Wpłaciłam pieniądze, recepty nie dostałam – takie wpisy pojawiają się od pacjentów, którzy czują się oszukani przez firmy, które nimi handlują. Jak ustalił DGP, sprawą zajmuje się już m.in. policja, prokuratura, UOKiK, UODO i rzecznik praw pacjenta.

Do tej pory wskazywaliśmy na zagrożenia zdrowia i życia, które wynikały z otrzymania za pośrednictwem strony internetowej recept bez konsultacji medycznej. Teraz pokazujemy inne zagrożenie, czyli potencjalną możliwość wyłudzenia.

Z naszych informacji wynika, że w procederze przoduje grupa podmiotów, które opisywaliśmy w poprzednim wydaniu DGP. Łączy je to samo nazwisko osób zarządzających i ich wcześniejsze powiązania biznesowe oraz to, że często są zarejestrowane pod tym samym adresem w Świdniku. Temat jest dobrze znany tamtejszej komendzie powiatowej, która prowadzi postępowanie sprawdzające. Chodzi o możliwość wyłudzenia pieniędzy za obietnicę recepty. Co ciekawe, podmioty w nią zaangażowane mają ten sam adres co… policjanci. Jak słyszymy nieoficjalnie, przyklejony do komisariatu budynek to popularny adres rejestrowy wirtualnych podmiotów. Sprawą zajmuje się też od lipca świdnicka prokuratura.

60 zł za brak recepty

„Reklamują się z receptą on-line, a jedyne co otrzymałem to mail z odmową za 60 zł! Reklama sprzeczna z regulaminem strony, która de facto sprzedaje nieistniejącą usługę. Odmowa zwrotu pieniędzy” – takich wpisów w sieci są setki. Na Facebooku powstała grupa, a na stronie Gdziepolek.pl pojawiło się kilka grup przestrzegających przed konkretnymi firmami.

Mechanizm jest prosty: pacjent płaci pieniądze (od 60 do 99 zł w zależności od usługi), a potem otrzymuje wiadomość, że leku lub zwolnienia nie dostanie. Powody odmowy są różne: brak wskazań lub pełnej dokumentacji, konieczność osobistej konsultacji z lekarzem. Na prośbę o zwrot pieniędzy wysyłaną przez użytkowników odpowiedź jest jedna: firma działa zgodnie z regulaminem.

Odmowa wypisywania leków na życzenie byłaby słuszna, gdyby istniała realna konsultacja medyczna. Tej jednak nie ma – pacjent wypełnia tylko ankiety online. Zaś na stronach internetowych (firmy prowadzą kilka) jest tylko zapewnienie, że współpracują one z lekarzami, ale nazwisk specjalistów brak. Ze spraw opisywanych przez użytkowników stron wynika, że nawet jeśli dojdzie do rozmowy (dodzwonić się jest bardzo trudno), osoba po drugiej stronie nie przedstawia się. Nie ma dowodu, czy był to kontakt z lekarzem czy np. z właścicielem firmy. Jedna z osób, z którymi rozmawiamy, zgłosiła sprawę policji. – Opisałam sytuację i przekazałam korespondencję. Po złożeniu zamówienia i opłaceniu konsultacji lekarskiej na stronie otrzymałam lakoniczną odpowiedź, że „moje objawy nie kwalifikują się na zwolnienie lekarskie”. Odpowiedź nie została podpisana z nazwiska, nie otrzymałam żadnej konsultacji lekarskiej, zaleceń. Sprawę zgłosiłam przede wszystkim dlatego, że opłacając konsultację, musiałam podać dane osobowe, w tym numer PESEL, co wydało mi się niebezpieczne w zaistniałej sytuacji – opisuje w rozmowie z DGP jedna z oszukanych. Kolejna dodaje: – Wysłałam do nich pismo z przedsądowym wezwaniem do zwrotu pieniędzy, w którym powołałam się na wszystkie możliwe instytucje. Poczuli, że jestem zdeterminowana i dla świętego spokoju oddali mi pieniądze.

Eksperci wskazują, że nazwy portalu (np. Pewna-recepta.pl) sugerują uzyskanie recepty. Tym bardziej że po wejściu na stronę od razu widać hasło „E-recepty i L4 Online w 5 minut!”, co może dawać klientowi wrażenie szybkiego i pewnego uzyskanie e-recepty. Zaś hasło „Wypełnij formularz i otrzymaj e-receptę” może wprowadzać w błąd.

Dwudziestoletni milioner

Spółki, wobec których pada najwięcej zarzutów, to sieć podmiotów zakładanych od 2020 r. Jest ich pięć, najprawdopodobniej powiązanych rodzinnie. Ich kadra zarządzająca, jak pisaliśmy, to osoby wyjątkowo obrotne, bo mimo (w większości) młodego wieku mogą się pochwalić licznymi wysokimi stanowiskami w zakładanych podmiotach, a także udziałami w wielu firmach. Przykładowo jedna z udziałowczyń rocznik ’92, była już prezeską w 18. Jeszcze bardziej imponujące są powiązania innego udziałowca: ma 27 lat, też był już 18 razy prezesem lub wiceprezesem, w dodatku ma powiązania (udziały itd.) w ponad 100 firmach.

W przypadku handlu receptami i zwolnieniami stworzyli przemyślaną strukturę, na którą składają się spółki i przynajmniej kilka stron internetowych pośredniczących między klientami a lekarzami wystawiającymi recepty czy zwolnienia. Jej elementem jest też centrum medyczne (wirtualne), którego nazwa pojawia się na receptach, jeśli dochodzi do ich wystawienia. Pierwszy z podmiotów powstał w październiku 2020 r. Od tej pory wygenerował łączne przychody przekraczające 22 mln zł. Kolejny powstał dwa lata temu, ma dotychczas przychody rzędu 8,8 mln zł. Właściciele wypłacali dywidendy. Jeden z nich (rocznik ’98) zarobił 2,8 mln zł, kolejny (rocznik ’94) – 728,6 tys. zł, najstarszy z uczestników (rocznik ’67) – 1,4 mln zł. Najmłodszy, który ma udziały w ponad 100 firmach, nie zarobił jeszcze nic, ale ma większościowe udziały (95 proc. i 100 proc.) w dwóch nowo powstałych spółkach. Czy jest w tym coś złego? Nie, gdyby nie mnożące się wątpliwości.

Wątpliwości

Przede wszystkim sam sposób działania firm. Klient na stronie występuje o receptę, podaje dane osobowe, adresowe, dokonuje przelewu i czeka. Ale wbrew zapewnieniom nie ma telekonsultacji, a jedynie wypełnienie skromnej ankiety. Kto jednak się nad nią pochyla, kto dysponuje danymi? O tym dowiadujemy się dopiero, gdy receptę otrzymamy (widnieje na niej nazwisko lekarza). A jeśli jej nie dostaniemy? We wspomnianym regulaminie stron jest zapis, że jeśli lekarz nie widzi wskazań do wystawienia recepty, to po prostu tego nie zrobi, a pieniądze przepadają. Zarówno nasze (jako DGP w ramach prowokacji dziennikarskiej próbowaliśmy zakupić recepty z tych stron) doświadczenia z tymi podmiotami, jak i osób pokrzywdzonych pokazują jednak, że ów kontakt pozostawia wiele do życzenia. Dlatego nie wiemy, kto i na jakiej podstawie wydaje decyzje teoretycznie medyczne.

Podmioty wskazują, że jest możliwość złożenia reklamacji. Nasi rozmówcy twierdzą, że to fikcja. Wielokrotnie próbowaliśmy uzyskać od właścicieli firm odpowiedzi na pytania, ile reklamacji było, ile zostało uwzględnionych, jak zapatrują się na zarzuty sugerujące wyłudzanie środków. Pytaliśmy, ilu lekarzy zatrudniają, jaki procent „porad” kończy się receptą lub zwolnieniem? Kto analizuje dane osobowe klientów i co się z nimi dalej dzieje? Jeden z młodych prezesów przekonywał, że odpowie. Na razie tego nie zrobił.

Milion za karę

Sprawą zajmuje się nie tylko policja, lecz także UOKIK, który prowadzi postępowanie wyjaśniające, czy działalność gospodarcza prowadzona za pośrednictwem stron internetowych: CentrumMarihuany.pl, Pewna-Recepta.pl, Dobra-recepta.pl, Lekarz-recepta.pl, Super-recepta.pl oraz Nasza-recepta.pl, narusza zbiorowe interesy konsumentów lub czy wzorce umów mogą zawierać klauzule niedozwolone. Jak informuje Maciej Chmielowski z biura prasowego urzędu, wszczęcie postępowania było uzasadnione znaczną liczbą skarg (ok. 30) wpływających na działalność prowadzoną za pośrednictwem tych stron oraz zawiadomień skierowanych przez RPP i generalnego inspektora farmaceutycznego. – W trakcie postępowania wystąpiliśmy do spółek Emed Clinic oraz Receptaonline. Analizujemy otrzymane odpowiedzi. Jeśli potwierdzą się podejrzenia praktyk naruszających interesy konsumentów lub stosowania klauzul niedozwolonych, prezes UOKiK postawi zarzuty konkretnym podmiotom. W tym przypadku postępowanie właściwe może się zakończyć nałożeniem kary finansowej do 10 proc. obrotu – dodaje Chmielewski. I podkreśla, że urząd może się zająć działalnością podmiotów wystawiających e-recepty jedynie w zakresie dotyczącym naruszenia zbiorowych interesów konsumentów, np. wprowadzania w błąd lub stosowania niedozwolonych klauzul w umowach czy regulaminach. W przypadku oszustwa właściwe do zajęcia się sprawą są organy ścigania: policja lub prokuratura. 10 proc. obrotu w przypadku tych firm to kwota powyżej 1 mln zł.

Z kolei do UODO od początku obowiązywania w Polsce RODO wpłynęło ponad 90 skarg dotyczących nieprawidłowości w wystawianiu e-recept. Urząd w ramach prowadzonych postępowań zidentyfikował naruszenia zasad przetwarzania danych osobowych, brak podstawy prawnej do ich przetwarzania, brak prawidłowego spełniania obowiązku informacyjnego oraz brak terminowego spełniania żądań osób, których dane dotyczą. ©℗