Od nowego roku referendarze sądowi i asystenci sędziów nie będą już mogli przystępować do egzaminu sędziowskiego. Ich zdaniem takie zasady naruszają konstytucyjne standardy.
31 grudnia br. kończy się pięcioletni okres, jaki ustawodawca – przebudowując w 2017 r. model kształcenia sędziów – dał osobom zatrudnionym wówczas na stanowisku referendarza sądowego lub asystenta sędziego na przystąpienie do egzaminu sędziowskiego. Po tej dacie będą one musiały najpierw ukończyć aplikację prowadzoną przez Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury.
– Naszym zdaniem jest to niezgodne z wynikającą z konstytucji zasadą równości wobec prawa oraz prawem dostępu do służby publicznej na jednakowych zasadach – mówi Iwona Chełminiak-Szymkiewicz, prezes Stowarzyszenia Referendarzy Sądowych „Lex Iusta”.
Niekonstytucyjne zamknięcie
Sprawa ma swój początek w 2017 r., kiedy to parlament uchwalił nowelizację ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury oraz ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych (Dz.U. z 2017 r. poz. 1139). Usunięto m.in. przepisy pozwalające referendarzom sądowym i asystentom sędziów przystępować do egzaminu sędziowskiego po spełnieniu wymagań – odnoszących się przede wszystkim do stażu pracy na tych stanowiskach. Uchylając te regulacje, ustawodawca wprowadził jednak przepis przejściowy dający do końca bieżącego roku osobom, które wykonywały te zawody w momencie wejścia w życie omawianej noweli, prawo przystąpienia do takiego egzaminu.
– Stowarzyszenie już kilkakrotnie występowało do ministra sprawiedliwości z wnioskiem o zmianę niekorzystnych dla referendarzy i asystentów sędziów przepisów, ograniczających prawo referendarzy sądowych do ubiegania się o urząd sędziego. Jednak bezskutecznie – mówi Iwona Chełminiak-Szymkiewicz. Jej zdaniem to dlatego, że rządzący po prostu nie chcą, aby wykwalifikowani referendarze przechodzili do zawodu sędziego.
– Taka fluktuacja kadr to dla nich niekorzystna sytuacja – uważa nasza rozmówczyni.
Co więcej, stowarzyszenie apelowało do rzecznika praw obywatelskich o wsparcie referendarzy sądowych w przywróceniu przepisów umożliwiających referendarzom, którzy mają ukończoną jedną z aplikacji prawniczych, ubieganie się o urząd sędziego.
– Profesor Maciej Wiącek odpowiedział, że jego zdaniem takie osoby powinny mieć możliwość ubiegania się o urząd sędziowski, choć nie na takich samych zasadach jak adwokaci czy radcowie prawni – podkreśla prezes Chełminiak-Szymkiewicz.
Biuro RPO, pytane przez DGP o tę kwestię, odsyła do opinii, jaką prof. Wiącek zaprezentował senackiej komisji przy okazji rozpatrywania przez nią petycji zmierzającej do umożliwienia referendarzom ubiegania się o powołanie na sędziego z pominięciem aplikacji.
Z dokumentu wynika, że również rzecznik ma wątpliwości co do konstytucyjności art. 61 par. 2 prawa o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 217 ze zm.), w którym wymieniono, kto może się ubiegać o stanowisko sędziego bez konieczności odbycia aplikacji organizowanej przez KSSiP (patrz: grafika). Jak bowiem zauważa prof. Wiącek, art. 65 ust. 1 konstytucji gwarantuje każdemu wolność wyboru wykonywania zawodu, którą ustawodawca może ograniczyć, ale jedynie w celu ochrony istotnej wartości konstytucyjnej oraz z poszanowaniem zasady proporcjonalności. W ocenie RPO absolutne zamknięcie referendarzom dostępu do zawodu sędziego jest nieuzasadnione i nieproporcjonalne.
Propozycje zmian
Dlatego też prof. Marcin Wiącek postuluje wprowadzenie rozwiązania umożliwiającego takim osobom ubieganie się o powołanie na sędziego z pominięciem aplikacji, jednak pod pewnymi warunkami. Po pierwsze, taka możliwość powinna być ograniczona do szczebla sędziego rejonowego. Po drugie – weryfikacja umiejętności niezbędnych do orzekania odbywałaby się np. poprzez zdanie egzaminu adwokackiego, radcowskiego lub notarialnego. Ostatnim postulatem jest posiadanie odpowiedniego doświadczenia w wykonywaniu zawodu referendarza, które powinno być dłuższe niż trzy lata wymagane w przypadku adwokata, radcy prawnego lub notariusza.
Z kolei Iwona Chełminiak-Szymielewicz postuluje wprowadzenie rozwiązań, zgodnie z którymi referendarz, który ukończył aplikację prawniczą i zdał egzamin końcowy, miałby prawo ubiegać się o urząd sędziego. Z kolei referendarz sądowy czy asystent, który nie legitymuje się egzaminem kończącym jedną z aplikacji, miałby prawo do podejścia do egzaminu sędziowskiego po przepracowaniu na stanowisku referendarza czy asystenta np. pięciu lat.
– To wystarczający okres, aby nabyć doświadczenie potrzebne do późniejszego sprawowania funkcji sędziego – uważa Iwona Chełminiak-Szymkiewicz. Dodaje, że wszelkie przepisy umożliwiające rozwój zawodowy i zachęcające pracowników do tego, mają pozytywny wpływ na wykonywanie przez nich pracy. Pracownik pozbawiony możliwości awansu i rozwoju będzie mniej angażował się w pracę.
Co ciekawe, również poprzedni RPO, czyli Adam Bodnar, który obecnie pełni funkcję ministra sprawiedliwości, popierał referendarzy w dążeniu do ustanowienia prawa, które pozwalałoby im bez ograniczeń czasowych ubiegać się o urząd sędziego.
– Liczymy więc na to, że prof. Bodnar już jako nowy minister sprawiedliwości nie zmieni swojego stanowiska i wesprze nas w tych dążeniach – mówi prezes Lex Iusta.
Z kolei Bartłomiej Przymusiński, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, przyznaje, że o problemie odebrania osobom, które wykonywały przez określony czas zawód referendarza lub asystenta sędziego, prawa do podejścia do egzaminu sędziowskiego, na razie szeroko nie dyskutowano w samym stowarzyszeniu.
– Zastanawiając się nad zmianami w tym zakresie, w pierwszej kolejności należałoby dokonać kompleksowej oceny, na ile to dotychczasowe rozwiązanie było przydatne – zaznacza sędzia Przymusiński. I dodaje, że oczekuje, iż tego typu pomysły minister sprawiedliwości będzie konsultować ze stowarzyszeniem. ©℗