Jutro dowiemy się, czy samym straszeniem, że zmieni liczebność pełnego składu Trybunału Konstytucyjnego, PiS osiągnął efekt i „pogodził” sędziów.

Na grafice obok pokazujemy, jak złożona i wielowariantowa jest sytuacja wokół rozpatrywanej przez TK ustawy o Sądzie Najwyższym, która jest krokiem do uzyskania KPO przez Polskę. To przepisy, które m.in. oddają sprawy dyscyplinarne sędziów do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

W środę TK ma się zebrać na dwóch rozprawach – jedna dotyczy sporu kompetencyjnego prezydenta z SN, a druga prewencyjnej skargi Andrzeja Dudy w sprawie wspomnianej wyżej ustawy o SN. Zwłaszcza ta druga jest politycznie ważna, gdyż ewentualny pozytywny wynik pozwoliłby rządowi wysłać pierwszy wniosek o płatność z KPO do Komisji Europejskiej.

Nad posiedzeniem trybunału wisi jednak znak zapytania. Kilku sędziów nie uznaje Julii Przyłębskiej za prezesa TK i odmawia udziału w rozprawach. W obozie rządzącym z jednej strony słychać głosy, że liczba zbuntowanych sędziów zmniejszyła się na tyle, że otwiera to drogę do zebrania pełnego 11-osobowego składu. – Rzeczywiście ptaszki ćwierkają, że zebranie pełnego składu nie jest wykluczone – twierdzi osoba z obozu władzy. – Liczymy, że w środę zostanie wydane orzeczenie – dodaje inny rozmówca z PiS. Ale są wśród polityków rządzących i tacy, którzy powątpiewają w ten scenariusz. – My nie mamy sygnałów o tym, by TK się odblokował, wątpię, by sędziowie „odkłócili” się bez wejścia w życie naszej ustawy o TK – przyznaje rządowy rozmówca. Chodzi o ustawę zmniejszającą liczebność pełnego składu trybunału, która czeka na uchwalenie przez Sejm. Obniżenie minimalnej liczby sędziów w Zgromadzeniu Ogólnym z co najmniej 10 sędziów do 9 oraz pełnego składu trybunału z 11 do 9 sędziów pozwoliłoby rozwiązać dwa problemy – zapadłby wyrok w sprawie ustawy o SN i zatwierdzona zostałaby Julia Przyłębska na stanowisku prezesa.

Pewną wskazówką, że TK może odroczyć posiedzenie, jest to, że rozprawę w sprawie ustawy o SN przeniesiono o jeden dzień – z 30 na 31 maja. Tego samego dnia, o godz. 10, rozpatrzona ma być inna sprawa, w której TK już raz nie udało się skompletować pełnego składu – chodzi o spór kompetencyjny między prezydentem a SN (sprawa wniesiona z inicjatywy marszałka Sejmu). Dwie godziny później miałby zapaść wyrok w sprawie ustawy o SN. Niektórzy podejrzewają, że tak ułożony harmonogram ma służyć temu, by odroczyć dwie sprawy tego samego dnia, zamiast robić to dzień po dniu. – Też tak pomyślałem, że intencją jest zrobienie tego za jednym zamachem. Moim zdaniem dopóki PiS ustawowo nie zmniejszy liczby sędziów uznawanych za skład pełny, do rozstrzygnięcia nie dojdzie – komentuje Wojciech Hermeliński, sędzia TK w stanie spoczynku.

Także przedstawiciele opozycji spodziewają się odroczenia. – Nie wierzę, że sędziowie się odkłócą – mówi Arkadiusz Myrcha z Platformy Obywatelskiej.

W przypadku odroczenia piłeczka wróci do Sejmu. Najbliższe posiedzenie jest w połowie czerwca, wtedy PiS może zrobić drugie podejście do ustawy o liczebności składów w TK. Ale i to nie jest pewne. – Niestety wciąż ta sama opcja polityczna blokuje to i w Sejmie, i w TK. Nasi koalicjanci nie są w stanie zdecydować się na głosowanie tej ustawy, w związku z tym nie jesteśmy w stanie jej przyjąć. Ziobryści nie są systemowo przeciw, ale wykorzystują tę sytuację jako argument w przedwyborczych negocjacjach – twierdzi rozmówca DGP.

Co, jeśli klincz w sprawie ustawy o SN, a w związku z tym z KPO, będzie się przedłużać? Tu nawet w PiS nie ma klarownych odpowiedzi. Z naszych rozmów wynika, że w grę wchodzi np. przygotowanie zupełnie nowej ustawy, która musiałaby ponownie zyskać akcept KE na potrzeby rozliczania kamieni milowych KPO, albo eskalacja w postaci zaskarżenia KE do TSUE za to, że Polska nie otrzymuje pieniędzy z Funduszu Odbudowy, za które poręczyła podobnie jak inne kraje członkowskie. Problem w tym, że ten drugi wariant oznacza zamrożenie tematu KPO nawet na dwa lata, dlatego dziś rząd traktuje ten wariant jako ostateczność. ©℗

Praworządność znów na celowniku unijnych ministrów

Dziś po raz szósty przedstawiciel polskiego rządu będzie brał udział w wysłuchaniu przed Radą UE, czyli ministrami państw członkowskich, w sprawie nieprzestrzegania zasad praworządności. To element prowadzonej wobec Polski oraz Węgier procedury z art. 7 unijnego traktatu. Choć wniosek w sprawie wysłuchania przedstawia Komisja Europejska wraz z pełnym uzasadnieniem, to decyzja dotycząca jego zorganizowania jest już w gestii państwa sprawującego prezydencję w UE, które organizuje prace Rady.

Formuła takich spotkań jest stała i obejmuje przedstawienie informacji na temat praworządności w danym państwie przez Komisję Europejską oraz zadawanie pytań przez ministrów poszczególnych państw UE, na które odpowiada zazwyczaj również minister państwa, którego wysłuchanie jest prowadzone. Według naszych informacji w Brukseli nie pojawi się jednak minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk, a Polskę będzie reprezentował ambasador przy UE Andrzej Sadoś. Wysłuchanie ma potrwać ok. 2 godzin, następnie ministrowie podejmą analogiczną procedurę wobec Węgier. We wniosku dotyczącym Polski, który omówią ministrowie, KE przedstawiła swoje obawy dotyczące nieprzestrzegania zasad praworządności przez Polskę. Bruksela wezwała w nim do przyjęcia noweli ustawy o Sądzie Najwyższym, ustawy o sądach powszechnych i organizacji sądownictwa, ustawy o KRS, ponieważ obecne przepisy – jak dodano – budzą poważne zastrzeżenia w odniesieniu do niezawisłości sędziowskiej, trójpodziału władzy i pewności stosowanego prawa.

Rada UE zajmowała się praworządnością w naszym kraju 16 razy, odkąd została uruchomiona przez Brukselę procedura z art. 7, pięciokrotnie zostało przeprowadzone wysłuchanie. Podobnie jednak jak przy poprzednich, wątpliwe, aby za szóstym razem doszło do przełomu. Żeby podjąć wiążące decyzje, czyli stwierdzić naruszenie praworządności w Polsce i/lub na Węgrzech, Rada musiałaby przyjąć je na drodze jednomyślności, a tej nie będzie z uwagi na spodziewany sprzeciw obu państw, który w przeszłości pięciokrotnie blokował przegłosowanie wniosku Komisji. ©℗

Mateusz Roszak
ikona lupy />
Możliwe dalsze scenariusze w sprawie KPO / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe