Broniąc się, sędzia może zdradzić, jak wyglądał przebieg narady przed wydaniem wyroku – uznała Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN. Eksperci ostrzegają, że może to wywołać efekt mrożący.

Do tej pory tajemnica narady sędziowskiej obowiązywała bezwzględnie. Zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego sędzia nie może zostać z niej zwolniony przez żaden z organów (patrz: grafika), a członek składu orzekającego, który ją złamał, musiał liczyć się z zarzutami dyscyplinarnymi. Teraz w tych regułach został uczyniony wyłom, a to za sprawą uchwały Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego z 19 września br. W jej punkcie trzecim czytamy bowiem, że sędzia, który korzysta z prawa do obrony, może bez ponoszenia z tego tytułu jakichkolwiek konsekwencji ujawnić, co działo się podczas narady przed wydaniem wyroku i czy głosował za konkretnym rozstrzygnięciem czy przeciw.

– To osłabienie niezawisłości sędziowskiej. Teraz członkowie składu orzekającego będą mieli z tyłu głowy, że podejmowana przez nich decyzja będzie mogła w przyszłości mieć dla nich pewne konsekwencje w postaci np. postawienia im zarzutów dyscyplinarnych – uważa Piotr Mgłosiek, sędzia Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków we Wrocławiu.

Naruszenie świętości

W kontrowersyjnej uchwale w pierwszej kolejności podkreślono, że tajemnica narady i głosowania nad orzeczeniem ma charakter bezwzględny i żaden organ państwa nie może zwolnić członka składu orzekającego od obowiązku jej zachowania. Zaraz jednak dodano, powołując się przy tym na wyrażone m.in. w art. 42 ust. 2 konstytucji prawo do obrony, że członek składu orzekającego może ujawnić informacje objęte taką tajemnicą, w sytuacji gdy „pozostaje to w ścisłym związku z podstawowym przedmiotem postępowania karnego, jakim jest kwestia odpowiedzialności karnej za zarzucany mu czyn zabroniony i jest niezbędne dla realizacji obrony”. Wówczas tego typu zachowanie nie może być uznane za bezprawne, a o ujawnieniu decyduje wyłącznie sam zainteresowany.

Choć nie ma jeszcze jej uzasadnienia, uchwała już teraz wywołała spore poruszenie w środowisku sędziowskim. A to dlatego, że do tej pory zasada tajemnicy narady sędziowskiej uchodziła za nienaruszalną. I to zarówno jeśli chodzi o postępowanie karne, jak i cywilne. To przekonanie znalazło odzwierciedlenie również w orzecznictwie. Jak możemy przeczytać np. w uzasadnieniu postanowienia SN z 24 czerwca 2014 r. (sygn. akt I CZ 38/14), „w piśmiennictwie tajność narady sędziowskiej traktuje się jako jedną z procesowych gwarancji niezawisłości sędziowskiej. Z tego względu zasada ta nie doznaje żadnych wyjątków, przyjmuje się bowiem, że (…) nie jest dopuszczalne zwolnienie od zachowania tajemnicy narady sędziowskiej”.

Podobnego zdania jest dr hab. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

– Izba miała do czynienia z kolizją dwóch konstytucyjnych norm – prawa do obrony i prawa do bezstronnego i niezależnego sądu. Tajemnica narady sędziowskiej ma bowiem chronić właśnie niezawisłość sędziów i niezależność sądów. I izba tę kolizję rozwiązała w sposób nieprawidłowy. Artykuł 42 konstytucji nie otwiera bowiem drogi do naruszania pozostałych norm konstytucyjnych i ustawowych – tłumaczy prawnik.

Wtóruje mu sędzia Mgłosiek, który podkreśla, że obowiązujące w tym zakresie do tej pory zasady miały chronić nie tyle samych członków składu orzekającego, ale przede wszystkim strony postępowania.

– Rozszczelnienie tej tajemnicy może wywoływać u sędziów efekt mrożący. Orzekając np. w sprawie mającej podłoże polityczne, członek składu orzekającego, mając świadomość, że jego kolega może w przyszłości zdradzić, w jaki sposób głosował, będzie zastanawiać się, czy jego decyzja nie narazi go na konsekwencje w postaci zarzutów dyscyplinarnych, a nawet karnych – uważa Piotr Mgłosiek.

Ułatwienie dla rzeczników

Warto również zauważyć, że uchwała została podjęta w czasach, kiedy sędziowie są ścigani przez rzeczników dyscyplinarnych właśnie z powodu wydawanych przez siebie orzeczeń.

– W takich postępowaniach to, że zasada tajemnicy narady sędziowskiej miała charakter bezwzględny, bardzo przeszkadzało rzecznikom. Sędziowie, powołując się na nią, zawsze mogli odmówić udzielania odpowiedzi na pytania dotyczące tego, jak doszło do wydania określonego orzeczenia. Teraz rzecznikom będzie łatwiej – wystarczy, że postawią zarzut jednemu z członków składu orzekającego, a ten, broniąc się, dostarczy materiału do oskarżenia pozostałych – podkreśla sędzia Mgłosiek.

Podobnie uważa Ryszard Piotrowski, który przewiduje, że uchwała może mieć na celu urzeczywistnienie w pewnym zakresie tzw. ustawy kagańcowej, która wprowadziła odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów m.in. za działania kwestionujące skuteczność powołań tzw. neosędziów.

– To jest apelowanie do słabych stron natury ludzkiej. W ten sposób mówi się sędziom: jeśli braliście udział w wydaniu orzeczenia, które nie podobało się władzy, to możecie jeszcze uniknąć odpowiedzialności dyscyplinarnej. Wystarczy, że zrzucicie odpowiedzialność na swoich kolegów, którzy orzekali razem z wami – mówi dr hab. Piotrowski.

Nasi rozmówcy przypominają jednak, że uchwała IOZ SN została wydana w składzie niezgodnym m.in. z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, gdyż w jej wydaniu brali udział tzw. neosędziowie.

– Z tego punktu widzenia ona po prostu nie istnieje. Co oczywiście nie umniejsza problemu, gdyż pewien wyłom został poczyniony, a to, że ja nie będę się do niej stosował, nie oznacza, że ktoś inny nie będzie miał na ten temat odmiennego zdania i będzie ją traktował jako obowiązującą – podkreśla wrocławski sędzia.

Uchwała IOZ została podjęta na kanwie postępowania wszczętego na wniosek prokuratora Instytutu Pamięci Narodowej, który zażądał uchylenia immunitetu sędziemu SN w stanie spoczynku. Chce go bowiem ścigać za to, że w czasach PRL brał on udział w wydaniu orzeczeń skazujących działaczy ówczesnej opozycji.

– Moim zdaniem jednak skutki tej uchwały będą dużo szersze i będą się odnosić do wszystkich spraw, w których sędziowie będą musieli się bronić. Mowa więc zarówno o postępowaniach karnych, immunitetowych, jak i dyscyplinarnych – uważa sędzia Mgłosiek. ©℗

ikona lupy />
Co mówią przepisy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

orzecznictwo