Jednym z głównych problemów naszego wymiaru sprawiedliwości jest liczba wpływających spraw, z czym sądy coraz gorzej sobie radzą. Jednak dysponują instrumentami, które mogłyby choć trochę zmniejszyć liczbę spraw w referatach sędziów, niezależnie od działań ustawodawcy. Autor jest adwokatem i partnerem w kancalerii Rö Radwan- -Röhrenschef Petruczenko.
Takim instrumentem mógłby stać się odpowiednio stosowany art. 458[16] kodeksu postępowania cywilnego. Przepis ten w postępowaniu z udziałem konsumenta pozwala obciążyć przedsiębiorcę kosztami procesu (w całości lub w części) niezależnie od wyniku sprawy, jeżeli przed wytoczeniem powództwa zaniechał on próby dobrowolnego rozwiązania sporu, uchylił się od udziału w niej lub uczestniczył w niej w złej wierze, przez co przyczynił się do zbędnego wytoczenia powództwa lub wadliwego określenia przedmiotu sprawy. W uzasadnionych przypadkach sąd może te koszty podwyższyć nawet do ich dwukrotności.
Bat na przedsiębiorców
Przepis ten został wprowadzony ustawą z 9 marca 2023 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2023 r. poz. 614). Jak wskazano w uzasadnieniu, uregulowanie to ma na celu bardziej stanowcze skłonienie przedsiębiorców do udziału w próbie dobrowolnego rozwiązania sporu z konsumentem jeszcze przed wytoczeniem powództwa. Wyeliminowane powinny być sytuacje, w których nierzetelni przedsiębiorcy zmuszają konsumenta do występowania na drogę sądową w celu realizacji przysługujących im praw. Takie działania mają być dla przedsiębiorców nieopłacalne (druk sejmowy nr 2650, Sejm IX kadencji, uzasadnienie, s. 41–42).
Wyjaśniono także, że przepis ten ma służyć wyeliminowaniu nagminnie spotykanych sytuacji, w których przedsiębiorcy, zwłaszcza duże podmioty, stosują politykę faktów dokonanych i nie respektują praw konsumenta, licząc na to, że długotrwałe i kosztowane procedury sądowe zniechęcą klientów do występowania na drogę sądową z roszczeniami dotyczącymi niewielkich kwot (druk sejmowy nr 2650, Sejm IX kadencji, ocena skutków regulacji, s. 42–43). W założeniu podwyższenie kosztów procesu ma pełnić funkcję wychowawczą (druk sejmowy nr 2650, Sejm IX kadencji, uzasadnienie, s. 42).
Żeby można było zastosować ten przepis, łącznie muszą być spełnione dwa warunki. Pierwszy występuje wtedy, gdy przedsiębiorca:
■ zaniechał próby dobrowolnego rozwiązania sporu,
■ uchylił się od udziału w takiej próbie lub
■ uczestniczył w niej w złej wierze.
Drugi warunek to wystąpienie skutku procesowego w postaci:
■ zbędnego wytoczenia powództwa lub
■ wadliwego określenia przedmiotu sprawy.
Między obiema tymi grupami przesłanek musi zachodzić związek przyczynowo-skutkowy („i przez to przyczyniła się do”).
Niedoskonały, ale ważny
W literaturze wytyka się mankamenty legislacyjne art. 458[16] k.p.c. Oczywiście, rolą doktryny jest wskazywanie ewentualnych niedociągnięć redakcyjnych, niemniej zadaniem sądów jest stosowanie prawa przy uwzględnieniu dyrektywy racjonalności prawodawcy. Wykładnia językowa jest tylko jednym z etapów interpretacji przepisów. Wskazywane w literaturze wątpliwości należy rozwiązywać poprzez posługiwanie się regułami wykładni systemowej i celowościowej. Ograniczając się wyłącznie do krytyki brzmienia tego przepisu, trzeba by przyjąć, że zamiarem ustawodawcy było wprowadzenie rozwiązania niemożliwego do zastosowania.
Właściwa wykładnia art. 458[16] k.p.c. prowadzi do wniosku, że zignorowanie przedsądowej próby dobrowolnego rozwiązania sporu przez przedsiębiorcę (np. oczywiście bezzasadna odmowa uwzględnienia roszczeń w postępowaniu reklamacyjnym) powinno skutkować obciążeniem go kosztami (także w podwyższonej wysokości). Ma to spowodować, aby w następnej tego typu sprawie rozważył jej zakończenie na etapie przedsądowym. W przeciwnym razie przedsiębiorcy w dalszym ciągu będą stosowali taktykę polegającą na zaprzeczaniu prawom konsumentów, licząc na ich zniechęcenie do walki.
Interesujące stanowisko zajął w tym kontekście Sąd Okręgowy we Wrocławiu. Stwierdził, że niezależnie od tego, czy motywacją działania przedsiębiorcy jest nielojalność (złośliwość) względem konsumenta, czy tylko taktyka swoistej damage control, polegająca na dążeniu do odwleczenia w czasie realizacji oczywiście uzasadnionego roszczenia konsumenta, czy też zaniechanie podjęcia próby polubownego zakończenia sporu stanowi efekt chaosu decyzyjnego i zawinionego braku świadomości po stronie przedsiębiorcy, to w każdym z tych przypadków jest podstawa do zastosowania tego przepisu (wyrok SO we Wrocławiu w sprawie XII C 1688/23).
Płaci, nawet gdy wygra
Kiedy sąd może skorzystać z kompetencji do podwyższenia zasądzanych kosztów? Przepis stanowi, że niezależnie od wyniku sprawy sąd może obciążyć przedsiębiorcę kosztami procesu w całości lub części, a w uzasadnionych przypadkach nawet podwyższyć je, jednak nie więcej niż dwukrotnie. Artykuł 458[16] k.p.c. odwołuje się więc do niedookreślonego sformułowania „w uzasadnionych przypadkach”. Już w warstwie językowej analizowany przepis ma mniej wyjątkowy charakter (w ujęciu systemowym) niż art. 102 k.p.c., który posługuje się zwrotem „w wypadkach szczególnie uzasadnionych”. Postawienie znaku równości między tymi sformułowaniami przeczyłoby zasadzie konsekwencji terminologicznej, a także przełamywałoby zakaz wykładni synonimicznej.
Ponadto art. 458[16] k.p.c. przełamuje zasadę, zgodnie z którą sąd nie ma prawa obciążyć kosztami strony wygrywającej. Przedsiębiorca zachowujący się w sposób wskazany w przepisie powinien się liczyć z poniesieniem kosztów procesu niezależnie od tego, czy ostatecznie miał rację w sporze z konsumentem. Oczywiście w przypadku wygranej konsumenta przedsiębiorca co do zasady będzie ponosił koszty procesu (art. 98 k.p.c.). Jednak ta szczególna regulacja powinna być traktowana jako rozwiązanie sankcyjne, które ma stanowić określoną dolegliwość dla przedsiębiorcy – stąd też ustawodawca pozwala na podwyższenie kosztów nawet do ich dwukrotności.
Sąd może obciążyć przedsiębiorcę kosztami procesu w całości lub części, a w uzasadnionych przypadkach nawet je podwyższyć
Celu tego nie udałoby się osiągnąć, gdyby od przedsiębiorcy zasądzano jednokrotność kosztów zarówno przy jego wygranej (art. 458[16] k.p.c.), jak i przegranej (art. 98 k.p.c.). O ile w przypadku wygranej przedsiębiorcy już zasądzenie kosztów w podstawowej stawce miałoby charakter karzący, o tyle w przypadku wygranej konsumenta jednokrotność zasądzonych kosztów nie stanowiłaby żadnej dodatkowej dolegliwości. Taka praktyka orzecznicza skutkowałaby bezpodstawnym ograniczeniem zakresu zastosowania normy sankcyjnej. Należy zatem opowiedzieć się za taką wykładnią tego przepisu, która inaczej traktuje „uzasadnione wypadki”, kiedy sankcyjne podwyższenie kosztów miałoby dotyczyć strony wygrywającej spór, niż gdy podwyższone koszty miałyby zostać zasądzone od przegranego. W przypadku wygranej konsumenta zastosowanie podwyższenia zasądzonych kosztów powinno stanowić regułę (przy spełnieniu przesłanek z tego przepisu). Tylko w taki sposób sądy mogą zrealizować misję wychowawczą wobec części przedsiębiorców, ograniczając tym samym liczbę zbędnie wytaczanych przez konsumentów powództw.
Celem wprowadzenia tego sankcyjnego rozwiązania było wyeliminowanie niepożądanej praktyki rynkowej, w której część przedsiębiorców traktuje postępowanie reklamacyjne nie jako moment selekcji roszczeń zasadnych, lecz zniechęcania konsumentów do dochodzenia uzasadnionych żądań. Ustawodawca zamierzał więc oddziaływać na postawy społeczne przez rozwiązania stricte procesowe (T. Zembrzuski, Dokąd zmierza ochrona konsumenta w procesie cywilnym?, Palestra 2023/8, s. 118).
Czy to zamierzenie uda się zrealizować? Omawiany przepis jest stosunkowo nowy, więc związane z nim orzecznictwo dopiero się kształtuje. Pozostaje liczyć na to, że sądy będą stosować wprowadzony mechanizm sankcyjny jako środek wychowawczy. Wydaje się, że właściwie wykorzystany mógłby ograniczyć wpływ spraw konsumenckich do sądów.©℗