Gdy partie dotychczasowej opozycji, które uzyskały parlamentarną większość, sformują nowy rząd, nie uzyskają automatycznie władzy nad mediami publicznymi. Dalej będą nimi kierować osoby związane z Prawem i Sprawiedliwością.
Zgodnie z obowiązującymi od 2016 r. przepisami powoływanie zarządów i rad nadzorczych TVP i rozgłośni publicznych leży w gestii Rady Mediów Narodowych (RMN). Większość w RMN, wystarczającą do sterowania pracami i podejmowania uchwał, mają członkowie wyznaczeni przez PiS. Ich kadencja będzie trwała do 2028 r. Wcześniejsze zmiany personalne w radzie są właściwie niemożliwe (patrz: ramka).
Scenariusz zmian w ustawie
Główną barierą na drodze do wymiany władz TVP i pozostałych spółek jest obecnie RMN. Ominięcie tej przeszkody wymagałoby zmiany ustawy o Radzie Mediów Narodowych (tj. Dz.U. z 2021 r. poz. 692; dalej: ustawa o RMN) i powierzenia kompetencji powoływania zarządów i rad nadzorczych innemu organowi. Mógłby to być np. minister nadzorujący spółki akcyjne Skarbu Państwa, bo takimi spółkami są wszystkie media publiczne.
– Tak odbyło się to w roku 2016, gdy ustawowo skrócono kadencję członków zarządów spółek Telewizja Polska i Polskie Radio. Nowych wyznaczył minister Skarbu Państwa – przypomina Wojciech Szymczak, radca prawny i partner w Kancelarii Prawnej Media.
W porównaniu z obecną sytuacją występowała wówczas jednak zasadnicza różnica: zarówno większość parlamentarna, jak i prezydent pochodzili z jednego obozu politycznego. – Teraz zmiany ustawowe prowadzące do przejęcia TVP i Polskiego Radia zapewne natrafiłyby na weto prezydenta Andrzeja Dudy. Do jego odrzucenia brakuje wymaganej większości – zastrzega Wojciech Szymczak.
Innym możliwym scenariuszem jest wykorzystanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 13 grudnia 2016 r. (sygn. akt K 13/16). Uznano w nim przepisy ustawy o RMN za niezgodne z konstytucją w zakresie, w jakim wyłączają udział Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w procedurze powoływania i odwoływania członków zarządu spółek publicznej radiofonii i telewizji.
Jak jednak zauważa Wojciech Szymczak, dla nowej władzy wyrok TK niewiele zmienia. Obecnie bowiem również w KRRiT większość mają członkowie desygnowani przez ustępującą Zjednoczoną Prawicę.
– Likwidacja RMN w sposób oczekiwany przez TK spowodowałaby przekazanie wyboru członków organów w ręce KRRiT, która odzwierciedla poprzedni układ sił – wyjaśnia prawnik. – Dlatego i tak potrzebne byłyby zmiany prawne, które będą dawać kompetencje do powoływania organów mediów publicznych osobom spoza KRRiT – podkreśla.
Kadencja tego organu również będzie trwać aż do 2028 r. Chyba że Sejm i Senat odrzucą jej sprawozdanie, co potwierdzi prezydent. Najbliższa możliwość rozwiązania rady na tej podstawie nastąpi w przyszłym roku, ale jeżeli cała procedura zakończy się przed wyborami prezydenckimi, zmiana tą drogą jest mało prawdopodobna.
Scenariusz uchwały
– Najszybszą ścieżką byłoby wejście w buty PiS i wykorzystanie przetestowanego już na Trybunale Konstytucyjnym sposobu pozbywania się niepasujących do układanki członków organów kolegialnych – wskazuje Dominik Tokarski, aplikant radcowski z Kancelarii Prawnej Media.
Jak wyjaśnia, trzech członków Rady Mediów Narodowych wybrano uchwałą Sejmu. A mamy już precedens z 2015 r., gdy Sejm podjął uchwałę o braku mocy prawnej uchwały o wyborze sędziów Trybunału Konstytucyjnego, podjętej przez Sejm poprzedniej kadencji, oraz uchwałę o wyborze na ich miejsce innych sędziów.
To jednak metoda budząca najwięcej wątpliwości.
– Nie popieram takich scenariuszy, nie są konstytucyjnie pożądane – podkreśla dr hab. Marcin Górski z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. – Ale rządy PiS niebywale poszerzyły granice wyobraźni, jeśli chodzi o rozwiązania prawne, a władza, która się wyłania, będzie działała w warunkach wyższej konieczności – zastrzega. – Nie można więc naiwnie zakładać, że wszystko będzie się odbywać tak, jak w normalnym porządku konstytucyjnym, skoro mamy do czynienia z porządkiem zaburzonym – mówi Marcin Górski.
Mimo że taki sposób pozwoliłby przejąć kontrolę nad mediami publicznymi już nawet na pierwszym posiedzeniu Sejmu w nowej kadencji, to mógłby też stać się przyczyną wieloletnich sporów o prawidłowość powołania nowych członków RMN, a w rezultacie także kolejnych władz TVP i innych spółek.
Scenariusz likwidacji
Tak dużych zastrzeżeń nie budzi metoda obywająca się bez udziału Sejmu.
– Łatwiejsze do przeprowadzenia mogłoby być postawienie w stan likwidacji jednoosobowych spółek akcyjnych Skarbu Państwa – tj. TVP, Polskiego Radia oraz 17 spółek radiofonii regionalnej. I wyznaczenie likwidatorów zastępujących obecne zarządy – wskazuje Wojciech Szymczak.
Zgodnie z kodeksem spółek handlowych (tj. Dz.U. z 2022 r. poz. 1467) otwarcie likwidacji spółki następuje m.in. z dniem powzięcia przez walne zgromadzenie uchwały o jej rozwiązaniu. W przypadku mediów publicznych walne stanowi obecnie minister kultury. Uchwała walnego zgromadzenia może też powołać likwidatorów.
– Niektórzy mają wątpliwości co do tego, czy możliwa jest likwidacja tych spółek. Owszem, jest, ponieważ ich statuty przewidują taki scenariusz – dodaje Wojciech Szymczak.
Jak zaznacza dr hab. Marcin Górski, taki proces nie musi się zakończyć faktyczną likwidacją spółki. – To może być konstrukcja tymczasowa: nie po to, żeby doprowadzić do zamknięcia, lecz aby obejść kontrolę polityczną RMN. To zgrabny prawnie środek, chociaż z perspektywy systemowej nie powinien być używany w normalnym porządku konstytucyjnym – mówi Marcin Górski.
Dodaje, że właściciel spółki nie musi podawać powodów rozpoczęcia procesu likwidacji. – Równie dobrze może jednak podać, że jest zainteresowany odbudową mediów publicznych w Polsce, a obecny zarząd to uniemożliwia – stwierdza.
Scenariusz długoterminowy
Profesor Tadeusz Kowalski z Uniwersytetu Warszawskiego, były przewodniczący KRRiT Jan Dworak, prof. Stanisław Jędrzejewski z Akademii Leona Koźmińskiego, mecenas Karol Kościński, dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska z UW i były wiceminister kultury Jacek Weksler przygotowali projekt zmian ustawy, która miałaby doprowadzić do odebrania kontroli nad mediami publicznymi politykom i oddania jej jak najszerszej reprezentacji społeczeństwa. Przewiduje on m.in. likwidację RMN i utworzenie rad powierniczych, złożonych z osób rekomendowanych m.in. przez organizacje społeczne, środowiska twórcze i uczelnie akademickie.
– Taka reforma wymaga jednak czasu. Nawet mając wszystkie założenia, trzeba jeszcze napisać ustawę, a potem przeprowadzić ją przez cały proces legislacyjny – podkreśla Tadeusz Kowalski. ©℗