Problem wznawiania postępowań kasacyjnych, w których orzeczenie wydał sąd złożony z nowych sędziów Sądu Najwyższego, zostanie rozstrzygnięty przez poszerzony skład.
Jak pisaliśmy pod koniec czerwca br. na łamach DGP, w Izbie Karnej Sądu Najwyższego zaczęły zapadać orzeczenia o wznowieniu postępowania kasacyjnego w sprawach skarg oddalonych przez nowych sędziów SN. W reakcji na tę sytuację i w odpowiedzi na nasze pytania Zbigniew Kapiński, prezes IK SN, zapowiada podjęcie kroków prawnych, które mają – w jego opinii – uratować SN przed chaosem.
– Pogląd ostatnio zaprezentowany w kilku orzeczeniach może prowadzić do zdestabilizowania sytuacji w zakresie wykonywania przez Sąd Najwyższy swojej funkcji orzeczniczej. Stanowisko takie może prowadzić do naruszenia pewności prawa i wpływać negatywnie na sytuację stron postępowania – uważa prezes Kapiński.
Inaczej na tę kwestię patrzy Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
– To jest mniej więcej tak, jakby ktoś włamał się do czyjegoś domu, zdemolował go i nie chciał z niego wyjść, a my byśmy stwierdzili, że skoro on już w tym domu jest, to nie należy go z niego usuwać i należy puścić w niepamięć to, co zrobił. To tak nie działa – ripostuje Markiewicz. Jego zdaniem źródłem chaosu, o którym mówi prezes Kapiński, nie są rozstrzygnięcia, jakie zapadły ostatnio w IK SN, ale to, że do orzekania dopuszczane są osoby, które zgodnie z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz samego SN nie powinny orzekać.
– I odpowiedzialność za tę sytuację spada również na prezesa Kapińskiego – podkreśla szef Iustitii.
Przełamanie linii
Prezes Zbigniew Kapiński zapowiada złożenie wniosku o rozstrzygnięcie zagadnienia prawnego wobec rozbieżności w orzecznictwie sądów w zakresie wykładni przepisów prawa. Jak bowiem tłumaczy, wydane w IK SN w drugiej połowie czerwca postanowienia wznawiające postępowania kasacyjne przed SN stanowią istotne odstępstwo od wieloletniej praktyki i w dużej mierze utrwalonego oraz w zasadzie jednolitego stanowiska prezentowanego dotychczas w IK SN o niedopuszczalności wznowienia postępowania kasacyjnego zakończonego oddaleniem kasacji.
Z tą argumentacją polemizuje sędzia SN Jarosław Matras, jeden z członków składu orzekającego, który wydał sporne orzeczenie.
– Oczywiście prezes izby ma prawo, aby wystąpić z takim wnioskiem, i nikt tego nie kwestionuje. Tyle że nie można mówić o tym, byśmy w kwestii dopuszczalności wznawiania postępowania kasacyjnego mieli do czynienia z jakąś jedną ugruntowaną linią orzeczniczą. Wskazaliśmy przecież, że np. SN rozpoznawał merytorycznie wnioski o wznowienie postępowania kasacyjnego, gdy chodziło o niekonstytucyjność art. 535 par. 3 kodeksu postępowania karnego – podkreśla sędzia Matras. Jak przyznaje, w orzecznictwie przeważał pogląd, że wznowienie takiego postępowania nie jest możliwe, jednak jest to pogląd co najmniej dyskusyjny.
– Świadczą o tym argumenty, które przywołaliśmy w uzasadnieniach postanowień o wznowieniu postępowania. Weźmy chociażby rozstrzygnięcia wydawane przez nieistniejącą już dziś Izbę Dyscyplinarną SN. Przecież nikt nie kwestionował możliwości wznowienia postępowań rozstrzygniętych decyzjami tej izby. Te sprawy zostały wznowione i zapadły w nich nowe orzeczenia – podaje przykład sędzia Matras.
Prawo stron
Sędziowie, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą również, że wznowienia są konieczne, aby strony miały zapewnione prawo do bezstronnego sądu ustanowionego ustawą.
– A przecież zostało już przesądzone w orzecznictwie Strasburga, Luksemburga, a także SN chociażby w uchwale trzech połączonych izb ze stycznia 2022 r. (sygn. akt BSA I-4110-1/2 – red.), że z takim sądem nie mamy do czynienia, gdy składa się on z osób powołanych na urząd sędziego przez obecną Krajową Radę Sądownictwa. Radziłbym prezesowi Kapińskiemu, aby zapoznał się z tymi orzeczeniami – zaznacza prezes Markiewicz.
Wtóruje mu jeden z sędziów SN, który zaznacza, że wznowienia postępowań kasacyjnych powinny następować jedynie na wniosek lub z inicjatywy stron, a nie z urzędu.
– Nie może teraz być tak, że my zaczniemy przekopywać bazę orzecznictwa SN, wyłuskiwać z niej wyroki wydane w składach złożonych z tzw. neosędziów i je uchylać. Tutaj bowiem nie chodzi o nas, nie o SN, a o prawo stron do sądu, o jakim mowa zarówno w konstytucji, jak i Europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności – uważa sędzia SN.
Z kolei Jarosław Matras podkreśla, że jeżeli strona będzie próbowała podważyć rozstrzygnięcie wydane na skutek kasacji, a jej żądanie nie przyniesie skutku w postaci ponownego rozpatrzenia sprawy przez SN, to istnieje poważne ryzyko, że ona się nie zatrzyma na poziomie krajowym i pójdzie ze skargą do Strasburga, gdzie otrzyma zadośćuczynienie właśnie za to, że jej prawo do sądu zagwarantowane w art. 6 konwencji zostało naruszone.
Dlatego też zdaniem Krystiana Markiewicza to, co zrobiły składy orzekające, otwierając możliwość wznowienia postępowania kasacyjnego, jest wyrazem troski wobec osób, które składały do SN środki zaskarżenia.
– To był wręcz obowiązek, któremu te składy orzekające sprostały – uważa prezes SSP „Iustitia”. I dodaje, że on od początku przewidywał, że taki będzie skutek dopuszczenia do orzekania osób powołanych na wniosek obecnej KRS.
– Jedynym sposobem na opanowanie tego chaosu jest odsunięcie tzw. neosędziów od orzekania i ich powrót na wcześniej zajmowane stanowiska. W przeciwnym wypadku chaos będzie się pogłębiał. I dotyczy to nie tylko SN, ale wszystkich sądów, do których trafili tzw. neosędziowie – uważa Markiewicz.©℗