Do takich wniosków doszła Rada Legislacyjna przy prezesie Rady Ministrów. Ten organ doradczy premiera wydał niedawno mocno krytyczną opinię na temat przygotowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości projektów prawa o ustroju sądów powszechnych oraz przepisów wprowadzających to prawo. Rada przestrzega, że planowane zmiany mogą spotkać się m.in. z zarzutami naruszenia sędziowskiej niezawisłości.
O słuszności planowanej reformy zdaje się być za to przekonany Jarosław Kaczyński, prezes partii PiS, który podczas weekendowego spotkania z mieszkańcami Stalowej Woli zapowiedział, że „niedługo wejdzie pod obrady Sejmu gotowa już od dawna reforma, tzw. reforma pani Dalkowskiej”. Chodzi oczywiście o Annę Dalkowską, która swego czasu była odpowiedzialna w resorcie sprawiedliwości za przygotowanie zmian w sądach powszechnych, a obecnie pełni funkcję członka Krajowej Rady Sądownictwa i orzeka w Naczelnym Sądzie Administracyjnym.

Przeciwstawne opinie

Jak mówił podczas niedzielnego wystąpienia lider Zjednoczonej Prawicy, dzisiejsze sądy są partyjne. A jednym z efektów spłaszczenia ich struktury oraz wprowadzenia jednolitego stanowiska sędziowskiego ma być zmiana tego stanu rzeczy.
- Dlatego nam zarzucają, że my chcemy łamać praworządność. My chcemy praworządność przywrócić. Taki jest sens tego wszystkiego - mówił Jarosław Kaczyński.
Tymczasem, zdaniem RL, odbiór tego, co planuje zrobić z sądami i sędziami partia rządząca, może być dokładnie odwrotny. Chodzi m.in. o zmiany będące konsekwencją wprowadzenia jednolitego stanowiska sędziowskiego. Jedną z nich ma być likwidacja awansu zawodowego, co oznaczałoby rezygnację z formalnoprawnych reguł zmiany stanowiska sędziego poprzez wręczanie kolejnych prezydenckich aktów powołania. Pozostanie jednak możliwość ubiegania się o orzekanie w sądzie II instancji, a więc tak naprawdę o awans. A o takim przeniesieniu decydować ma wyłącznie minister sprawiedliwości.
Zdaniem Rady Legislacyjnej przyjęcie takiego rozwiązania będzie co najmniej ryzykowne. Jak bowiem czytamy w opinii tego organu, „podnoszenie zarzutu upolitycznienia decyzji awansowych jest co do zasady bardziej uprawdopodobnione, gdy dokonuje ich Minister Sprawiedliwości, niż gdy następują one w drodze powołania przez prezydenta na wniosek KRS (Krajowej Rady Sądownictwa - red.) po przeprowadzeniu złożonej procedury nominacyjnej”.
Rada wskazuje przy tym, że kryteria, jakimi miałby się kierować minister przy podejmowaniu decyzji o przeniesieniu sędziego na inne miejsce służbowe, są zbyt lakoniczne.
Podobnego zdania jest dr hab. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Powstanie mechanizm, który będzie podważał zaufanie obywateli do sędziowskiej bezstronności. Obywatele będą widzieć, że sędziowie awansują dzięki uprzejmości ministra, że z jakichś sobie tylko znanych powodów pan minister docenił akurat tych, a nie innych sędziów. Nie ma przy tym znaczenia, jakie to powody. Znaczenie ma to, że dzięki władzy politycznej jedni sędziowie zostali nagrodzeni, a inni nie. Przy czym należy podkreślić, że już sama możliwość myślenia w ten sposób godzi w sędziowską niezawisłość - mówi dr hab. Jacek Zaleśny.
Dlatego też organ doradczy premiera stwierdza, że jedynie w pełni transparentny proces awansowy prowadzony przez ministra mógłby „prowadzić do poważnego ograniczania zarzutów i obaw o upolitycznienie procesu wyboru sędziów do orzekania w sądach II instancji”. I postuluje prowadzenie dalszych, szczegółowych prac studyjnych nad koncepcją jednolitego statusu sędziego sądu powszechnego.

Wypchnięcie niewygodnych sędziów

Kolejna negatywna opinia RL odnosi się do tego, co ma się stać z obecnymi sędziami sądów apelacyjnych po spłaszczeniu struktury sądownictwa. Sądy, w których obecnie orzekają, mają bowiem zniknąć, a oni z mocy ustawy mają stać się sędziami sądów powszechnych. Projekt przewiduje, że to minister sprawiedliwości będzie im wyznaczał miejsce służbowe w sądzie regionalnym, utworzonym w miejsce zniesionego SA, albo w sądzie okręgowym, którego siedziba będzie mieścić się w obszarze właściwości tego sądu regionalnego.
Jednak zdaniem rady ustanowienie jednolitego statusu sędziów powszechnych nie jest wystarczającym powodem, aby sędziów orzekających do tej pory w II instancji przenosić do sądu pierwszoinstancyjnego. Organ wytyka resortowi, że nie wskazał innych, ustrojowych przyczyn przyjęcia takiego rozwiązania. A to może mieć w przyszłości poważne skutki. Może bowiem prowadzić do zarzutu, że wprowadzana reforma „ma wyłącznie na celu swoiste «wypchnięcie» z tych struktur niektórych, najczęściej doświadczonych, sędziów poprzez wyznaczanie im miejsca służbowego w sądzie I instancji i doprowadzenie tym samym do ich przejścia w stan spoczynku (w tym kontekście mogą pojawić się również zarzuty, iż chodzi o sędziów «niewygodnych» z powodów politycznych)”.
Rada przypomina, że tak się właśnie stało, gdy rząd obniżył wiek przechodzenia w stan spoczynku, a efekt tego był taki, że trzeba było wycofać się z przyjętych już rozwiązań.
W opinii ostrzega się także przed przyjęciem w projektowanym kształcie rozwiązania, które będzie umożliwiało przenoszenie sędziów bez ich zgody między utworzonymi w miejsce sądów rejonowych oddziałami sądu okręgowego na okres maksymalnie dwóch lat. Zdaniem RL spotka się ono z zarzutem naruszenia sędziowskiej niezawisłości, gdyż może być wykorzystywane „jako swoisty środek nacisku na poszczególnych sędziów w obszarze ich aktywności orzeczniczej”. Organ ostrzega, że taki sposób postrzegania projektowanych rozwiązań może doprowadzić do kolejnego sporu przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Znaczna część zarzutów formułowanych przez RL pokrywa się z tymi, które wystosowało wcześniej m.in. Rządowe Centrum Legislacyjne i o których pisaliśmy na łamach DGP jako pierwsi. Jak wówczas zapewniała Katarzyna Frydrych, wiceminister sprawiedliwości, resort zamierza pochylać się nad każdą uwagą i ją analizować. Jednocześnie jednak w uzasadnieniu projektu u.s.p. projektodawcy zapewniają, że opisane powyżej rozwiązania nie są sprzeczne z konstytucją, a niektóre z nich wręcz wzmocnią sędziowską niezawisłość.
Resort w odpowiedzi na pytania DGP zauważa, że oprócz opisanych zarzutów RL wielokrotnie wyraża pozytywną ocenę wielu proponowanych rozwiązań. Chodzi np. o dobór najlepszych sędziów do orzekania w sądach wyższej instancji, aspekt zarządzania kadrami, zmniejszenie liczby stanowisk funkcyjnych sędziów i poprawy efektywności orzekania.
Co do zarzutów dotyczących wyznaczania przez MS miejsca służbowego sędziego w sądzie regionalnym służby prasowe resortu tłumaczą, że celem niewystępującej dotychczas w polskim prawie regulacji jest wyrównanie szans awansu dla sędziów. „Uprawnienie Ministra Sprawiedliwości obejmujące decyzje o przeniesieniu sędziego na inne stanowisko służbowe nie przekracza granic wyznaczonych zasadą trójpodziału władz. Nie stoi ono również w sprzeczności z prezydencką prerogatywą do powoływania sędziów na wniosek KRS” - podkreślono w odpowiedzi.©℗
ikona lupy />
Co chce osiągnąć Ministerstwo Sprawiedliwości / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Etap legislacyjny
Projekt w opiniowaniu