O skazaniu może zdecydować sędzia, który wcześniej zastosował tymczasowy areszt. I choć w ten sposób ujawnił już swój pogląd o sprawie, to możliwość wyłączenia go na tej podstawie jest iluzoryczna.

Środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania można zastosować, jeśli zachodzi wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzucanego mu czynu. Oznacza to, że wydając decyzję uwzględniającą (prawie zawsze) lub nie (incydentalnie) wniosek prokuratora, sąd na podstawie przedstawionych dowodów ocenia, że podejrzany najprawdopodobniej popełnił przestępstwo, o które jest oskarżany. Dlatego też, gdy później ten sam sędzia, który podjął decyzję w sprawie wpadkowej, ma rozpoznać sprawę karną co do istoty, to pojawiają się wątpliwości co do jego bezstronności.

Na gruncie starego kodeksu postępowania karnego ustawodawca był w tym przypadku kategoryczny. Od 1996 r. obowiązywał przepis art. 30, który mówił wprost, że jeżeli sędzia brał udział w wydaniu postanowienia o zastosowaniu tymczasowego aresztowania w toku postępowania przygotowawczego, to jest z mocy prawa wyłączony z udziału w sprawie. Tyle że półtora roku później uchwalono zupełnie nowy k.p.k., w którym tego rozwiązania zabrakło. Dlaczego?

Między młotem a kowadłem

– Zdano sobie sprawę z tego, że ten gwarancyjny przepis może w bardzo destrukcyjny sposób oddziaływać w małych sądach. Konieczność wyłączenia się sędziego, który wcześniej wypowiedział się w przedmiocie zastosowania tymczasowego aresztowania, mogła doprowadzić do tego, że brakowałoby sędziego, który mógłby rozpoznać ją merytorycznie. To w zasadzie jedyna przyczyna, bo co tu dużo mówić, to rozwiązanie, które przez krótki czas obowiązywało na gruncie starego k.p.k., rzeczywiście zapewniało odpowiedni poziom gwarancji procesowych – przypomina Stanisław Zabłocki, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, który był delegowany przez SN do prac w komisjach Senatu nad obecnie obowiązującą procedurą karną. Jak dodaje, skoro naczelną przesłanką do zastosowania tego najsurowszego środka zapobiegawczego jest znaczne prawdopodobieństwo popełnienia czynu, to ktoś, kto zdecydował o areszcie, może mieć już pewne nastawienie co do kierunku rozstrzygnięcia.

Jak zwraca uwagę dr Wojciech Górowski z Uniwersytetu Jagiellońskiego, istotne jest również to, w jaki sposób funkcjonuje ludzki mózg. Chodzi o to, że nawet podświadomie sąd może mieć tendencję do dążenia do potwierdzenia swojej wcześniejszej decyzji. Dlatego jego zdaniem powinno się przywrócić do k.p.k. regulację przewidującą wprost, że wcześniejsze orzekanie w przedmiocie tymczasowego aresztowania powinno być przesłanką do wyłączenia sędziego.

Innego zdania jest prof. Sławomir Steinborn, procesualista z Uniwersytetu Gdańskiego, ale też sędzia tamtejszego sądu apelacyjnego.

– Oceniając zasadność zastosowania tymczasowego aresztowania, sprawdza się tylko prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa, ale na podstawie materiału dowodowego, który w postępowaniu przygotowawczym siłą rzeczy jest ograniczony, bo dopiero jest gromadzony. Nigdy nie zaobserwowałem, by sędziowie, którzy zdecydowali o areszcie, później na siłę dążyli do wydania wyroku skazującego – mówi prof. Steinborn, który zwraca uwagę, że powód, dla którego w 1997 r. zrezygnowano z tej obligatoryjnej przesłanki wyłączenia sędziego, nie stracił na aktualności. Jego zdaniem w praktyce funkcjonowania małych sądów taki przepis mógłby przynieść więcej złego niż dobrego, także przy samym stosowaniu tymczasowego aresztowania.

– W bardzo małych wydziałach musiałby być jeden lub dwóch sędziów, którzy zajmowaliby się tylko wnioskami o zastosowanie aresztu, tak by pozostałych np. dwóch mogło rozpoznawać sprawy co do meritum. A wtedy rośnie ryzyko, że ten sędzia, który rozpoznawał wniosek o areszt, będzie automatycznie później decydował o jego przedłużeniu. A być może, gdyby sprawa trafiła do kogoś innego, to decyzja byłaby inna – zwraca uwagę prof. Steinborn.

Można się starać z wiadomym skutkiem

Część ekspertów zwraca uwagę, że choć wcześniejsze orzekanie w przedmiocie tymczasowego aresztowania nie jest przesłanką do wyłączenia z mocy prawa, to strona może o to wnosić na podstawie art. 41 k.p.k. Tyle że, jak mówi adw. Krzysztof Dmowski, szanse na uwzględnienie takiego wniosku są praktycznie zerowe.

– W mojej praktyce spotkałem się tylko raz z sytuacją, w której doszło do wyłączenia sędziego z tego powodu, i to na wniosek jego samego – opowiada adwokat.

Chodziło o sprawę, w której prokuratura wystąpiła o zastosowanie tymczasowego aresztowania, a sąd rejonowy odmówił, argumentując, że w jego ocenie zgromadzony materiał dowodowy nie pozwala przyjąć, że doszło do rozboju. Sąd okręgowy uwzględnił jednak zażalenie prokuratury, twierdząc, że rozbój był. W I instancji oskarżony został uniewinniony, ale gdy prokuratura złożyła apelację, do sprawy został wylosowany sędzia, który wcześniej uwzględnił zażalenie na niezastosowanie tymczasowego aresztowania.

– I wówczas ten sędzia złożył wniosek o wyłączenie i został on uwzględniony. Nigdy więcej nie słyszałem o podobnym przypadku – dodaje mec. Dmowski. Jego zdaniem można byłoby się zastanowić nad przywróceniem starych przepisów, ale trzeba byłoby w jakiś sposób rozwiązać problem małych sądów.

– Bo w przeciwnym razie jeden sędzia rozpozna wniosek o areszt, drugi wyda wyrok, a gdy zostanie on uchylony i zwrócony do rozpoznania ponownie przez sąd I instancji, to może się okazać, że będzie trzeba brać sędziego z wydziału cywilnego albo pracy – zaznacza adwokat.©℗

ikona lupy />
Skazani, ukarani, tymczasowo aresztowani / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe