Prokuratura Okręgowa w Olsztynie przesłuchała już prawie wszystkich pokrzywdzonych, którzy zgłosili się po publikacji raportu wskazującego na wysokie prawdopodobieństwo stosowania tortur w więzieniu w Barczewie.
– Śledztwo jest w toku. Poza pojedynczymi przypadkami osób, które przebywają za granicą, nie stawiają się na czynności albo muszą być jeszcze przetransportowane, przesłuchaliśmy już prawie wszystkich pokrzywdzonych – mówi prokurator Daniel Brzozowski, rzecznik prasowy olszyńskiej prokuratury. Jak dodaje, łącznie było ich ponad 50.
Teraz śledczy przechodzą do kolejnego etapu. Na podstawie analizy relacji osób pokrzywdzonych wytypowano do przesłuchania prawie 110 potencjalnych świadków. Wśród nich są zarówno funkcjonariusze Służby Więziennej, pracownicy więzienia, współosadzeni czy też członkowie rodzin więźniów, którym pokrzywdzeni opowiadali o tym, co się stało.
Choć zdarza się, że nie wszyscy wzywani, którzy przebywają na wolności, stawiają się na czynności, to paradoksalnie najwięcej trudności jest z przesłuchaniem… osób pozbawionych wolności, którzy co chwila są przenoszeni pomiędzy jednostkami penitencjarnymi.
– Według obecnego harmonogramu termin zakończenia śledztwa został wyznaczony na koniec października, jednak wszystko zależy od tego, w jakim tempie będą przeprowadzane zaplanowane czynności, z których część będzie realizowana w ramach instytucji pomocy prawnej przez inne jednostki na terenie całego kraju – zastrzega prokurator Brodowski.
Przypomnijmy – postępowanie w sprawie znęcania się psychicznego i fizycznego ze szczególnym okrucieństwem przez funkcjonariuszy publicznych Służby Więziennej jest pokłosiem głośnego raportu Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur opublikowanego w styczniu. Wynika z niego, że w Zakładzie Karnym w Barczewie mogło dochodzić do przypadków zastraszania, a także stosowania przemocy, która miała znamiona tortur i poniżającego, nieludzkiego traktowania. Chodzi m.in. o przypadki podtapiania, a także podduszania więźniów. W następstwie raportu zawiadomienie do prokuratury złożył rzecznik praw obywatelskich, a po opisaniu sprawy przez media do jego biura i organów ścigania zaczęły napływać sygnały o stosowaniu takich praktyk w stosunku do innych pokrzywdzonych. Z relacji byłych więźniów, a także osób, które wciąż przebywają w zakładach karnych, ale zostały przeniesione do innych jednostek, wynika, że opisane w raporcie praktyki nie były jednostkowe, a barczewski zakład karny cieszył się renomą wyjątkowo ciężkiego więzienia. Na ten moment śledczy jednak nie zdradzają, w jakim kierunku idą ich ustalenia i czy postępowanie skończy się postawieniem zarzutów. ©℗