Rumuński sędzia Vasilică-Cristi Danileţ aktywnie zabierał głos w sprawach społecznie istotnych. W styczniu 2019 r. opublikował na swojej stronie na Facebooku (ok. 50 tys. obserwujących) dwa ważne posty: jeden zawierał krytykę wpływów politycznych, którym rzekomo podlegały policja, sądownictwo i wojsko. W drugim Danileţ zamieścił hiperłącze do artykułu zatytułowanego „Prokurator bije na alarm”, w którym wskazano, że sądy podejmują decyzje o przedterminowym zwolnieniu niebezpiecznych więźniów, co było efektem zmian legislacyjnych. Sędzia dodał od siebie pochwałę odwagi prokuratora, który otwarcie mówił o tym, że doszło do nieprzemyślanego zwolnienia więźniów w wyniku błędnego prawa.
W maju tego samego roku Krajowa Komisja Sądownictwa i Służby Prawnej nałożyła na sędziego karę dyscyplinarną w postaci obniżenia wynagrodzenia o 5 proc. przez dwa miesiące na podstawie art. 99(a) ustawy o statusie sędziów i prokuratorów, uznając, że Danileţ przekroczył granice przyzwoitości i uchybił powadze zawodu sędziego. W maju 2020 r. Sąd Najwyższy oddalił odwołanie Danileţa.
Sędzia zwrócił się do ETPC ze skargą nr 16915/21 na naruszenie swobody wypowiedzi (art. 10 konwencji) oraz poszanowanie życia prywatnego (art. 8).
W wyroku z 20 lutego 2024 r. strasburski trybunał uznał, że sądy krajowe nie rozważyły różnych wchodzących w grę interesów zgodnie z kryteriami określonymi w jego orzecznictwie ani nie przeanalizowały należycie, czy ingerencja w prawo do wolności wypowiedzi była konieczna. Ograniczyły się do oceny sposobu, w jaki skarżący zdecydował się wyrazić swoje zdanie, nie badając użytych przez niego wyrażeń w szerszym kontekście, a mianowicie w ramach debaty na temat spraw leżących w interesie publicznym.
W pierwszym poście skarżący odniósł się do przepisów konstytucyjnych, zgodnie z którymi armia podlega „woli narodu”, i rozważał ryzyko jakiejkolwiek formy politycznej kontroli nad tą instytucją. Za pomocą pytań retorycznych zaprosił swoich czytelników do wyobrażenia sobie armii działającej pod pretekstem ochrony demokracji wbrew woli narodu. Jego zdaniem był to tylko szczegół, za którym krył się poważniejszy problem. Umieszczone we właściwym kontekście wypowiedzi skarżącego były sądami wartościującymi, zgodnie z którymi, gdyby instytucje publiczne znalazły się pod kontrolą polityczną, istniałoby zagrożenie dla demokracji konstytucyjnej. Oświadczenia te dotyczyły zatem kwestii interesu publicznego związanych z podziałem władzy i potrzeby zachowania niezależności instytucji demokratycznego państwa. W odniesieniu do drugiego posta trybunał uznał, że stanowisko skarżącego wyraźnie mieściło się w debacie na temat spraw leżących w interesie publicznym, ponieważ dotyczyło reform legislacyjnych wpływających na system sądownictwa.
Trybunał wskazał, że jakakolwiek ingerencja w wolność przekazywania lub otrzymywania informacji powinna być poddana ścisłej kontroli, z odpowiednio wąskim marginesem oceny, a sądy rumuńskie tego nie uwzględniły. Mając to na uwadze, w wyroku potwierdzono zasadę, że od sędziów można oczekiwać powściągliwości w korzystaniu ze swobody wypowiedzi, ponieważ autorytet i bezstronność sądownictwa mogą być kwestionowane, jednak w tej sprawie oświadczenia skarżącego nie były wyraźnie niezgodne z prawem, zniesławiające, nienawistne lub wzywające do przemocy. Wszczęcie postępowania dyscyplinarnego i upomnienie go wywołało efekt mrożący – mogło zniechęcić nie tylko jego, lecz także innych sędziów do udziału w debacie publicznej na temat spraw dotyczących podziału władzy lub reform legislacyjnych mających wpływ na wymiar sprawiedliwości. W sprawie doszło zatem do naruszenia swobody wypowiedzi. Trybunał uznał przy tym, że stwierdzenie naruszenia konwencji stanowi wystarczające zadośćuczynienie. ©℗