Ordo Iuris opublikowało uzasadnienie wyroku skazującego Marikę M., nacjonalistkę z Gniezna, na trzy lata więzienia. Kobieta, która wraz z trzema innymi osobami usiłowała wyszarpać tęczową torbę od jednej z uczestniczek marszu równości, czeka na rozpatrzenie wniosku o ułaskawienie przez prezydenta, a prokurator generalny przygotowuje w jej sprawie skargę nadzwyczajną.
Prokuratura, a następnie sąd, zakwalifikowały zdarzenie jako usiłowanie dokonania rozboju o charakterze chuligańskim (art. 13 ust. 1 kodeksu karnego w zw. z art. 280 par. 1 k.k., w zw. z art. 57a par. 1 k.k.). W takim przypadku minimalna kara wynosi trzy lata pozbawienia wolności. Tymczasem taka kwalifikacja prawna może budzić wątpliwości.
– Nie znam akt sprawy, ale jeśli stan faktyczny był taki, jaki przedstawił sąd w uzasadnieniu, to kwalifikacja prawna jest wadliwa – mówi prof. Marek Kulik z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Choć – jak podkreśla – w doniesieniach prasowych można przeczytać o wykręcaniu rąk, to w uzasadnieniu takie stwierdzenie nie pada.
– Jest mowa o szarpaniu torby, w wyniku czego pokrzywdzona doznała obrażeń skutkujących uszkodzeniem ciała. Skoro ciągnięto za torbę, to była stosowana przemoc, ale nie bezpośrednio wobec osoby. A to wyklucza zastosowanie przepisu o rozboju – uważa prawnik.
Jego zdaniem bardziej zasadne byłoby zakwalifikowanie tych czynów jako usiłowanie kradzieży (która w dodatku z uwagi na niewielką wartość torby, stanowiłaby tylko wykroczenie) oraz spowodowanie uszczerbku na zdrowiu, który trwa nie dłużej niż siedem dni, i znieważenie.
Innego zdania jest prof. Mikołaj Małecki z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
– By mówić o przemocy wobec osoby, sprawca nie musi mieć z nią bezpośredniego, fizycznego kontaktu. Na przykład rzucanie kamieniami w człowieka jest oczywiście przemocą wobec osoby. Jeśli więc poprzez szarpanie ubrania czy wyszarpywanie torebki narusza się nietykalność cielesną, czy wręcz godzi w czyjeś zdrowie, to znamię przemocy wobec osoby jest wypełnione – uważa prof. Małecki.
Kontrowersje budzi też kwalifikacja tego rozboju jako występku o charakterze chuligańskim. Zgodnie z art. 115 par. 21 k.k. mówimy o nim „jeżeli sprawca działa publicznie i bez powodu albo z oczywiście błahego powodu, okazując przez to rażące lekceważenie porządku prawnego”.
– W orzecznictwie Sądu Najwyższego raczej unikano kwalifikowania rozboju jako występku o charakterze chuligańskim. Przyjmowano, że skoro sprawca dokonuje rozboju w celu zaboru, to wyklucza to jednoczesne uznanie za działanie bez powodu lub z oczywiście błahego powodu – mówi prof. Kulik.
– Każdy czyn jest czymś powodowany. Nie można więc interpretować tego przepisu w taki sposób, że jakakolwiek motywacja czy cel działania sprawcy wyklucza popełnienie występku chuligańskiego. Ważny jest cel przepisu: zaostrzenie kary poprzez uwzględnienie czynników, które popychają sprawcę na drogę przestępstwa – ripostuje mec. Małecki. Jak dodaje, czasem powody działania sprawcy będą tak skrajnie nieakceptowalne, np. motywacja nienawistna i homofobiczna, że w myśl tego przepisu będzie to działanie bez powodu.
O ile zakwalifikowanie czynu jako rozboju powoduje, że minimalna kara to dwa lata pozbawienia wolności, to uznanie, że miał on charakter chuligański, oznacza podniesienie minimalnej sankcji do lat trzech.
Powstaje pytanie, czy mimo wszystko sąd nie mógł wobec tego zastosować art. 37b k.k. Regulacja ta – niezależnie od minimalnej granicy kary przewidzianej w przepisie szczególnym – pozwala na wymierzenie krótkoterminowej kary pozbawienia wolności oraz wykonywanej po niej kary ograniczenia wolności.
– Co do tego, czy można skorzystać z tego środka w sytuacji zaostrzenia odpowiedzialności karnej, jest spór w doktrynie. Ja, choć nie bez oporów, skłaniałbym się ku temu, że można – mówi prof. Kulik.
Z kolei prof. Małecki twierdzi, że to niedopuszczalne.
– Artykuł 37b mówi ogólnie, że w sprawie o występek sąd może połączyć dwie kary: ograniczenie wolności i krótkoterminowe pozbawienie wolności. Ale, jeżeli w danej sprawie inny przepis nakazuje sądowi obligatoryjnie zaostrzyć karę, jak w omawianym przypadku, do minimum trzech lat więzienia, to nie ma możliwości, by jednocześnie wymierzyć sprawcy karę krótkoterminową. W takiej sytuacji tych dwóch przepisów pogodzić się nie da – uważa prawnik. ©℗