Obligatoryjność orzeczenia przez sąd w pewnych okolicznościach dożywotniego zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych nadmiernie ograniczy dyskrecjonalną władzę sędziego. Taka regulacja będzie więc niezgodna z ustawą zasadniczą. Do takich wniosków doszedł prof. Marcin Wiącek, rzecznik praw obywatelskich, oceniając przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekt o zmianie niektórych ustaw w związku z poprawą bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Wątpliwości prof. Marcina Wiącka dotyczą m.in. projektowanego art. 42 par. 3 kodeksu karnego. Stanowi on, że w przypadku popełnienia niektórych przestępstw (np. prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości, w sytuacji gdy kierowca miał już odebrane prawo jazdy) sąd będzie orzekał zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych dożywotnio. Odstąpić od wymierzenia takiego środka karnego będzie można tylko wówczas, jeśli zachodzić będzie „wyjątkowy wypadek, uzasadniony szczególnymi okolicznościami”. Zdaniem RPO taka redakcja przepisu uniemożliwi sądowi dokonanie wyboru w zakresie przesłanek wyznaczających zakres zastosowania normy prawnej, zaś fragment mówiący o szczególnych okolicznościach „jest niejasny i w sposób niewystarczająco precyzyjny”. Jeśli więc art. 42 par. 3 k.k. zostanie przyjęty przez parlament w takiej formie, jak to proponuje resort sprawiedliwości, będzie przepisem niekonstytucyjnym. Uniemożliwi bowiem, pisze prof. Wiącek, „realizację standardu orzekania opartego na zasadzie swobodnego uznania sędziowskiego w ramach ustawy, zasadzie indywidualizacji prawnokarnej reakcji wobec sprawcy, zasadzie oznaczoności kary (…)”.
Ministerstwo Sprawiedliwości uprawia populizm penalny
RPO przypomina również, że Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie podkreślał w swoim orzecznictwie, że choć władza ustawodawcza ma kompetencje do decydowania o tym, jaki czyn jest przestępstwem, to jednak stanowiąc o tym w procesie uchwalania prawa, musi zapewnić sądowi działanie w ramach jego wyłączności kompetencyjnej. „Ten minimalny standard kompetencji obejmuje swoim zakresem (…) faktyczną możliwość sędziego działającego w granicach zakreślonych ustawą orzekania o winie, jak i o karze stosownie do okoliczności danego czynu zabronionego i zebranych w sprawie dowodów, w zgodzie z własnym sumieniem”.
Krytyczne wobec projektu są też niektóre sądy, w tym m.in. sędziowie Sądu Rejonowego dla Krakowa-Nowej Huty w Krakowie, których uwagi podzielił również prezes Sądu Okręgowego w Krakowie. Zarzucili oni projektodawcy m.in. uprawianie populizmu penalnego. Ich zdaniem MS forsuje przygotowane przez siebie zmiany w prawie „bazując na nastrojach społecznych związanych z mającymi miejsce w ostatnim czasie nagłośnionymi medialnie zdarzeniami”. Tymczasem, piszą krakowscy sędziowie, taka polityka punitywna nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. To nie surowość kary, a jej nieuchronność, a więc skuteczność wykrycia sprawcy i wykonania kary, wpływa na zmniejszenie liczby przestępstw.
Kazuistyka szkodzi prawu karnemu
Autorzy opinii nie kryją obaw w związku z obserwowanym od kilku lat zbyt kazuistycznym typizowaniem czynów zabronionych (projekt wprowadza m.in. przestępstwo polegające na udziale w nielegalnym wyścigu). Ich zdaniem jest to bardzo szkodliwe, zwłaszcza w przypadku prawa karnego.
Swoje wątpliwości wyrazili również prokuratorzy m.in. z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. Ich zdaniem zaproponowana przez resort sprawiedliwości definicja nielegalnego wyścigu samochodowego jest nieprecyzyjna. Karalne mają być dwa typy zachowań. Po pierwsze, rywalizacja „co najmniej dwoma pojazdami mechanicznymi w ruchu lądowym, z zamiarem pokonania określonego odcinka drogi w jak najkrótszym czasie i z naruszeniem zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym”. Po drugie, celowe „wprowadzenie pojazdu w poślizg lub doprowadzenie do utraty styczności z nawierzchnią chociażby jednego z kół pojazdu, wykonane w trakcie zgromadzenia zorganizowanego na otwartej ogólnodostępnej przestrzeni”. Zachowania takie będą ścigane, gdy będzie do nich dochodzić bez wymaganego zezwolenia. Tymczasem – pytają gdańscy śledczy – co w sytuacji, gdy do wyścigu między dwoma kierującymi będzie dochodzić nagle, bez wcześniejszego uzgodnienia, np. po ruszeniu sprzed sygnalizacji świetlnej, bez uprzedniego określenia przez nich odcinka, na jakim rywalizacja będzie trwała? Ich zdaniem zaproponowana definicja nie daje odpowiedzi na pytanie, czy taką sytuację będzie można zakwalifikować jako przestępstwo nielegalnego wyścigu samochodowego. ©℗
Etap legislacyjny
Projekt w trakcie uzgodnień, konsultacji publicznych i opiniowania