Co ma wspólnego ostatni film o przygodach Jamesa Bonda ze zmianami w Trybunale Konstytucyjnym? W obu przypadkach premiera była przekładana kilka razy.

Pierwsze podejście koalicji do Trybunału Konstytucyjnego miało nastąpić jeszcze w grudniu, ale potem zaczęły się rozmowy i narady, a kolejne odkładanie decyzji wiązało się jednocześnie z doprecyzowaniem pakietu w sprawie trybunału. Teraz w szeregach koalicji słychać głosy, że najbliższe posiedzenie Sejmu (6 marca) to właściwie ostatnia okazja do rozprawienia się z trybunałem pod wodzą Julii Przyłębskiej. Im bowiem dłużej trwa spektakl pt. „Reset konstytucyjny”, tym mniejsze szanse na to, że inicjatywa zostanie potraktowana poważnie, także przez część koalicjantów.

Jak słyszymy, cały pakiet – projekt uchwały Sejmu, ustawa „horyzontalna” oraz propozycja zmian w konstytucji – jest gotowy. Na razie plan zakłada, że najpóźniej na początku przyszłego tygodnia liderzy koalicji zdecydują, czy pora wykonać zapowiadany od miesięcy krok w sprawie TK.

Uchwała ponoć jest dwustronicowa, dotyczy wadliwości powołania trzech sędziów dublerów oraz kontestuje prezesurę Przyłębskiej. Nie ma jednak wezwania, by sądy nie stosowały się do wskazań trybunału, a zamiast tego stosowały np. rozproszoną kontrolę konstytucyjności. – Nie chcemy być posądzani o próbę wpływania na decyzje sądów, dlatego apel kierujemy raczej w stronę instytucji państwowych – tłumaczy jeden z polityków koalicyjnych. Przyznaje jednak, że z treści uchwały rząd będzie mógł wyinterpretować sobie, że wyroki Trybunału Konstytucyjnego, choć dalej będą musiały być publikowane, to bez konieczności ich realizowania czy respektowania.

Ważnym komponentem ma być projekt zmian w konstytucji, a jego wdrożenie powinno pozwolić na reset TK, czyli wybór sędziów od nowa. Obecnie coraz bardziej realny wydaje się wariant, w którym z powodu rozdźwięków w koalicji przygotowaniem projektu zmian w konstytucji zajmie się Senat. Lewica jest przeciwna temu projektowi, ale w Senacie Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga mają ponad połowę głosów. Projekt będzie miał więc mandat całej izby, podczas gdy w przypadku Sejmu był inicjatywą grupy posłów.

Pytanie dotyczy praktycznych skutków resetu w kontekście obecnego składu TK. Nawet wariant, w którym uchwałą Sejmu wyrzuci się z TK tylko trzech dublerów, by następnie powołać w ich miejsce trzech kolejnych sędziów, jest przedmiotem dyskusji w koalicji. Nie chodzi tylko o to, że nowej trójki nie zaprzysięgnie prezydent, ale o to, czy bez całkowitego resetu w TK ma sens wprowadzanie do niego swoich nominatów. Zwolennicy wymiany dublerów wskazują, że skoro do neo-KRS obecny Sejm wprowadził swoich posłów, to co stoi na przeszkodzie, by podobny ruch wykonać w TK.

Docelowo cała koalicja chciałaby – choć na dziś to mało realne – całkowitego resetu personalnego w trybunale, a to mogłaby zagwarantować tylko zmiana w konstytucji. Problem polega na tym, że w tę inicjatywę trzeba byłoby wciągnąć PiS, który broni stanu posiadania w TK, oraz Lewicę, niechętną zmianom w konstytucji z udziałem PiS. Prawo i Sprawiedliwość dodatkowo może zniechęcić to, że koalicja proponuje, by przyszłych sędziów TK wybrać w dwóch krokach – najpierw większością trzech piątych (co oznaczałoby konieczność dogadania się większości z opozycją), a w drugim kroku większością bezwzględną. Polityk koalicji wskazuje, że to sposób, by wciągnąć PiS do gry, ale bez „zakładania sobie kagańca”, gdyby się okazało, że PiS nie ma na to ochoty.

W powodzenie próby wymiany personalnego składu TK wątpi nasz rozmówca z Pałacu Prezydenckiego. – Taki ruch był brany pod uwagę w koalicji na początku. Nie zrobili tego wtedy, gdy mieli inicjatywę. Teraz, po tym jak Tusk powiedział „nie” samorządowej koalicji z Lewicą, koalicja straciła zdolność do takich ruchów – podkreśla.

Także w koalicji w tej chwili nikt się nie łudzi, że będzie większość do zmian w konstytucji. Ale jeden z jej polityków mówi, że nie można wykluczyć, że jeśli PiS poniesie porażkę w wyborach samorządowych i potem europejskich, to zacznie się dekompozycja tego ugrupowania. Możliwe, że część posłów odejdzie i z nimi konstytucję można będzie zmienić.

Inaczej koalicji zostaje scenariusz na przeczekanie i stopniową wymianę sędziów TK, zgodnie z upływem ich kadencji, co potrwa lata. A jednocześnie gra na dyskredytację i delegitymizację obecnego trybunału, co przy relacjach sędziów, wewnętrznych sporach i widocznym działaniu na rzecz PiS nie będzie trudne. Na dziś wydaje się, że w koalicji to scenariusz bazowy.

Za jakiś czas dowiemy się, co jeszcze szykowany reset w TK ma wspólnego z filmem „Nie czas umierać”. W finale – tu uczciwie ostrzegamy przed spoilerem – Bond ginie i to w dość spektakularnych okolicznościach. Być może sprawa resetu konstytucyjnego również umrze, ale w naturalny i dużo mniej efektowny sposób. ©℗