W poniedziałek Onet opublikował tekst Andrzeja Stankiewicza i Jacka Harłukowicza, w którym dziennikarze oskarżają kandydującego na urząd prezydenta Karola Nawrockiego o to, że ten przed laty brał udział w procederze sprowadzania pracownic seksualnych dla gości Grand Hotelu w Sopocie. Nawrocki zaprzeczył tej wersji wydarzeń i zapowiedział wytoczenie Onetowi pozwu w trybie cywilnym o ochronę dóbr osobistych, a także prywatnego aktu oskarżenia w postępowaniu karnym.

Ten ruch Nawrockiego wzbudził konsternację wśród obserwatorów życia publicznego. Polityk ubiegający się o najwyższy urząd w państwie może bowiem skorzystać ze szczególnej, ekspresowej metody oczyszczenia się z zarzucanych mu czynów. Służy do tego przewidziany w art. 111 kodeksu wyborczego specjalny rodzaj wniosku składany do sądu w tzw. trybie wyborczym. Sąd I instancji ma 24 godziny na jego rozpoznanie, tyle samo czasu przypada na apelację.

Przeciwko komu tryb wyborczy?

Osoby z otoczenia Nawrockiego twierdzą, że wnioski w trybie wyborczym można składać przeciwko tym, którzy prowadzą jawną agitację na niekorzyść danego kandydata. Natomiast tekst Onetu, choć zdaniem Nawrockiego jest nieprawdziwy, nie stanowi agitacji.

– Dominujące orzecznictwo sądowe wskazuje, że materiał prasowy, żeby został uznany za agitację wyborczą, nie może być po prostu krytyczny wobec kandydata, ale musi wyraźnie zniechęcać do głosowania na niego i wypełniać definicję agitacji wyborczej. Z mojej praktyki wiem, jakie jest podejście do tego typu spraw w sądzie warszawskim. Ryzyko oddalenia wniosku złożonego przez Karola Nawrockiego przeciwko wydawcy portalu Onet.pl z powodu braku legitymacji biernej uczestnika jest zbyt duże – mówi dr Bartosz Lewandowski, adwokat z kancelarii Khanzadyan Lewandowski i Partnerzy, który często reprezentuje polityków PiS.

Czy sądy uwzględniają wnioski w trybie wyborczym przeciwko dziennikarzom?

Nasz rozmówca odsyła do postanowienia SO w Warszawie z 20 kwietnia 2020 r. (sygn. akt I Ns 9/20) dotyczącego wniosku złożonego przez Marka Jakubiaka przeciwko „Gazecie Wyborczej” w trybie wyborczym w trakcie kampanii prezydenckiej w 2020 r. Materiał GW dotyczył rzekomego fałszowania list poparcia dla Jakubiaka. Sąd nie uwzględnił jednak tego wniosku, gdyż według niego artykuł prasowy nie stanowi materiału wyborczego.

„Artykuł dotyczy wprawdzie wyborów na Prezydenta RP i zawiera informacje mogące w społecznym odbiorze być odebrane jako negatywne dla kandydatury wnioskodawcy, nie propagują one jednak żadnego innego kandydata, w szczególności stawiając wnioskodawcę w negatywnym porównaniu z jakimkolwiek innym kandydatem” – czytamy w uzasadnieniu do postanowienia.

„Gdyby bowiem uznać tego typu materiały prasowe za materiały wyborcze, to każdy krytyczny artykuł opisujący postępowanie innych kandydatów, w tym urzędującego Prezydenta RP, w tym również ocenę ich działań i wypowiedzi należałoby uznać za materiały wyborcze” – argumentuje sędzia SO w Warszawie.

Przykłady spraw wytoczonych mediom przez polityków

– Kiedyś prawo stanowiło, że agitację wyborczą mogą prowadzić wyłącznie komitety wyborcze. Dlatego wynikały kiedyś rozbieżności w podejściu sądów do wniosków składanych w trybie wyborczym. Dziś przyjmuje się natomiast, że agitację wyborczą może prowadzić każdy. Za agitację można więc uznać każdy tekst (również ten napisany przez dziennikarzy), który wpisuje się w toczącą się kampanię i może potencjalnie przesądzić o wyniku wyborów. Obecne orzecznictwo nie pozostawia żadnej wątpliwości, że prasa może mieć legitymację bierną w postępowaniach wytaczanych w trybie wyborczym – przekonuje z kolei kojarzona z przeciwną stroną politycznej barykady adwokat Dorota Brejza.

Nasza rozmówczyni przytacza szereg spraw, w których sądy uwzględniły wnioski wnoszone do nich w trybie wyborczym. Przykładowo, SO w Bydgoszczy w postanowieniu z 8 października 2019 r. (sygn. akt I Ns 525/19) przychylił się do wniosku posła KO Krzysztofa Brejzy (prywatnie męża mec. Brejzy) przeciwko dziennikarzowi TVP Cezaremu Gmyzowi. Ten sam sąd w październiku 2023 r. także w trybie wyborczym przychylił się do innego wniosku Krzysztofa Brejzy, tym razem przeciwko dziennikarzowi prasowemu Przemysławowi Szymańczykowi (sygn. akt I Ns 523/23). Dorota Brejza odwołuje się również do postanowienia Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 2 października 2019 r. (sygn. akt VI ACz 1254/19), z którego wywodzi, że legitymację bierną w sprawach w trybie wyborczym mają również media np. telewizja czy prasa.

– Zwracam uwagę na to, że mało prawników zajmuje się na co dzień tym tematem. To zrozumiałe, bo tryb wyborczy jest wykorzystywany w praktyce rzadko, bo jedynie w trakcie wyborów. Dziwi mnie zaś to, że tak wielu pseudoekspertów zabiera głos w tej sprawie i sieje dezinformację. Przepisy wskazują, że tryb wyborczy ma chronić prawdę w przestrzeni publicznej i umożliwić kandydatom chronienie się przed nieprawdziwymi oskarżeniami. Karol Nawrocki ma wszystkie narzędzia, by wytoczyć sprawę Onetowi, ale tego nie robi – wskazuje mec. Brejza.

Czy przepisy o wnioskach w trybie wyborczym są jasne?

O szanse na skuteczne rozpoznanie przez sąd wymierzonego w publikację medialną wniosku złożonego w trybie art. 111 kodeksu wyborczego zapytaliśmy również niezaangażowanych w tę sprawę ekspertów. Ich zdania były podzielone.

– Z moich doświadczeń i na podstawie danych, które analizowałem w ramach poświęconego temu zagadnieniu projektu na UAM, mogę stwierdzić, że w tej sprawie składanie wniosku w trybie wyborczym mogłoby się okazać nieskuteczne. Tekst Onetu ma charakter publicystyki, a nie agitacji wyborczej – prognozowałbym, że sąd mógłby oddalić zatem wniosek złożony w trybie art. 111 kodeksu wyborczego – mówi dr Krzysztof Drozdowicz, radca prawny i kierownik prowadzonego na UAM w Poznaniu projektu badawczego „Dochodzenie roszczeń w trybie wyborczym w praktyce sądowej” prowadzonego w latach 2022–2024.

Nasz rozmówca wskazuje, że pełnomocnik Karola Nawrockiego mógłby wystąpić do sądu okręgowego z wnioskiem o zakaz publikacji w trybie zabezpieczenia (ten wniosek może poprzedzić pozew o ochronę dóbr osobistych). Problemem jest jednak to, że na jego rozpoznanie sąd ma aż tydzień.

Większym entuzjazmem wykazuje się natomiast Mateusz Grzech, adwokat i senior associate w kancelarii Duraj Reck i Partnerzy. – Jeśli chodzi o składanie wniosków w trybie wyborczym, to sytuacja jest dosyć jasna. Czynną legitymację do składania takich wniosków ma kandydat lub jego komitet wyborców. Natomiast legitymacja bierna przysługuje każdemu, kto rozpowszechnia nieprawdziwą informację. Zawężenie tego kręgu wyłącznie do polityków mogłoby powodować, że ci za pomocą osób trzecich lub zaprzyjaźnionych mediów rozpowszechnialiby nieprawdziwe informacje o kontrkandydacie. Z przepisów wynika więc, że media mogą zostać stroną takiego postępowania – mówi.

Na poparcie tej tezy przywołuje postanowienie SA w Rzeszowie z 7 września 2013 r. (I ACz 775/13). Zaznacza jednak, że sąd może oddalić wniosek złożony przeciwko mediom, jeśli uzna, że rozpowszechniane przez nie materiały nie nosiły znamion agitacji wyborczej.

Czy materiał prasowy to agitacja wyborcza?

– W tym konkretnym przypadku Onet może przecież tłumaczyć, że jego tekst ma charakter informacyjny i obiektywny. Za agitację należałoby zaś uznać materiały o charakterze nakłaniającym lub zachęcającym do głosowania w określony sposób – wyjaśnia mec. Grzech.

Żadnych wątpliwości nie ma natomiast dr hab. Mariusz Bidziński, prof. Uniwersytetu SWPS. – Właśnie po to przewidziano w kodeksie wyborczym specjalny tryb wnioskowania do sądów, żeby w ekspresowym tempie móc zdementować nieprawdziwe informacje rozpowszechniane na temat kandydata ubiegającego się o dane stanowisko w wyborach. Nie ma najmniejszego znaczenia, czy rozpowszechniającym te informacje jest dziennikarz, czy też kontrkandydat. Sąd ma obowiązek rozpoznać taki wniosek w ciągu maksymalnie dwóch dni. Sąd nie powinien oddalać tego rodzaju wniosku, twierdząc, że stroną bierną postępowania nie mogą być dziennikarze. W zdecydowanej większości przypadków sądy rozpoznają takie wnioski – mówi. ©℗

ikona lupy />
Co mówią przepisy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe