Publikowanie w internecie oświadczeń majątkowych osób pełniących funkcje publiczne, które obejmują dane osób im bliskich, zbytnio ingeruje w prywatność – uznał TSUE.

Najnowszy wyrok to kolejna próba wyważenia dwóch sprzecznych ze sobą wartości - prawa do prywatności i jawności życia publicznego. Uznano w nim, że o ile składanie przez osoby publiczne oświadczeń zawierających nawet dość szczegółowe informacje na temat bliskich może być uzasadnione walką z korupcją, o tyle zamieszczanie ich w internecie godzi już nadto w prywatność.
Sprawa dotyczy dyrektora litewskiej instytucji zajmującej się ochroną środowiska. Choć formalnie nie pełni funkcji publicznej, to - ponieważ zarządza środkami publicznymi - podlega tamtejszej ustawie o godzeniu interesów. Nakazuje ona składanie oświadczeń o interesach prywatnych obejmujących również małżonków, konkubentów i dzieci. Chodzi m.in. o informacje na temat spółek, w jakich mają udziały czy którymi zarządzają, prowadzonej działalności, a nawet wszystkich dokonywanych transakcji przekraczających wartość 3 tys. euro. Wspomniany dyrektor odmówił złożenia takiego oświadczenia z tego względu, że przepisy przewidują jego publikację w internecie, a to - jego zdaniem - godziłoby w prywatność jego bliskich. Sąd rozstrzygający ten spór nabrał wątpliwości i postanowił skierować wniosek prejudycjalny do TSUE. Pytał w nim przede wszystkim o zgodność przepisu nakazującego publikację oświadczeń w sieci z prawem unijnym, ale jego wątpliwości wzbudzała również możliwość ujawnienia danych wrażliwych, a konkretnie preferencji seksualnych.

Ingerencja w prawa podstawowe

Rozpoczynając swą analizę, TSUE przypomniał, że gwarantowane art. 7 i 8 Karty praw podstawowych UE (patrz: grafika) prawo do poszanowania życia prywatnego oraz ochrony danych osobowych nie są prawami absolutnymi i należy je ważyć względem innych praw podstawowych. Ograniczenia są więc możliwe, ale tylko wówczas, gdy są niezbędne i bez nich nie można spełnić celów interesu ogólnego. W tej sprawie celem wprowadzenia litewskich ograniczeń jest walka z korupcją. Zdaniem TSUE, o ile jednak uzasadnia ona wprowadzenie samego obowiązku składania oświadczeń, nawet uwzględniających informacje o bliskich, o tyle nie można nią tłumaczyć publikowania ich w internecie.
Jednym z głównych argumentów przedstawionych przez litewski organ zajmujący się korupcją był brak kadr, które umożliwiałaby mu weryfikację wszystkich oświadczeń. To jednak, zdaniem TSUE, nie może uzasadniać zamieszczania tych oświadczeń w sieci.
- Trybunał uznał, że publikacja w internecie stanowi poważną ingerencję w prawa podstawowe, ponieważ dane mogą być wykorzystywane do uzyskania informacji na temat pewnych wrażliwych aspektów życia prywatnego osób, których dotyczą, a jej skutkiem jest swobodny dostęp do tych danych dla potencjalnie nieograniczonej liczby osób. W tym kontekście RODO wyklucza publikację nazwisk innych osób, które mogą być wymienione w oświadczeniu. Publikowanie danych dotyczących małżonka, partnera, a także bliskich krewnych lub innych znanych osób wykracza poza to, co jest konieczne, i narusza zasadę minimalizacji danych - komentuje Tomasz Borys, specjalista ds. ochrony danych osobowych.
- Zatem udostępnianie w internecie informacji o osobach pracujących w służbach publicznych powinno być ograniczone wyłącznie do tych informacji, które są bezwzględnie konieczne dla celów walki z korupcją - podsumowuje.
Jednocześnie TSUE podkreślił, że korupcja jest uznawana w UE za zagrożenie dla demokracji i państwa powinny dobierać środki do walki z nią, uwzględniając wewnętrzne uwarunkowania. Ważąc prawo do prywatności z interesem ogólnym, jakim jest walka z korupcją, należy uwzględnić m.in. skalę korupcji w danym państwie czy też funkcję sprawowaną przez osobę zobowiązaną do składania oświadczeń. Litwa nie przedstawiła żadnych dowodów, by taką analizę przeprowadziła.

Badanie proporcjonalności

- Trybunał niezwykle skrupulatnie wyważył racje stojące za ochroną danych osobowych oraz interes publiczny, obejmujący niewątpliwie walkę z korupcją i unikanie konfliktów interesów przez rządzących. Oceniając litewską ustawę, TSUE słusznie uznał, że już na etapie legislacyjnym krajowy ustawodawca powinien badać proporcjonalność ingerencji w prawa podstawowe. Pozytywnie należy ocenić także wymóg uwzględnienia specyfiki danego państwa, w tym skali korupcji czy istnienia innych mechanizmów unikania konfliktu interesów - zauważa Patryk Wachowiec, analityk prawny Forum Obywatelskiego Rozwoju.
- Wyrok ten będzie miał znaczenie także w polskich realiach, choćby w toczącej się przed TSUE sprawie dotyczącej tzw. ustawy kagańcowej, nakazującej sędziom wskazywanie organizacji, do których należą, a także przy okazji projektu o jawności finansowania NGO czy kolejnych prób ujawniania majątków rodzin polityków - dodaje.
Przypomnijmy - w 2021 r. TK uznał za niekonstytucyjne niektóre przepisy rozszerzające zakres oświadczeń majątkowych funkcjonariuszy publicznych o informacje dotyczące sytuacji majątkowej osób im najbliższych (sygn. Kp 2/19). Powód był podobny - zbytnia ingerencja w prywatność.
Równie ważny, a dla biznesu nawet ważniejszy, może być drugi wątek rozstrzygnięcia. TSUE uznał, że dane, których publikacja tylko pośrednio może prowadzić do ujawnienia informacji szczególnie chronionych, podlegają wzmocnionej ochronie RODO. Chodzi o dane potocznie nazywane wrażliwymi, a dotyczące m.in. pochodzenia rasowego, poglądów politycznych, zdrowia czy orientacji seksualnej. W spornym oświadczeniu nie można ich znaleźć, ale znając płeć wskazywanego w nim partnera, można bez trudu wywnioskować, czy jest hetero-, czy homoseksualny. W praktyce więc informacje pośrednio mogące prowadzić do ujawnienia danych szczególnie chronionych należy traktować jak same dane wprost szczególnie chronione.
- To ważne wyjaśnienie, na które długo czekano. Jak wielokrotnie ostrzegałem jeszcze przed wejściem w życie RODO, może się okazać, że status przetwarzanych przez kogoś danych formalnie się zmieni. Także na te wrażliwe, co ma fundamentalne znaczenie, bo art. 9 RODO oznacza obostrzenia i konieczność poważniejszej ochrony oraz analizy. Jeśli ktoś dotychczas zakładał, że nie przetwarza danych wrażliwych, to dziś jego sytuacja jest trudna, bo w świetle tego wyroku może się okazać, że przetwarzał je od lat, z ryzykiem konsekwencji penalizujących RODO, bo urzędy ochrony danych również czekały na takie ujednoznacznienie i właśnie dostały do ręki poważne argumenty - zauważa dr Łukasz Olejnik, niezależny badacz i konsultant prywatności.
- Na tę ewolucję muszą zwrócić uwagę wszelkie branże, gdzie przetwarza się duże ilości danych. Branża reklamowa i handel są nawet wymienione wprost w wyroku TSUE, więc tu sprawa jest klarowna. Czy są chętni do zmian? Otóż są, obecnie jest duża szansa na powstanie systemów kierowania reklam z poszanowaniem prywatności i przetwarzanie danych jedynie na urządzeniu użytkownika. Możliwe są też jednak konsekwencje polityczne, bo w Brukseli pracuje się nad obostrzeniami reklamy politycznej i rozważany jest zakaz reklamy przetwarzającej właśnie dane wrażliwe - dodaje. ©℗
Przetwarzanie niezbędne do osiągnięcia celu / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

orzecznictwo

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 1 sierpnia 2022 r. w sprawie C 184/20 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia