Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów we współpracy z 22 instytucjami wypowiada wojnę naciągaczom sprzedającym towary na pokazach czy w sprzedaży obnośnej.
Wzór odstąpienia od umowy / Dziennik Gazeta Prawna
Handlowcy przebrani za lekarzy, to – zdaniem prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów – niedopuszczalna metoda marketingowa. Organ ochrony konsumentów podjął decyzję o wszczęciu postępowania przeciwko przedsiębiorcy, który po nią sięgał, by sprzedać swoje towary. To tylko jedna z wielu spraw prowadzonych przez UOKiK dotycząca sprzedaży bezpośredniej.
– W tej chwili prowadzimy 56 postępowań, w których sprawdzamy, czy ta sprzedaż jest prowadzona zgodnie z przepisami i czy klienci nie są naciągani. Od początku 2013 r. UOKiK wydał 42 decyzje dotyczące tego typu zakupów, które na ogół sprowadzały się do wymuszenia na przedsiębiorcach zaniechania takich praktyk – mówi Adam Jasser, prezes UOKiK.
Podkreśla, że to, co najczęściej budzi wątpliwości urzędu, to nieinformowanie konsumenta o tym, że może zrezygnować w ciągu 10 dni z zakupu dokonanego na pokazie, oraz nieprzekazanie mu formularza, który ułatwi odstąpienie od umowy (patrz: infografika).
Dlatego UOKiK zainicjował akcję, do której przyłączyły się 22 instytucje, takie jak m.in. Prokuratura Generalna, prezes Urzędu Regulacji Energetyki, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej czy rzecznik praw obywatelskich. Celem akcji jest przypomnienie osobom kupującym na pokazach czy od akwizytorów, jakie przysługują im prawa.

Białe fartuchy i refundacja

Sprzedawcy w białych fartuchach przedstawiający się jako konsultanci medyczni, analitycy metody termograficznej czy specjaliści od diagnostyki termoregulacyjnej na pytania z sali odpowiadający, że to badanie, a nie pokaz – w ten sposób firma Mat-Medic z Poznania dokonuje prezentacji swoich wyrobów, takich jak biostymulatory czy harmonizery. Cel tych działań jest prosty – sprzedać jak najwięcej towarów nieświadomym klientom.
– Prelegenci dla wzmocnienia przekazu, mimo że nie posiadają wykształcenia medycznego, posługują się specjalistycznym słownictwem medycznym i dokonują diagnozy stanów chorobowych osób uczestniczących w prezentacji – zaznacza Agnieszka Majchrzak z UOKiK.
Ponadto przedsiębiorca powołuje się na refundację badań przez Unię Europejską, czy też Narodowy Fundusz Zdrowia, co ma – zdaniem prezesa UOKiK – dodatkowo zachęcić potencjalnych klientów do wzięcia udziału w prezentacji i zakupu oferowanych urządzeń.
– W trakcie samego pokazu prelegenci proszą o przygotowanie dokumentu, w którym w sposób wyraźny zapisane są dane osobowe uczestnika, co ma usprawnić prowadzoną rejestrację. Wśród dokumentów wskazywanych przez prelegentów wymienia się legitymację ubezpieczeniową, co w ocenie prezesa urzędu ma na celu podkreślenie przekazu o tym, iż sama prezentacja stanowi rzekomo badanie objęte refundacją NFZ bądź też innej instytucji państwowej – wskazuje Agnieszka Majchrzak.
Podczas pokazu konsumenci są informowani o zbawiennych właściwościach terapii fotonowej.
– Nikt nie informuje konsumentów o handlowym celu organizowanych badań. Konsumentów zapewnia się wręcz, iż organizowane przez przedsiębiorcę badania nie mają nic wspólnego z pokazami handlowymi – dodaje Agnieszka Majchrzak.
Dlatego prezes UOKiK uznał, iż istnieje podejrzenie, że przedsiębiorca, organizując i przeprowadzając pokazy oferowanych produktów, może dopuszczać się nieuczciwej praktyki rynkowej wprowadzającej konsumentów w błąd, o której mowa w ustawie o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (Dz.U. z 2007 r. nr 171, poz. 1206 ze zm.).

Plaga naciągaczy w energii

Opisane postępowanie jest najnowszym, jakie wszczął prezes UOKiK. Ale tego typu spraw jest więcej.
– Mamy również bardzo dużo skarg (ok. 40) dotyczących zmian umowy sprzedaży energii elektrycznej, dokonywanych przez przedstawicieli nowego sprzedawcy podczas wizyt w domach potencjalnych klientów. Konsumenci mają problem z uświadomieniem sobie, że podpisują umowę sprzedaży energii elektrycznej i tym samym dokonują zmiany dotychczasowego sprzedawcy. Często są oni przeświadczeni, że wizytę składa im właśnie jego pracownik, a podpisywane dokumenty są aneksami do już zawartych umów lub jakimiś koniecznymi oświadczeniami – zwraca uwagę Agnieszka Majchrzak.
Dlatego do akcji UOKiK dołączył się również Urząd Regulacji Energetyki.
– Pamiętajmy, że w każdym przypadku bardzo dokładnie powinniśmy zapoznać się z umową, szczególnie wtedy gdy sprzedawca akwizytor puka do naszych drzwi i przedstawia nam superofertę, a do tego jeszcze zastrzega, że jest ona aktualna tylko dzisiaj – ostrzega Agnieszka Głośniewska, rzecznik prasowy URE.
Podkreśla, że konsument powinien przede wszystkim sprawdzić cenę energii. Warto również zajrzeć na stronę internetową www.maszwybor.ure.gov.pl, gdzie znaleźć można wszystkie informacje dotyczące zmiany sprzedawcy prądu.

Prawo do odstąpienia od umowy

Wspólna akcja UOKiK i innych instytucji ma też przypomnieć, że w przypadku umów zawieranych poza lokalem przedsiębiorstwa (np. na pokazach) zawsze obowiązuje zasada, że konsument może od niej odstąpić w ciągu 10 dni (począwszy od 2015 r. będzie to 14 dni).
– Jeżeli nie wiesz, czy prezentacja odbywa się w lokalu, poproś o przybicie pieczątki na pustej kartce – adres porównaj z tym, który jest zawarty w umowie, którą zamierzasz zawrzeć. Nie ufaj całkowicie zapewnieniom sprzedawcy – samodzielnie poszukaj w umowie informacji o tym, czy masz prawo odstąpienia od umowy. Jeżeli sprzedawca unika odpowiedzi na pytanie, namawia do podpisania kontraktu bez czytania – nie ulegaj presji. Obowiązuje to, co jest napisane w umowie, a nie zapewnienia sprzedawcy – radzi Agnieszka Majchrzak.
Osoby, które nie chcą brać udziału w pokazach połączonych ze sprzedażą, powinny już podczas rozmowy telefonicznej ustalić, jaki charakter ma spotkanie.
– Ukrywanie handlowego celu takich zaproszeń to jedna z nieuczciwych praktyk, na którą skarżą się konsumenci – przyznaje przedstawicielka UOKiK.
Należy również pamiętać, że jeżeli już weźmiemy udział w takim pokazie, sprzedawca powinien poinformować nas o prawie do odstąpienia od umowy oraz wręczyć nam wzór oświadczenia, które pomoże nam tego dokonać. Jeżeli tego nie zrobi, to i tak formularz możemy sporządzić samodzielnie (patrz: infografika).

Na oszustów droga karna

Co więcej, niektóre działania nieuczciwych akwizytorów mogą zostać uznane za przestępstwo oszustwa, o którym mowa w art. 286 kodeksu karnego. Zgodnie z par. 1 tego przepisu kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Stąd udział w akcji informacyjnej UOKiK także Prokuratury Generalnej.
– Każdego roku tysiące osób zostaje pokrzywdzonych na skutek nieuczciwych praktyk związanych ze sprzedażą bezpośrednią. Coraz częściej słyszymy o popełnianiu oszustw, zwłaszcza na szkodę osób w podeszłym wieku lub nieporadnych życiowo, które zakupiły przedmioty za kwoty znacznie przekraczające ich wartość. Jako prokuratorzy chcemy docierać do obywateli z informacją o ich prawach w sytuacji, kiedy padną ofiarą takich działań – zapewnia Mateusz Martyniuk, rzecznik prasowy PG.
I dodaje, że pokrzywdzeni zawsze mogą zwrócić się do prokuratorów o pomoc. Podejmą oni działania zmierzające do wyjaśnienia sprawy i pociągnięcia do odpowiedzialności winnych. W takich sprawach istnieje również możliwość odzyskania utraconych środków pieniężnych.
– Pokrzywdzony może wytoczyć w toku postępowania karnego powództwo cywilne albo wystąpić z wnioskiem o naprawienie szkody. Również prokurator może wytoczyć takie powództwo na rzecz pokrzywdzonego albo popierać to wniesione przez niego, jeżeli wymaga tego interes społeczny – tłumaczy prokurator Martyniuk.
Zaznacza jednocześnie, że w praktyce w takich sprawach skuteczniejszy jest wniosek o naprawienie szkody, bowiem orzekany jest zawsze, gdy oskarżony zostanie skazany. Z kolei powództwo cywilne sąd może pozostawić bez rozpoznania, gdy dowody zgromadzone na rozprawie nie pozwalają na jego rozstrzygnięcie.

Wątpliwości budzi nieinformowanie o prawie do odstąpienia od umowy