Opinia została wydana w sprawie zainicjowanej pytaniem prejudycjalnym polskiego sądu. Wynika z niej, że aby ocenić, czy sędzia nie został powołany zgodnie z prawem, nie wystarczy samo stwierdzenie, że stało się to na wniosek wadliwie ukształtowanej Krajowej Rady Sądownictwa. Prawnicy komentujący dla DGP wnioski przedstawione przez Deana Spielmanna nie są zgodni w ocenie tego, czy podważają one zaproponowany ostatnio przez resort sprawiedliwości sposób rozwiązania problemu tzw. neosędziów.
Trybunał Sprawiedliwości powiększa chaos
Autorem pytań prejudycjalnych jest sędzia Bartłomiej Przymusiński, a obecnie również prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. Orzekając jako Sąd Rejonowy Poznań – Stare Miasto w Poznaniu, zapytał TSUE, czy sąd, w składzie którego zasiada osoba wskazana do nominacji sędziowskiej przez KRS, niebędącą organem niezależnym, jest sądem ustanowionym na mocy ustawy w rozumieniu prawa Unii Europejskiej. A rzecznik generalny TSUE stwierdził, że dokonując takiej oceny, nie można uciekać się do automatyzmu, stwierdzając jedynie, że sędzia został powołany w wadliwej procedurze. Za każdym razem bowiem należy wziąć pod uwagę wszystkie czynniki systemowe i faktyczne, w jakich do takiego powołania doszło. Innymi słowy, Spielmann doszedł do wniosku, że każdy konkretny przypadek powinien być rozpatrywany z osobna. Jak podkreślono w komunikacie biura prasowego TSUE, propozycja rzecznika generalnego powinna zagwarantować skuteczne poszanowanie zasad niezawisłości i bezstronności sędziów oraz społeczne zaufanie do wymiaru sprawiedliwości. Jak zauważył sam Spielmann, stawka sprawy jest wysoka, gdyż na wniosek obecnej KRS powołano do tej pory około 3 tys. sędziów.
- Wydana w tej sprawie opinia nie jest niczym nowym. Ona się bardzo dobrze wpisuje w dotychczasowy dorobek orzeczniczy TSUE, który nieraz już podkreślał, że przy ocenie tej kwestii nie może być automatyzmu – ocenia Piotr Mgłosiek, sędzia Sądu Rejonowego dla Wrocławia – Krzyków we Wrocławiu. Jak dodaje, opinia powiększy jeszcze chaos, jaki mamy w sądownictwie w związku z nadal nierozwiązanym problemem tzw. neosędziów.
- Rzecznik mówi, że w każdej sprawie należy analizować, czy dany sędzia, który stawał w konkursie przed neoKRS, uzyskał nominację zasłużenie. A przecież każdy sąd będzie różnie oceniał danego sędziego. Jeden skład powie, że według niego sędzia nie zasługiwał na awans i coś tu było nie tak i wyłączy tego sędziego, a drugi nie znajdzie do tego podstaw – tłumaczy Mgłosiek.
W opinii rzecznika zaznaczono również, że na gruncie prawa UE każdy sąd krajowy musi mieć możliwość dokonania samodzielnej oceny prawidłowości przebiegu procesu nominacyjnego sędziów. Zasada pierwszeństwa prawa UE wymaga, aby sąd krajowy odstąpił od stosowania przepisów krajowych oraz pominął orzeczenia sądu konstytucyjnego, które mu na to nie pozwalają. Jednak to do sądów krajowych – a nie do TSUE – należy określenie konkretnych sposobów wyłączania sędziów niespełniających wymogów niezawisłości i bezstronności.
- Rzecznik TSUE wykazał się tutaj nieznajomością krajowego porządku prawnego, zarówno ustawowego, jak i ustrojowego. Ani bowiem ustawodawca zwykły, ani ustrojodawca w konstytucji nie dali sędziom instrumentów pozwalających im weryfikować konkursy na stanowiska sędziowskie. Tymczasem rzecznik TSUE de facto to właśnie zaleca robić sądom, do których wpływają wnioski o wyłączenie neosędziów – uważa sędzia Mgłosiek.
Co z ustawowym cofaniem neosędziów?
Powstaje również pytanie, jakie znaczenie wczorajsza opinia rzecznika TSUE ma dla oceny zaproponowanych ostatnio przez resort sprawiedliwości rozwiązań mających uporządkować status neosędziów. Przypomnijmy, ministerstwo chce, aby zostali oni cofnięci na poprzednio zajmowane stanowiska z mocy ustawy. Wyjątek mają stanowić tzw. początkujący sędziowie. Ich status ma konwalidować przyszła, prawidłowo ukształtowana KRS, która będzie potwierdzać skuteczność wniosków o powołanie takich osób na stanowiska sędziowskie sformułowanych na podstawie uchwał podjętych przez poprzednią, wadliwie ukształtowaną KRS. Skutkiem tego ma być uniemożliwienie kwestionowania w przyszłości ich statusu jako prawidłowo powołanych sędziów.
- Wydaje się, że opinia rzecznika generalnego TSUE nie koresponduje z zaproponowaną w tym projekcie sankcją cofnięcia z mocy ustawy każdego neosędziego na poprzednio zajmowane stanowisko, ponieważ rzecznik zwraca uwagę na brak automatyzmu pomiędzy powołaniem sędziowskim przy udziale neo-KRS a brakiem cech sądu ustanowionego uprzednio na mocy ustawy i kładzie akcent na potrzebę indywidualnej oceny każdego konkretnego przypadku – uważa prof. Maciej Gutowski, adwokat. Zwraca również uwagę, że sposób, w jaki projektodawcy zamierzają rozwiązać problem tzw. początkujących sędziów, nie jest w pełni właściwy.
- Jeśli uchwały o powołaniu mają być pozbawione mocy prawnej tylko z tego powodu, że podjęte zostały przy udziale wadliwej KRS, to sankcja powinna dotyczyć wszystkich powołanych. Jeśli zaś ma nastąpić konwalidacja uchwał dotyczących młodych sędziów przez nową KRS, to musi być w tym zakresie autonomiczna, a niezwiązana przesądzonym brakiem wadliwości i ustawowym obowiązkiem potwierdzenia – podkreśla prof. Gutowski. Dlatego też, jego zdaniem warto, by MS jeszcze raz przemyślało zaproponowane rozwiązania.
Jeszcze ostrzej wypowiada się Aleksandra Siniecka-Kotula, sędzia Sądu Rejonowego Gdańsk – Południe w Gdańsku oraz wiceprezes Stowarzyszenia Absolwentów i Aplikantów KSSiP VOTUM.
- Zarówno projekt MS, jak i te prezentowane przez Komisję Kodyfikacyjną Ustroju Sądownictwa i Prokuratury propozycje, od początku budziły wątpliwości co do ich zgodności zarówno z konstytucją, jak i wytycznymi Komisji Weneckiej oraz orzecznictwem TSUE – zaznacza sędzia Siniecka-Kotula. Dlatego też uważa, że opinia rzecznika powinna skłonić resort do wprowadzenia pewnych poprawek do projektu.
- Z drugiej jednak strony ten projekt jest tak zły, tak sprzeczny z tym, co do tej pory wynika z orzecznictwa europejskiego, że ja nie jestem pewna, czy w ogóle jest możliwość jego poprawy. Przecież TSUE wielokrotnie powtarzał, że tu nie może być żadnego automatyzmu, że każdy przypadek musi być rozpatrywany indywidualnie. A rzecznik Spielmann tylko to teraz podkreślił, wyraził bardziej wprost – uważa gdańska sędzia. Dlatego też jej zdaniem należałoby cofnąć się o dwa kroki i odejść od pomysłu opierającego się na automatycznym kwestionowaniu statusu sędziów powołanych na wniosek obecnej KRS.
- Środowisko sędziowskie, a przynajmniej jego większość, ma świadomość, że po 2018 r. zdarzały się wątpliwe nominacje i że trzeba to jakoś rozwiązać. Ale tu potrzeba indywidualnego podejścia, z uwzględnieniem wielu innych czynników niż tylko sam fakt wzięcia udziału w procedurze konkursowej przed obecną KRS – kwituje wiceprezes Stowarzyszenia Absolwentów i Aplikantów KSSiP VOTUM.
Inaczej patrzy na tę kwestię sędzia Mgłosiek.
- Ta opinia rzecznika nie musi i nie powinna mieć wpływu na sposób weryfikacji neosędziów. W opinii mowa jest bowiem o stosowaniu prawa procesowego. Rzecznik odpowiadał na pytanie, czy instytucja wyłączenia sędziego powinna znajdować automatyczne zastosowanie, gdy wniosek dotyczy neosędziego. To się nijak ma do zagadnienia sposobu weryfikacji statusu takich osób. Taka weryfikacja zasadza się bowiem na usunięciu wady systemowej, dotyczącej wadliwej nominacji, a nie tego, czy neosędziowie mogą być postrzegani w konkretnych sprawach jako bezstronni czy nie – tłumaczy wrocławski sędzia.
orzecznictwo
Opinia rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 29 kwietnia 2025 r. w sprawie C-521/21