pasażerów i, jestem pewien, stabilizuje również sytuację prawną przewoźników" - ocenił polityk.