Brak polskiego sędziego w sprawie Wałęsy przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka jest niefortunny, ale nie daje podstaw do podważania tego – skądinąd bardzo ważnego – wyroku.

W artykule „Wałęsa przeciwko Polsce albo znikający polski sędzia” (DGP z 2 stycznia 2024 r.) prof. Ireneusz C. Kamiński przypomniał, że europejska konwencja praw człowieka (konwencja) wymaga obecności w składzie Izby lub Wielkiej Izby Europejskiego Trybunału Praw Człowieka sędziego krajowego, czyli sędziego wybranego z państwa, przeciwko któremu wniesiono skargę. W przypadku wyłączenia się lub niezdolności do orzekania sędziego „stałego” funkcję sędziego krajowego powinien przejąć sędzia ad hoc, wybrany z listy trzech do pięciu takich osób, uprzednio przedłożonej przez państwo, które jest stroną konwencji. Aby zapobiec sytuacji patowej, w której również sędziowie ad hoc wyłączyli się lub nie są w stanie zasiadać w składzie (albo gdy państwo nie przedłożyło ich listy), z pomocą przychodzi regulamin ETPC, który pozwala prezesowi trybunału na zastąpienie ich innym sędzią (z grona sędziów stałych).

Regulamin ETPC przewiduje także możliwość zastąpienia sędziego krajowego sędzią z innego państwa, jeśli prezes trybunału stwierdzi, że na liście przesłanej przez państwo liczba sędziów ad hoc spełniających kryteria merytoryczne oraz gotowych do pełnienia tej funkcji spadła poniżej trzech. Tak też się stało w sprawie Wałęsy, ponieważ z powodów, których nie poznaliśmy w samym wyroku (ale wyjaśnionych – po uzyskaniu wglądu do akt sprawy – przez Andrzeja Drzemczewskiego na blogu Ruleoflaw.pl), wyznaczony początkowo przez prezesa izby prof. Michał Kowalski z UJ nie mógł zasiadać w składzie orzekającym z uwagi na przesłankę wyłączającą. Tym samym zaktualizowała się okoliczność wskazana w regulaminie ETPC (liczba osób wskazanych na liście spadła do dwóch) i prezes trybunału musiał wyznaczyć sędziego z innego państwa (w tym przypadku z Grecji). Problem w tym, że przepis regulaminu ETPC, który wymusza takie działanie, rzeczywiście kłóci się z artykułem samej konwencji, wymagającej obecności sędziego krajowego w składzie orzekającym.

Postulat godny rozważenia

Profesor Kamiński zasadnie postuluje zmianę tego rozwiązania regulaminowego, tak aby nieobecność sędziego krajowego była zupełnie wyjątkowa. Warto zgłosić ten postulat do odpowiednich ciał Rady Europy pracujących nad usprawnieniem strasburskiego systemu kontrolnego. Okazuje się bowiem, że w 2023 r. nie tylko Polska przedstawiła minimalną liczbę kandydatów na sędziów ad hoc (tj. troje) – podobnie uczyniło niemal 20 innych państw, które są stronami konwencji. Trzy w ogóle nie przedstawiły takiej listy.

Warto przypomnieć, że przesyłanie trybunałowi list sędziów ad hoc przez państwa, które są stronami, to rozwiązanie stosowane dopiero od 2010 r., czyli od wejścia w życie protokołu nr 14 do konwencji. Wcześniej państwo wskazywało jednego sędziego ad hoc do konkretnej sprawy, gdy zostało do tego wezwane przed trybunał (taka praktyka jest stosowana do dzisiaj np. w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości w Hadze). W systemie strasburskim po 2010 r. „prawo wyboru” sędziego ad hoc otrzymał sam trybunał, z założeniem, że wybór ten jest ograniczony do osób ze wspomnianej listy kandydatów. Nie jest to złe rozwiązanie, ale wymaga uzupełnienia, tak aby ustanowienie sędziego z innego państwa do orzekania w charakterze sędziego ad hoc nie następowało „automatycznie” z mocy regulaminu. Ponadto trudno wymagać od trybunału, aby czekał w nieskończoność z rozstrzygnięciem sprawy, gdy sędzia stały wyłączył się, a państwo albo nie przedstawiło w ogóle listy sędziów ad hoc, albo gdy wobec tych ostatnich zachodzą przesłanki wyłączające i „do wyboru” pozostaje np. tylko jeden.

Ten wyrok obowiązuje

Brak polskiego sędziego w sprawie Wałęsy jest niefortunny, ale moim zdaniem absolutnie nie daje podstaw do podważania tego – skądinąd bardzo ważnego – wyroku. Orzeczenie zapadło z udziałem siedmiu sędziów (czyli prawidłowym składzie izbowym). Wcześniej trybunał usiłował uczynić zadość wymogowi obecności sędziego krajowego, ale okazało się to niemożliwe w obecnych ramach wyznaczania sędziów ad hoc. Nie podzielam konkluzji prof. Kamińskiego, że z tego powodu sprawa kwalifikuje się do ponownego rozpoznania przez Wielką Izbę (abstrahując od pytania, która strona postępowania byłaby zainteresowana złożeniem wniosku w trybie art. 43 konwencji).

Zmieńmy sposób wyboru!

Kazus wyroku w sprawie Wałęsy to rzeczywiście dobra okazja, aby podnieść kwestię sposobu, w jaki państwa, które są stronami, wskazują kandydatów na sędziów ad hoc, a także kandydatów na sędziów stałych. W Polsce (ale także w wielu innych państwach) procedura układania listy sędziów ad hoc nie jest jasno uregulowana. W praktyce resort spraw zagranicznych, wykonujący w Polsce obowiązki związane z reprezentacją przed ETPC, kontaktuje się z osobami, które w jego opinii spełniają wymagane kryteria. Osoby te – jeśli są zainteresowane obecnością na liście – składają swój życiorys zawodowy. Po zatwierdzeniu listy na szczeblu ministerialnym trafia ona do trybunału. Można by zatem zasadnie zapytać, czy procedura układania listy sędziów ad hoc nie powinna być bardziej transparentna i przynajmniej zbliżać się do standardów obowiązujących przy układaniu listy kandydatów na sędziów stałych. Lista sędziów ad hoc niekoniecznie powinna powstawać w zaciszu gabinetów. Należałoby ją układać po publicznie ogłoszonym konkursie i komisyjnym wyborze, z uwzględnieniem kryteriów merytorycznych i parytetu płci.

Rozpoczynający się rok powinien przynieść wybór kolejnego sędziego stałego z ramienia Polski. Kadencja prof. Krzysztofa Wojtyczka, który wciąż zasiada w trybunale, upłynęła 31 października 2021 r. Od 2020 r. polski rząd trzykrotnie przedstawiał listę trojga kandydatów na sędziów – za każdym razem odrzucaną przez Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy z uwagi na mankamenty procedury konkursowej albo względy merytoryczne dotyczące niektórych osób. Można tylko wyrazić nadzieję, że czwarta edycja konkursu spełni wszystkie standardy stawiane zarówno samej procedurze wyboru kandydatów, jak i osobom, które znajdą się na liście wysyłanej do Strasburga. Ponieważ transparentności nigdy dość, warto rozważyć, czy rozmowy komisji z kandydatami na sędziów ETPC nie powinny być transmitowane online. Dotychczas mogli się im przysłuchiwać przedstawiciele organizacji pozarządowych, podpisując uprzednio zobowiązanie do zachowania ich w tajemnicy. Nie ma jednak żadnego powodu, aby rozmowy z kandydatami na tak istotny urząd sędziowski odbywały się „przy drzwiach zamkniętych”. ©℗

Lista sędziów ad hoc niekoniecznie powinna powstawać w zaciszu gabinetów. Należałoby ją układać po publicznie ogłoszonym konkursie i komisyjnym wyborze, z uwzględnieniem kryteriów merytorycznych i parytetu płci