Od pewnego czasu w przestrzeni publicznej wyrażane są obawy co do tego, czy następca Andrzeja Dudy zostanie wyłoniony w sposób prawidłowy i czy będzie mógł bez przeszkód objąć najważniejszy urząd w państwie. Obawy te mają związek z nieuznawaną przez międzynarodowe trybunały (patrz: grafika) oraz przez obecny obóz rządzący Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. To do jej kompetencji, zgodnie z nadal obowiązującą ustawą o SN (t.j. Dz.U. z 2024 poz. 622), należy stwierdzanie ważności wyboru prezydenta.
Eksperci prawni, z którymi rozmawiał DGP, uważają jednak, że obawy te są na wyrost.
– Najbardziej realny jest scenariusz, który znamy już z ostatnich wyborów parlamentarnych. To znaczy wybór zostanie przeprowadzony, prezydent zostanie zaprzysiężony i obejmie urząd, a IKNiSP SN potwierdzi, że wybór przebiegł prawidłowo. Jest bowiem bardzo mało prawdopodobne unieważnienie wyborów przez SN. Jak dotąd nigdy nie miało to miejsca, a dotychczasowy przebieg kampanii wyborczej nie dostarcza obiektywnych przesłanek do podjęcia takiego rozstrzygnięcia przez SN – przewiduje Krzysztof Izdebski, ekspert forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego.
Domniemanie ważności wyborów
Konstytucja w art. 129 ust. 1 stanowi, że „ważność wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej stwierdza Sąd Najwyższy”. Nie oznacza to jednak, że bez takiego stwierdzenia nowo wybrana głowa państwa nie może rozpocząć urzędowania.
– Czym innym jest objęcie urzędu prezydenta, do czego dochodzi w momencie złożenia przysięgi przed posłami i senatorami, czyli przed Zgromadzeniem Narodowym, a czym innym jest stwierdzenie ważności wyborów, do czego kompetencje ma wyłącznie SN. Te dwie czynności są wykonywane niezależnie od siebie – tłumaczy dr hab. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. Jak dodaje, prezydent rozpoczyna wykonywanie swoich obowiązków już od momentu złożenia przysięgi.
– Nie musi czekać na potwierdzenie ważności wyboru przez SN. Podobnie jest w przypadku wyborów posłów i senatorów. Prace nowej kadencji Sejmu i Senatu rozpoczynają się, nim SN orzeknie o ważności tych wyborów, po złożeniu ślubowania przez nowo wybranych członków izb – wyjaśnia ekspert.
W przypadku każdych wyborów, także tych prezydenckich, istnieje bowiem domniemanie ich ważności.
– Zawsze obowiązuje domniemanie, że organy władzy publicznej zgodnie z prawem wykonały powierzone im czynności. Dotyczy to również przeprowadzenia wyborów prezydenckich. Domniemanie to wynika z art. 7 konstytucji, zgodnie z którym organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa. Natomiast orzeczenie SN, o którym mowa w art. 129 konstytucji, stanowi zwieńczenie procesu wyborczego. Jest formalnym, odrębnym i uroczystym potwierdzeniem tego, że wszystko przebiegło w sposób prawidłowy – podkreśla Zaleśny.
Nieco inaczej patrzy na tę kwestię prof. Marek Chmaj, autor opinii zleconej przez biuro ekspertyz i oceny skutków regulacji Kancelarii Sejmu na temat objęcia urzędu Prezydenta RP przed potwierdzeniem ważności wyborów przez Sąd Najwyższy oraz stwierdzenia ważności wyborów Prezydenta RP po objęciu urzędu przez Prezydenta elekta.
– Nie sposób nie dostrzec, że uchwała stwierdzająca ważność wyborów ma szczególną doniosłość i wieńczy procedurę wyborczą. Z tych przyczyn, co do zasady, stwierdzenie ważności wyboru prezydenta powinno nastąpić przed objęciem urzędu. Przemawiają za tym argumenty stałości i ciągłości władzy państwowej. Objęcie urzędu przed stwierdzeniem ważności wyborów zawsze przecież będzie się wiązać z ryzykiem, że piastun urzędu prezydenta straci go w następstwie stwierdzenia przez SN nieważności wyboru – podkreśla prof. Chmaj.
– Ustrojodawca nie zastrzegł, że stwierdzenie ważności wyboru głowy państwa musi poprzedzać objęcie przez niego urzędu. Nie wynika to ani z art. 128–130 Konstytucji RP, ani z innych jej przepisów. Co równie istotne – konstytucja nie rozstrzyga także terminu, w którym Sąd Najwyższy stwierdza ważność wyborów – zaznacza.
Bezzwłoczne zaprzysiężenie
Wynika z tego, że marszałek Sejmu nie ma obowiązku czekać ze zwołaniem zgromadzenia do momentu potwierdzenia przez SN ważności wyboru prezydenta.
– Zwołanie przez marszałka Sejmu Zgromadzenia Narodowego w celu złożenia przysięgi przez nowo wybranego prezydenta nie jest uwarunkowane uzyskaniem uchwały SN o ważności wyborów. Marszałek Sejmu może taką decyzję podjąć od razu po ogłoszeniu przez Państwową Komisję Wyborczą wyników wyborów tak, aby w ostatnim dniu urzędowania ustępującego prezydenta ślubowanie złożył nowo wybrany prezydent. Zastosowanie ma domniemanie, że wybory zostały przeprowadzone w sposób prawidłowy. Marszałek Sejmu nie czeka na potwierdzenie tego faktu przez SN – uważa Jacek Zaleśny. Ponadto, jak dodaje, marszałek powinien kierować się tutaj dbałością o zapewnienie ciągłości władzy i ustalić termin Zgromadzenia Narodowego w taki sposób, aby nie doprowadzić do sytuacji, w której nowo wybrany prezydent nie byłby w stanie złożyć przysięgi przed upływem ostatniego dnia urzędowania ustępującego prezydenta.
Wtóruje mu prof. Chmaj.
– Na marszałku Sejmu ciąży konstytucyjny obowiązek takiego wyznaczenia terminu zwołania posiedzenia Zgromadzenia Narodowego, aby nowo wybrany prezydent mógł objąć urząd w dniu następnym po zakończeniu kadencji swojego poprzednika. I to również wtedy, gdy SN nie podjął jeszcze uchwały stwierdzającej ważność wyboru – uważa konstytucjonalista.
Wątpliwości wobec IKNiSP
Ostatecznie jednak kontestowana IKNiSP SN zapewne wypowie się w przedmiocie ważności wyborów prezydenckich. Czy takie orzeczenie będzie ważne i ostateczne?
– IKNiSP orzekała w przedmiocie ważności wszystkich wyborów przeprowadzanych w ostatnich latach (w tym wyborów prezydenckich z 2020 r. i parlamentarnych z 2023 r.) i jej uchwały w tym zakresie nie były podważane – mówi dr Marcin Szwed z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Zaznacza przy tym, że nie zmienia to oczywiście faktu, że status tej izby i orzekających w niej sędziów jest kwestionowany i musi zostać uregulowany. Jednak jego zdaniem niebezpieczne byłoby mówienie, że wszystkie jej orzeczenia są pozbawione mocy prawnej.
Podobnego zdania jest prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Zgodnie z obowiązującym prawem właściwym organem do stwierdzenia ważności wyborów prezydenckich jest IKNiSP SN. Fakt, że TSUE kwestionuje legalność tej izby, nie ma w tym wypadku żadnego znaczenia, bo proces wyborczy nie podlega kontroli ze strony organów unijnych. Przypominam, że Trybunał Konstytucyjny w wyroku K 32/09 uznał traktat lizboński pod warunkiem, że sprawy krajowego wymiaru sprawiedliwości nie będą podlegać przekazaniu do UE – mówi konstytucjonalista. On również zauważa, że IKNiSP stwierdziła już ważność wyborów parlamentarnych i fakt ten nikomu nie przeszkadza.
– Dlaczego w przypadku wyborów prezydenckich miałoby być inaczej? Prawo jest jasne, a organy władzy mają obowiązek jego przestrzegania, zaś manipulowanie prawem dla doraźnych celów politycznych jest zaprzeczeniem idei konstytucji – przestrzega prof. Piotrowski.
O tym, że nie ma podstaw do podważania orzeczenia IKNiSP, przekonany jest również dr hab. Zaleśny. Jak przypomina, o tym, że o ważności wyborów prezydenckich decyduje Sąd Najwyższy, rozstrzyga konstytucja. Zaś obowiązująca ustawa o SN przesądza, że orzekanie w tym przedmiocie należy do IKNiSP.
– I dopóki orzeczenie o ważności wyborów prezydenckich zostanie wydane przez organ, o którym mowa w obowiązującej ustawie, dopóty jest to orzeczenie prawnie wiążące, ostateczne. Takie orzeczenie jest niezaskarżalne i niewzruszalne. Innymi słowy – wywołuje ono wszystkie skutki prawne w nim przewidziane i nie ma możliwości, aby te skutki były zmienione. Nie można go podważyć, powołując się na orzecznictwo czy to ETPC, czy to TSUE, gdyż nie podlega ono zaskarżeniu ani w procedurze krajowej, ani zewnętrznej – uważa nasz rozmówca.
Inaczej na tę kwestię patrzy prof. Chmaj.
– Rozstrzygnięcie stwierdzające nieważność wyborów jest ostateczne, o ile zapadło w legalnym składzie i przy zastosowaniu legalnej procedury – zaznacza. Tymczasem, jak twierdzi, obecnie mamy do czynienia z brakiem właściwego, niezależnego, bezstronnego i niezawisłego sądu, co jest następstwem ułomności ustawy o SN i co znajduje potwierdzenie w orzecznictwie samego SN oraz ETPC.
– Skoro zaś IKNiSP nie jest sądem w rozumieniu prawa i nie może realizować konstytucyjnych kompetencji przypisanych SN, a ustawa o SN nie przypisuje żadnej z izb tego sądu właściwości do stwierdzania ważności wyborów, to nie będzie ona mogła zostać stwierdzona – przynajmniej do czasu sanowania wad ustawy – uważa prof. Chmaj. Zaraz jednak dodaje, że stwierdzenie ważności wyborów może nastąpić już po objęciu urzędu przez prezydenta elekta.
Neosędziów można przesunąć
Pojawiają się również pomysły, co można byłoby zrobić, aby – bez konieczności przeprowadzania zmian w ustawie o SN – wyeliminować wątpliwości co do braku bezstronności IKNiSP.
– Jednym z nich jest przeniesienie wszystkich neosędziów z IKNiSP przez I prezesa SN do innych izb i oddelegowanie do orzekania w tej izbie sędziów, których status nie jest kwestionowany. Dzięki temu skład izby w momencie orzekania o ważności wyborów nie budziłby wątpliwości – podaje przykład Krzysztof Izdebski.
Taka możliwość teoretycznie istnieje, gdyż ustawa o SN pozwala I prezesowi SN na wyznaczenie sędziego do orzekania w innej izbie, i to nawet bez jego zgody, choć w takim przypadku nie może to trwać dłużej niż sześć miesięcy w roku.
– Oczywiście taki scenariusz byłby możliwy, gdyby urząd I prezesa SN sprawowała osoba, która byłaby skłonna współpracować w celu wyeliminowania napięć, jakie wywołuje funkcjonowanie IKNiSP – kwituje ekspert forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego. ©℗