Podanie przez sąd danych funkcjonariusza publicznego w uzasadnieniu wyroku narusza jego dobra osobiste i wymaga zadośćuczynienia – uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie

Kwotę 10 tys. zł zasądzono na rzecz asesor komorniczej, której imię i nazwisko nie zostało zanonimizowane w uzasadnieniu wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego (sygn. akt II GSK 2320/14). Sąd apelacyjny, który ostatecznie rozstrzygnął tę sprawę, obniżył o połowę kwotę orzeczonego w I instancji zadośćuczynienia.

Strach i panika

O precedensowej sprawie informowaliśmy jako pierwsi w marcu br. Opisywaliśmy wówczas orzeczenie Sądu Okręgowego w Warszawie (patrz: ramka), który uznał, że brak anonimizacji danych asesorki w bazie orzeczeń NSA naruszył jej dobra osobiste, i zasądził na jej rzecz stosunkowo wysoką kwotę zadośćuczynienia, bo aż 20 tys. zł.

Sprawa miała swój początek, gdy asesor wpisała w jednej z popularnych wyszukiwarek swoje imię i nazwisko oraz frazy „asesor nsa”. Jako pierwsza pojawiła się w wynikach wyszukiwania strona z widocznym fragmentem wspomnianego uzasadnienia wyroku NSA. Zainteresowana zażądała wykreślenia swoich danych osobowych i wezwała prezesa NSA do zapłaty 30 tys. zł tytułem zadośćuczynienia. Jak tłumaczyła, po tym, jak się zorientowała, że jej dane nie zostały zanonimizowane, odczuwała panikę, strach, bezsenność i brak apetytu. A to dlatego, że w uzasadnieniu wyroku pojawiły się informacje na temat tego, że w przeszłości została ukarana dyscyplinarnie skreśleniem z listy asesorów komorniczych.

Ostatecznie asesor zdecydowała się na wniesienie powództwa przeciwko prezesowi NSA. A SO w Warszawie uznał, że doszło do naruszenia dóbr osobistych asesorki oraz przepisów RODO.

Bez negatywnych skutków

Od tego orzeczenia apelację złożył prezes NSA, który zarzucił mu naruszenie szeregu przepisów zarówno prawa procesowego, jak i materialnego. Sąd apelacyjny uznał jednak, że na uwzględnienie zasługiwały jedynie te, które dotyczyły wysokości zadośćuczynienia. Jak podkreślił w treści dopiero co opublikowanego uzasadnienia wyroku, sąd I instancji trafnie uznał, że opublikowanie imienia i nazwiska powódki w Centralnej Bazie Orzeczeń Sądów Administracyjnych stanowiło naruszenie dobra osobistego w postaci jej dobrego imienia. „Słusznie Sąd ten wskazał, że informacje wynikające z uzasadnienia wyroku w sprawie II GSK 2320/14 nie miały neutralnego wydźwięku, ale były dla powódki jednoznacznie negatywne. Tak niewątpliwie należy potraktować opublikowanie informacji o wymierzeniu powódce w przeszłości kary dyscyplinarnej skreślenia z listy asesorów komorniczych, co miało świadczyć o braku nieposzlakowanej opinii powódki” ‒ czytamy.

Zaskoczenia wyrokiem SA nie kryje dr Paweł Litwiński, adwokat z kancelarii Barta Litwiński, który na łamach DGP wypowiadał się krytycznie już po orzeczeniu sądu I instancji.

‒ W dalszym ciągu uważam, że w tej sprawie nie powinien w ogóle zapaść wyrok zasądzający zadośćuczynienie. Swoje głębokie przeświadczenie na ten temat wywodzę z tego, że informacja o prawomocnym orzeczeniu skreślającym powódkę z wykazu asesorów komorniczych stanowi informację publiczną, a więc taką, do której dostęp zgodnie z prawem może uzyskać każdy – podkreśla nasz rozmówca. Jego zdaniem opublikowanie takiej informacji – nawet w wyniku działań bezprawnych, jakimi było zaniechanie anonimizacji wyroku NSA – nie powinno prowadzić do zasądzenia zadośćuczynienia za naruszenie dobrego imienia i prawa do prywatności.

‒ Niezrozumiałym dla mnie w tym kontekście pozostaje więc zasądzenie zadośćuczynienia, zwłaszcza że sama powódka nie spotkała się z żadnymi negatywnymi skutkami ujawnienia jej danych w środowisku zawodowym ani ze strony osób uczestniczących w prowadzonych przez nią postępowaniach egzekucyjnych – zauważa dr Litwiński.

Wygórowane zadośćuczynienie

SA zgodził się z sądem I instancji także w kwestii tego, że w sprawie doszło do naruszenia przepisów RODO. Problem jednak w tym, że sąd odwoławczy, jak zauważa dr Litwiński, pomija przy tym pogląd wyrażony w wyroku TSUE z 4 maja 2023 r. w sprawie C 300/21 (Österreichische Post AG), w którym TSUE przyjął, że samo naruszenie przepisów RODO nie wystarcza do przyznania prawa do odszkodowania.

Skoro nie wystąpiły żadne negatywne skutki zdarzenia, a obracamy się wyłącznie w sferze odczuć powódki, w mojej ocenie nie powinno dojść do zasądzenia – a już z pewnością nie w kwocie 10 tys. zł – zauważa adwokat.

Brak anoniminizacji naruszał dobra osobiste

„W ocenie sądu, brak anonimizacji uzasadnienia wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, (…) doprowadził do naruszenia dóbr osobistych powódki. Należało zgodzić się z powódką, że jako osoba wykonująca szczególny zawód (asesor komorniczy), może być ona szczególnie narażona na negatywne reakcje ze strony społeczeństwa, w szczególności ze strony osób, które biorą w postępowaniu egzekucyjnym czynny udział, czyli przede wszystkim ze strony dłużników. Opublikowanie treści orzeczenia sądowego, które kwestionuje nieposzlakowaną opinię powódki oraz odnosi się do okoliczności skreślenia jej z listy asesorów komorniczych, i udostępnienie tych informacji nieograniczonej liczbie odbiorców niewątpliwie naraża powódkę na nieprzyjemności i negatywne przeżycia. (…) Co więcej, już sama świadomość powódki, że takie sytuacje mogły mieć miejsce (nawet gdyby nie miały), niewątpliwie naraziła ją na duży stres i ujemne przeżycia emocjonalne, co znalazło potwierdzenie w toku przesłuchania powódki w niniejszej sprawie”.

„(…) brak odpowiedniej anonimizacji danych powódki, a następnie umieszczenie orzeczenia sądowego zawierającego niezanonimizowane dane w Centralnej Bazie Orzeczeń, stanowiło naruszenie przepisów RODO, które w art. 6 wymienia przypadki, w jakich przetwarzanie danych osobowych (a zatem również ich publikowanie) jest zgodne z prawem. W przedmiotowej sprawie nie wystąpił żaden z wymienionych w tym przepisie wyjątków”. ©℗

Tymczasem kwota ta i tak jest o połowę niższa niż pierwotnie zasądzona. Sąd II instancji uznał bowiem, że nie nadano „wystarczającej rangi okolicznościom, które wpływają na miarkowanie zadośćuczynienia”. Oprócz tego, że NSA niezwłocznie usunął dane po dokonaniu zgłoszenia, a także zwrócił się do komercyjnego podmiotu o usunięcie imienia i nazwiska powódki z programu Lex, to jeszcze asesor nie spotkała się z żadnymi negatywnymi skutkami ujawnienia jej danych w środowisku zawodowym ani ze strony osób uczestniczących w prowadzonych przez nią postępowaniach egzekucyjnych.

– Z jednej strony należy zauważyć, że SA znacznie obniżył kwotę zadośćuczynienia, zwłaszcza względem tego, czego domagała się powódka. Z drugiej jednak strony, jeśli się weźmie pod uwagę dotychczas zasądzane kwoty, które oscylują w okolicy 1–2 tys. zł za np. wyciek danych, to zadośćuczynienie przyznane w tej sprawie wydaje się wygórowane – komentuje Jan Komosa, adwokat z firmy DAPR. Jak dodaje, istotną okolicznością jest to, że powódka wykonywała zawód zaufania publicznego.

– Jeśli weźmie się to pod uwagę, to dochodzi się do wniosku, że naruszenie było mniej istotne, niż gdyby dotyczyło ono osoby prywatnej. Dlatego też moim zdaniem zadośćuczynienie powinno być zasądzone w kwocie raczej symbolicznej – uważa prawnik.©℗

orzecznictwo