Śledztwo, które ma odpowiedzieć na pytanie, czy w Zakładzie Karnym w Barczewie dochodziło do tortur, prędko się nie skończy. Do prokuratury wpływają wciąż nowe zawiadomienia. Jak do tej pory jest ich 30.

– Zawiadomienia wpływają bezpośrednio do nas, ale także za pośrednictwem innych organów, głównie rzecznika praw obywatelskich, ale też innych jednostek prokuratury. Wystosowaliśmy wnioski o przesłuchania pokrzywdzonych w ramach pomocy prawnej w całym kraju, od Elbląga po Rzeszów – informuje Daniel Brodowski, p.o. rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.
Postępowanie jest pokłosiem głośnego raportu Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur z wizytacji więzienia w Barczewie. Wynika z niego, że w tej jednostce mogło dochodzić do przypadków zastraszania, a także stosowania przemocy, która miała znamiona tortur i poniżającego, nieludzkiego traktowania. Chodzi m.in. o przypadki podtapiania, a także podduszania więźniów. RPO złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury, a po opisaniu sprawy przez media do jego biura i organów ścigania zaczęły napływać sygnały o stosowaniu takich praktyk w stosunku do innych pokrzywdzonych.
Tymczasem Kamil Bachanowicz, przewodniczący Zarządu Okręgowego NSZZ Funkcjonariuszy i Pracowników Więziennictwa w Olsztynie, w piśmie do RPO stwierdził, iż „niedopuszczalne jest «wydawanie wyroków» przez Przedstawicieli KMPT na funkcjonariuszy, którzy na co dzień w sposób wzorowy i rzetelny wykonują swoje obowiązki, narażając niejednokrotnie swoje zdrowie, a nawet życie, chroniąc społeczeństwo przed sprawcami przestępstw”. Związkowcy zarzucają kontrolerom brak weryfikacji informacji uzyskanych od osadzonych.
„Uniemożliwiono funkcjonariuszom Służby Więziennej ustosunkowanie się do stawianych zarzutów, co może świadczyć, że organ sporządzający raport mógł wyciągnąć bardzo skrajne i pochopne wnioski, które najpierw wymagałyby weryfikacji i rzetelności przed publikacją takiego raportu. Sprawa powinna być najpierw bardzo szczegółowo zbadana, czy takie sytuacje rzeczywiście miały miejsce, ponieważ skutki tego raportu bez szczegółowej analizy mogą być nieodwracalne” – czytamy w oświadczeniu związkowców, którzy uważają, że doszło do naruszenia zasady domniemania niewinności i dobrego imienia zarówno funkcjonariuszy, jak i całej Służby Więziennej.
W odpowiedzi prof. Marcin Wiącek stwierdził, że sformułowany w oświadczeniu zarzut nierzetelności raportu jest nieuzasadniony. Podobnie jak sugestia, że informacje uzyskane od osób osadzonych nie były w żaden sposób weryfikowane, bo m.in. zabezpieczono monitoring, na którym widać, jak osadzony, wracając z ambulatorium, w którym miał być wobec niego stosowany tzw. water boarding, jest w mokrym ubraniu. Poza tym, jak przypomina rzecznik, nigdy wcześniej wizytatorzy nie odebrali tylu niepokojących sygnałów w czasie wizytacji jednostki penitencjarnej od więźniów z różnych oddziałów. RPO wskazuje też na inne niepokojące fakty w postaci braków w dokumentacji na temat stosowania środków przymusu bezpośredniego wobec więźniów w latach 2021–2022 oraz nietypowe zachowanie więźniów, którzy w czasie wizytacji cel mieszkalnych nie odzywali się w ogóle lub odpowiadali bardzo zdawkowo.
Warto podkreślić, że w ramach trwającego śledztwa prowadzonego przez prokuraturę na razie nie przesłuchano funkcjonariuszy.
– Na razie realizowane są przesłuchania osób pokrzywdzonych. W kolejnym etapie słuchani będą świadkowie, którzy byli z nimi w celach, czy członkowie ich rodzin. Dopiero później, gdy na podstawie tych przesłuchań zostaną zakreślone grupa i metody działania, będą przesłuchiwani funkcjonariusze. W tym momencie koncentrujemy się na przesłuchiwaniu pokrzywdzonych oraz osób przez nich wskazanych jako te, które mogą posiadać wiedzę na temat tych zdarzeń – tłumaczy prokurator Brodowski. ©℗