Jedna drobna sprawa w Sądzie Najwyższym wygenerowała już… 45 postępowań. Nowelizacja, od której zależy polskie KPO, tylko pogłębi klincz.
– Ja, drugi z obrońców i sama odwołująca się złożyliśmy osobne wnioski. Jakież było nasze zdziwienie, gdy otrzymaliśmy informację z SN, że każdemu została nadana osobna sygnatura i każdy będzie rozpatrywany przez inny skład orzekający – opowiada sędzia Mazur.
Zgodnie z prezydencką nowelą w tego typu sprawach orzeka skład pięcioosobowy. – Dodatkowo do każdego z wniosków wyznaczono po dwóch sędziów zapasowych. A to oznacza, że już na wstępnym etapie mamy zaangażowanych 21 sędziów SN z jego wszystkich izb – nie kryje zdumienia obrońca odwołującej się.
To jednak nie koniec. Okazało się bowiem, że wśród tych 21 sędziów aż 14 to tzw. neosędziowie. Obrońcy i sama odwołująca się postanowili więc domagać się ich wyłączenia.
– Łącznie wniosków o wyłączenie zostało więc złożonych 42. I każdy zarejestrowany pod osobną sygnaturą. Na tak wstępnym etapie sprawa wygenerowała już więc 45 postępowań – podkreśla sędzia Mazur.
Co więcej, jeżeli strona będzie niezadowolona z rozstrzygnięcia, będzie jej przysługiwać odwołanie. A to zgodnie z ustawą rozpatruje skład siedmioosobowy. – Może się więc okazać, że w SN bardzo szybko zabraknie sędziów, którzy mogliby przeprowadzać testy w naszej sprawie – zauważa Dariusz Mazur.
A może być gorzej. Procedowana właśnie w Senacie nowelizacja ustawy o SN, która ma pomóc w odblokowaniu pieniędzy z KPO, wprowadza możliwość przeprowadzania testów niezawisłości nie tylko na wniosek stron lub uczestników postępowania, lecz także z urzędu przez same składy orzekające. O tym, że pogłębi to patologię, przekonany jest konstytucjonalista dr hab. Jacek Zaleśny. – To testowanie może być prowadzone wielokrotnie w stosunku do tego samego sędziego. Permanentne testowanie może zaburzać ciąg działania sądu i być kolejną okolicznością, która negatywnie wpływa na orzekanie bez zbędnej zwłoki – stwierdza.
Senatorowie mają się odnieść do projektu nowelizacji ustawy o SN na specjalnie zwołanym posiedzeniu 31 stycznia
Prawo strony
„Na drobnej sprawie dotyczącej zwrócenia uwagi pewnej sędzi co do sprawności prowadzenia przez niego postępowań widać jak na dłoni, że wprowadzone zeszłoroczną prezydencką nowelą ustawy o SN (Dz. U. z 2022 r. 1259) tzw. testy niezawisłości mają wręcz destrukcyjny wpływ na pracę
sądów, które muszą takie testy przeprowadzać.
- Jesteśmy dopiero na początku procesu w Sądzie Najwyższym, a w jednej sprawie zostało już złożonych 45 wniosków o wyłączenie tzw. neosędziów – mówi Dariusz Mazur, obrońca odwołującej się.
Zaczęło się od tego, że w sprawie odwoławczej dotyczącej prezesowskiej uwagi miał orzekać jeden z neosędziów. O jego wyłączenie na podstawie prezydenckiej noweli zawnioskowali sędzia Mazur, drugi obrońca i sama odwołująca się. Każdemu z tych wniosków został nadany osobny bieg, a co za tym idzie, do ich rozpoznania został wyznaczony osobny skład orzekający. Tymczasem zgodnie z prezydencką nowelą w każdym z nich musi zasiadać po pięciu sędziów (patrz: infografika).
- Co więcej, do każdej z tych spraw wyznaczono również po dwóch sędziów zapasowych. A więc łącznie zaangażowano 21 sędziów - zauważa sędzia Mazur. Wśród nich znalazło się aż 14 neosędziów i wobec nich również zostały wystosowane wnioski o wyłączenie; łącznie 42. Zostały one jednak oparte na przepisach
kodeksu postępowania karnego regulujących procedurę wyłączania sędziów.
- Część z tych wniosków została już rozpoznana. Niektóre z nich zostały oddalone, inne pozostawiono bez rozpoznania - tłumaczy sędzia Mazur. Zaznacza przy tym, że wnioski te są składane nie w celu przedłużania postępowania, ale w celu wyegzekwowania przysługującego każdemu obywatelowi
prawa do rozstrzygnięcia sprawy przez prawidłowo obsadzony sąd.
- Gdyby w składach nie pojawiali się tzw. neosędziowie, nigdy byśmy takich wniosków nie złożyli - zapewnia obrońca odwołującej się.
Wtóruje mu Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
- Nie można mieć pretensji do stron, że te korzystają z przysługujących im praw i składają kolejne wnioski o przeprowadzanie testu. W ten sposób egzekwują przysługujące im na mocy konstytucji, a także prawa międzynarodowego,
prawo do sądu - uważa sędzia Markiewicz.
Wieloosobowość składów
Wszystko wskazuje na to, że w opisywanej sprawie procedura testowania będzie się ciągnąć bardzo długo, o ile w ogóle kiedykolwiek znajdzie swój finał. Jeżeli bowiem zostaną rozpoznane wszystkie wnioski o wyłączenie sędziów w trybie k.p.k. i SN w końcu zdecyduje o tym, czy w postępowaniu odwoławczym może brać udział neosędzia, to od takiego rozstrzygnięcia stronom będzie przysługiwało odwołanie. Co więcej, takie odwołanie - zgodnie z prezydencką nowelą - będzie rozpatrywane w jeszcze liczniejszym składzie, bo aż w siedmioosobowym.
- Aż tak rozbudowana wieloosobowość składów orzekających w sprawach dotyczących testowania jest zupełnie nieuzasadniona z punktu widzenia logiki i ekonomii postępowania i prowadzi do niepotrzebnej przewlekłości w rozpatrywaniu tego typu wniosków - uważa sędzia Mazur. Jak dodaje, w sprawach karnych, w których on orzeka, zasada jest taka, że wniosek o wyłączenie sędziego jest rozpatrywany w takim składzie, w jakim sąd orzeka w sprawie merytorycznej. Jeżeli więc mamy do czynienia ze sprawą, która jest rozstrzygana w składzie jednoosobowym, to wniosek rozpoznaje także jeden sędzia, jeżeli w składzie trzyosobowym, to wniosek rozpoznaje trzech sędziów.
Permanentne testowanie
Procedura testowania może doprowadzić do tego, że zaraz skończy się w SN pula sędziów, którzy mogliby decydować o wyniku testów w danej sprawie. Ustawa przewiduje bowiem, że w postępowaniu odwoławczym od postanowienia wydanego na skutek rozpoznania wniosku o wyłączenie sędziego nie może brać udziału zarówno sędzia, którego orzeczenie dotyczy, jak i ten, który brał udział w wydaniu zaskarżonego postanowienia.
- Przepisy są tak skonstruowane, że to testowanie może de facto ciągnąć się w nieskończoność. Jest w nich bowiem mowa o tym, że wniosek o przeprowadzenie testu może zostać złożony wobec sędziego wyznaczonego do składu rozpoznającego m.in. środek zaskarżenia. A przecież środkiem zaskarżenia jest także zażalenie na odmowę wyłączenia sędziego - zauważa sędzia Mazur.
Co więcej, opisywane problemy dotyczą nie tylko spraw toczących się w SN. Mogą one się ujawnić także w postępowaniach rozpatrywanych przez sądy powszechne czy sądy administracyjne. Wnioskować o przeprowadzenie testu można bowiem także wobec tych sędziów, którzy na skutek rekomendacji obecnej, kontestowanej Krajowej Rady Sądownictwa zasiadają właśnie w sądach powszechnych czy administracyjnych.
Można się też spodziewać, że do zwiększenia liczby testów przyczyni się również procedowana w Senacie kolejna nowela ustawy o SN. Zgodnie z nią testy będą mogły być przeprowadzane nie tylko na wniosek stron lub uczestników postępowania, lecz także z urzędu przez same składy orzekające.
- Wszystko wskazuje na to, że chaos w sądownictwie będzie narastał. Lekarstwem nie może być jednak odebranie stronom prawa do egzekwowania przysługujących im praw - uważa Markiewicz. Jego zdaniem problem neosędziów należy rozwiązać w drodze ustawowej.
- Tak, jak to zaproponowaliśmy w naszym projekcie, który przewiduje m.in., że stanowiska w SN stracą osoby rekomendowane na te stanowiska przez obecną, upolitycznioną KRS - mówi prezes „Iustitii”.
Podobnego zdania jest sędzia Mazur, który zaznacza, że dopóki nie przywróci się niezależności KRS od wpływu czynnika politycznego, dopóty polskie sądownictwo będzie chorym człowiekiem Europy, orzeczenia polskich sądów, w których składach będą zasiadali neosędziowie, będą kwestionowane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, a państwo polskie będzie zmuszone wypłacać wysokie odszkodowania stronom niezadowolonym z wyniku tych postępowań.
- Tego nie zastąpi żadna, nawet rozbudowana procedura testowa - kwituje Mazur.©℗
Co mówią przepisy
/
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe