Niektóre propozycje z projektu Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego można by wprowadzić w życie niemal niezwłocznie. Niektórych natomiast zaakceptować nie sposób.

Jeśli jest jakieś zagadnienie z obszaru prawa karnego procesowego, co do pilnej potrzeby reformy którego panuje ogólny konsensus, to jest nim tymczasowe aresztowanie. Zmiana ta musi obejmować dwa segmenty. Po pierwsze, obszar regulacji kodeksowej, po wtóre – praktykę orzeczniczą. Przy czym, co szczególnie istotne, zmiana przepisów wcale nie musi oznaczać oczekiwanej zmiany nawyków orzeczniczych. A z pewnością nie zadziała tu synchroniczny auto matyzm i warto mieć tego świadomość.

Osiągnięcie celu przemodelowania stosowania tymczasowego aresztowania wziął na siebie zespół ekspertów pod auspicjami Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego, a na ręce ministra sprawiedliwości został właśnie przesłany projekt ustawy nowelizującej przepisy traktujące o tymczasowym aresztowaniu. Projekt ten można nazwać rewolucyjnym w pełnym znaczeniu tego słowa. Z propozycjami interesującymi, które można by wprowadzić w życie niemal niezwłocznie, sąsiadują te wymagające namysłu oraz takie, których zaakceptować nie sposób.

Realne prawo do obrony

Do tych pierwszych z pewnością należą zmiany, które należy określić mianem gwarancyjnych. Chodzi głównie o te czyniące prawo do obrony realnym i skutecznym. Projektodawca pro ponuje, by każdy zatrzymany na żądanie otrzymywał obrońcę z urzędu, który miałby z nim kontakt przed przesłuchaniem oraz brał udział w posiedzeniu w przedmiocie stosowania tymczasowego aresztowania (art. 245 par. 1a k.p.k.). Powyższe rozwiązanie stanowi – wreszcie – implementację dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady z 22 października 2013 r. w sprawie dostępu do adwokata w postępowaniu karnym. Czas do wprowadzenia wskazanych w niej rozwiązań do polskiego prawa upłynął w roku 2016 (!). Ale wydaje się, że już postulowana w projekcie propozycja obowiązku każdorazowego doprowadzenia podejrzanego na posiedzenie w przedmiocie przedłużenia tymczasowego aresztowania świadczy o braku wiedzy o możliwościach kompanii konwojowych w średnich i dużych miastach. Realizacja tego postulatu musi się wiązać z nakładami na personalne zwiększenie stanu służb doprowadzających podejrzanych. W dużych miastach dziennie odbywają się dziesiątki posiedzeń w przedmiocie przedłużenia tymczasowego aresztowania. Wystarczający standard prawa do obrony zapewnia możliwość ustanowienia na żądanie tymczasowo aresztowanego obrońcy z urzędu, zaś decyzja o doprowadzeniu podejrzanego na posiedzenie powinna pozostać w gestii sądu.

Podejrzany i obrońca mają mieć dostęp do akt postępowania przygotowawczego w części zawierającej treść dowodów dołączonych do wniosku o zastosowanie tymczasowego aresztowania, i to w terminie umożliwiającym przygotowanie się do obrony (nowa regulacja art. 156 par. 5a k.p.k.). Na uwagę i całkowitą aprobatę zasługuje również rozwiązanie nakładające na prokuratora obowiązek doręczenia odpisu wniosku o tymczasowe aresztowanie podejrzanemu i obrońcy, tak by mogli się z nim zapoznać jeszcze przed posiedzeniem sądu (nowe brzmienie art. 250 par. 3 k.p.k.). Oba rozwiązania bezsprzecznie czynią prawo do obrony realnym, a nie fasadowym.

Posiedzenie aresztowe

W zakresie sposobu przeprowadzenia posiedzenia sądu proponuje się kontrowersyjne rozwiązanie, wprowadzające jako zasadę jego jawność (nowy art. 250b par. 1–7 k.p.k.). Możliwość uczestniczenia w posiedzeniu publiczności niesie istotne ryzyko ujawnienia wielu okoliczności sprawy, która jest przecież w początkowej fazie gromadzenia materiału dowodowego. Może to mieć negatywny wpływ na jej dalszy bieg. Dlatego słusznie projektodawca pozostawia sądowi prawo wyłączenia jawności ze względu na dobro postępowania. Co do zasady jednak posiedzenia aresztowe mają być jawne.

Jako nie mniej dyskusyjne należy ocenić przyznanie obrońcy i podejrzanemu uprawnienia do wnioskowania o zmianę terminu posiedzenia aresztowego. Trzeba mieć świadomość, iż sąd musi przeprowadzić posiedzenie i doręczyć podejrzanemu odpis postanowienia w ciągu 24 godzin od złożenia wniosku w sądzie. Wnioski o zmianę terminu posiedzenia mogą torpedować jego skuteczne, terminowe przeprowadzenie w rozległych sprawach o skomplikowanej faktografii. Projektodawca zdaje sobie chyba sprawę z tego zagrożenia, bowiem na odmowę zmiany terminu posiedzenia zażalenie stronie nie będzie przysługiwać. Z tego powodu nietrudno przewidzieć, iż będzie to uprawnienie martwe.

Zdecydowanie należy zaaprobować propozycję poszerzenia katalogu środków zapobiegawczych o areszt domowy (nowy art. 265a k.p.k.). Wzbogacenie spektrum możliwości dostosowania przez sąd środka zapobiegawczego do okoliczności konkretnej sprawy, szczególnie gdy ma on w istocie nieizolacyjny charakter, to właściwy kierunek. Areszt domowy jest stosowany z powodzeniem w wielu europejskich ustawodawstwach (np. Francja, Włochy). Jego właściwe ukształtowanie, w szczególności w połączeniu z systemem dozoru elektronicznego, który ma już w Polsce wieloletnią tradycję, może stanowić realną alternatywę wobec tymczasowego aresztowania celem ograniczenia liczby izolacji w warunkach aresztu śledczego.

Przesłanki

Projektodawca postuluje wyrugowanie z katalogu przesłanek szczególnych tymczasowego aresztowania owianego złą sławą art. 258 par. 2 k.p.k. Chodzi rzecz jasna o przesłankę surowości kary jako samoistną podstawę stosowania tymczasowego aresztowania. Już samo zacytowanie spraw, które Polska przegrała przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu z powodu izolowania podejrzanych wyłącznie z uwagi na ustawowe, a więc potencjalne, zagrożenie karą pozbawienia wolności, zajęłoby przynajmniej jedno wydanie „Prawnika”. Jednakowoż warto w tym miejscu zwrócić uwagę na to, iż w żadnym z opublikowanych judykatów ETPC w tym przedmiocie nie znajdziemy tezy, iż grożąca surowa kara nie powinna być uznawana za okoliczność przemawiającą za zastosowaniem tymczasowego aresztowania. W moim przekonaniu całkowite usunięcie par. 2 art. 258 k.p.k. nie jest rozwiązaniem pożądanym. Trudno bowiem zaprzeczyć, że podejrzenie popełnienia przestępstwa zagrożonego karą co najmniej ośmiu lat pozbawienia wolności wpływa na możliwość podjęcia prób bezprawnego wpływania na bieg śledztwa. Co ciekawe, nie neguje tego założenia sam ETPC (m.in. sprawa Bąk przeciwko Polsce, skarga nr 7870/04). Daleko bardziej trafnym i adekwatnym rozwiązaniem byłoby obligatoryjne związanie przez koniunkcję przesłanki surowości kary z realną obawą matactwa z tego powodu. Chodzi o wykazanie, czy w danym przypadku grożąca podejrzanemu realnie, a nie potencjalnie, surowa kara może w okolicznościach konkretnej sprawy prowadzić np. do jego ucieczki, ukrycia się albo prób wpływania na zeznania świadków zdarzenia.

Wyłączenie sędziego

W moim przekonaniu największe kontrowersje w zaprezentowanym projekcie zmian regulacji dotyczących tymczasowego aresztowania budzą dwa rozwiązania. Pierwsze dotyczy ustanowienia nieznanej dotychczas podstawy do wyłączenia sędziego z mocy prawa (iudex inhabilis). Chodzi o nowy pkt 11 art. 40 par. 1 k.p.k. zakładający wyłączenie sędziego od rozpoznania sprawy tylko dlatego, że wcześniej orzekał o tymczasowym aresztowaniu bądź je przedłużał w toku postępowania przygotowawczego.

W uzasadnieniu do projektu można przeczytać, iż u podstaw takiego rozwiązania legły konsekwencje występowania psychologicznego „mechanizmu potwierdzenia”. Otóż sędzia, który stosował wcześniej tymczasowe aresztowanie bądź je przedłużał, prowadząc później sprawę w toku postępowania sądowego, może tak kształtować kierunek rozstrzygnięcia oraz wymiar kary, by uzasadnić swoje wcześniejsze decyzje. Projektodawca żadnych empirycznych badań na temat występowania i skali opisywanego zjawiska psychologicznego nie przedstawił.

Proponowanemu rozwiązaniu można zarzucić brak logiki i konsekwencji. Przecież konieczność przedłużenia tymczasowego aresztowania często występuje również w toku przewodu sądowego, a jednak projektodawca ogranicza zastosowanie mechanizmu wyłączenia sędziego tylko do sytuacji, gdy orzekał on o tymczasowym aresztowaniu bądź jego przedłużeniu w postępowaniu przygotowawczym. Co szczególnie istotne, w małych sądach wyłączenie sędziów stosujących bądź przedłużających tymczasowe aresztowanie na etapie śledztwa bądź dochodzenia może prowadzić do sytuacji, gdy zostaną wyłączeni wszyscy sędziowie wydziału karnego i rozpoznanie spraw karnych o dużym ciężarze gatunkowym spadnie na sędziów specjalizujących się w sprawach cywilnych bądź rodzinnych.

Należy również zwrócić uwagę, że przesłanka ogólna zastosowania środków zapobiegawczych w postaci wysokiego prawdopodobieństwa popełnienia czynu, o której mowa w art. 249 par. 1 k.p.k., dotyczy całego ich katalogu. A jednak projektodawca nie postuluje wyłączenia sędziego, który rozpoznawał np. zażalenie na postanowienie o zastosowaniu nakazu opuszczenia lokalu, poręczenia majątkowego itd. Jeśli „mechanizm potwierdzenia” rzeczywiście istnieje, to ma zastosowanie do wszystkich środków zapobiegawczych.

Nierealistyczny termin

Krytyce należy poddać również nowe brzmienie art. 263 par. 1 k.p.k. Projekto dawca proponuje, by w postępowaniu przygotowawczym tymczasowe aresztowanie było stosowane na okres nie dłuższy niż miesiąc (obecnie trzy miesiące). Warto zwrócić uwagę, że nie przewiduje się nowelizacji art. 263 par. 6 k.p.k., który stanowi, iż prokurator powinien zwrócić się do sądu z wnioskiem o przedłużenie tymczasowego aresztowania nie później niż 14 dni od określonego terminu jego stosowania, jednocześnie przesyłając akta sprawy. Policzmy. Sąd stosuje areszt w śledztwie na jeden miesiąc. Obrońca pisze zażalenie. Prokurator przesyła akta z zażaleniem do sądu odwoławczego. Ten ma siedem dni (art. 252 par. 3 k.p.k.) na rozpoznanie zażalenia. Akta wracają do prokuratury najwcześniej po ośmiu dniach. Ale prokurator na 14 dni przed upływem terminu stosowania aresztu już musi przekazać akta wraz z wnioskiem o przedłużenie tymczasowego aresztowania do właściwego sądu... Pozostaje sześć dni na wykonanie czynności procesowych w częstokroć skomplikowanym śledztwie. Praca z aktami zastępczymi nie zawsze będzie możliwa, szczególnie gdy w sprawie będzie musiał się wypowiedzieć biegły sądowy. Nawet gdybyśmy żyli w rzeczywistości przedstawionej w „Raporcie mniejszości” i prokurator miałby do dyspozycji takiego policjanta jak John Anderton, sam Tom Cruise mógłby nie dać rady wykonać niezbędnych czynności procesowych w tak krótkim terminie. A przecież pomagali mu jasnowidzący. ©℗