Rząd finalizuje prace nad nowelizacją Kodeksu karnego, która ma pomóc w walce z przemocą na tle niepełnosprawności, wieku, płci, orientacji seksualnej i tożsamości płciowej. Projekt w tej sprawie jest gotowy i w ciągu dwóch najbliższych tygodni może zostać przyjęty przez Radę Ministrów i trafić do Sejmu.

Projekt, który przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości, zakłada zmianę w czterech przepisach Kodeksu karnego - chodzi o poszerzenie katalogu przesłanek dyskryminacyjnych. Kk w obecnym kształcie przewiduje m.in. karę od 3 miesięcy do nawet 5 lat pozbawienia wolności za stosowanie przemocy lub groźby bezprawnej wobec osoby lub grupy osób z powodu ich przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości. Z kolei do 3 lat więzienia grozi temu, kto z tych samych powodów nawołuje do nienawiści.

- Katalog przesłanek dyskryminacyjnych jest dziś niepełny, nie daje odpowiedniej możliwości działania organom ścigania, więc uzupełniamy je o takie kwestie, jak niepełnosprawność, czy orientacja seksualna, po to, by skutecznie walczyć z działaniami pomocowymi - tłumaczy w rozmowie z DGP wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha (KO).

O finalizacji prac nad zmianami w Kodeksie karnym poinformowała dziś ministra ds. równości Katarzyna Kotula (Lewica). - Projekt jest już po konsultacjach i został skierowany do Stałego Komitetu Rady Ministrów. Jeśli Komitet zajmie się nim w przyszłym tygodniu, to w kolejnym trafi na posiedzenie rządu, a później do Sejmu - zapowiada Kotula.

Przypomina zarazem, że projekt w sprawie walki z mową nienawiści realizuje jedno z postanowień umowy koalicyjnej. - Czy któraś przesłanek budzi emocje? Tak, pewnie tożsamość płciowa, ale umówiliśmy się w ramach koalicji, że zmiany w Kodeksie karnym będą jednym z priorytetów do zrealizowania - mówi nam ministra ds. równości.

Do wejścia w życie nowych przepisów jeszcze długa droga - jeśli zostaną uchwalone przez Sejm i zaakceptowane przez Senat, to musi je jeszcze podpisać prezydent Andrzej Duda. Nasi rozmówcy z rządu przyznają, że z tym może być problem. - Duda jeszcze niedawno twierdził, że LGBT to nie ludzie, a ideologia, więc nie spodziewam się, żeby był entuzjastą zaproponowanych przez nas zmian - mówił nam niedawno polityk Lewicy.