Wszystko wskazuje na to, że PiS zamiast dogadać się z ziobrystami w sprawie projektu ustawy prezydenckiej, postanowił przełamać ich opór

Wskutek tarć wewnątrz koalicji rządzącej o ostateczny kształt ustawy prace sejmowej komisji sprawiedliwości przedłużyły się wczoraj na tyle, że szanse na przegłosowanie dziś projektu są iluzoryczne. Kolejna szansa na to będzie najpewniej dopiero na następnym posiedzeniu Sejmu, planowanym na 25–26 maja.
Wczoraj na sejmowej komisji Solidarna Polska zgłaszała swoje poprawki, m.in. rugujące tzw. test bezstronności sędziego, ale zostały one odrzucone. – Wygląda na to, że próbują nas złamać, ale wciąż szukamy kompromisu – mówi nam współpracownik Zbigniewa Ziobry. Inny polityk tego ugrupowania stwierdził, że w tej sytuacji nie będą mogli poprzeć projektu, nawet jeśli miałoby to oznaczać scenariusz przyspieszonych wyborów.
– To ustawa kluczowa dla Polski, chodzi o to, by odblokować KPO. Jeżeli warunkiem jest likwidacja ID SN, to nie ma tu pomiędzy nami jakichkolwiek nieporozumień, a diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach. W trakcie procesu legislacyjnego jest możliwość korygowania przyjętych rozwiązań, więc myślę, że dojdziemy do porozumienia – komentował przewodniczący komisji Marek Ast z PiS.
Mimo to widać, że partia rządząca postawiła na konfrontacyjny scenariusz. W wariancie optymalnym PiS po prostu przygotowałby projekt uwzględniający poprawki ziobrystów, uzyskał akceptację Pałacu Prezydenckiego i przegłosował projekt własnymi siłami. Ale na razie wygląda na to, że PiS będzie potrzebować głosów opozycji lub przynajmniej pewności, że któreś z ugrupowań wstrzyma się od głosu.
Ze strony PiS już wcześniej pojawiły się sygnały, że nie poprze poprawek, które nie mają aprobaty Pałacu Prezydenckiego. A ten niechętnie patrzy na korekty forsowane przez Solidarną Polskę. – Jesteśmy trochę zawiedzeni, bo odbyliśmy wiele spotkań z urzędnikami prezydenta i wydawało się, że jest szansa na kompromis, ale przez ostatnie 2–3 dni coś się zmieniło i widać usztywnienie – przyznaje polityk Solidarnej Polski i zastrzega, że projektu w wersji bez ich poprawek nie poprą.
Nieoficjalnie PiS nie wyklucza przyjęcia niektórych z nich. Zaakceptowana może być np. poprawka, której celem jest okrojenie kompetencji Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Chodzi m.in. o sprawy rejestrowe i z zakresu własności intelektualnej, a także środki odwoławcze oraz sprawy dotyczące przeniesienia w stan spoczynku sędziów SN oraz odwołania od uchwał KRS. Natomiast nie ma zgody w PiS na jedną z zasadniczych zmian postulowanych przez Solidarną Polskę, tj. wykreślenie z ustawy proponowanego przez prezydenta testu bezstronności sędziego. – Nie zgadza się na to premier – mówi nasz rozmówca.
W tej sytuacji wiele może zależeć od postawy opozycji. Sejm przyjmuje ustawy zwykłą większością głosów, co oznacza, że do jej uchwalenia potrzebne jest więcej głosów za niż przeciw. Głosy wstrzymujące, zwłaszcza po stronie opozycji, sprzyjałyby uchwaleniu ustawy.
Tymczasem po stronie opozycji nie wszędzie słychać twarde deklaracje o głosowaniu przeciwko ustawie. Jeśli któreś z ugrupowań wstrzyma się od głosu, projekt będzie mógł być uchwalony nawet bez głosów Zbigniewa Ziobry i jego ludzi. Pytanie także, jak zagłosują sami ziobryści, nawet gdyby porozumienia nie było – czy będą przeciw ustawie, czy się wstrzymają.
Na dziś w zasadzie tylko Lewica mówi wprost, że będzie głosować przeciwko. – To nie jest ustawa, która likwiduje izbę, tylko zmienia jej nazwę – mówi szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski.
Z kolei PSL stawia warunki. – Ustawa w kształcie proponowanym przez PiS, a nie daj, Boże, jeszcze z poprawkami Solidarnej Polski, nie jest efektywna, nie przywraca praworządności i nie odblokowuje środków z KPO. Przyjęcie naszych poprawek to gwarancja praworządności i uruchomienia środków. Będziemy głosować za, jeśli nasze poprawki przejdą. Jeśli nie przejdą, to nie ma sensu popierać tej ustawy – mówi szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz. Dopytywany przez nas nie precyzuje jednak, czy to oznacza głosowanie przeciwko projektowi, czy wstrzymanie się od głosu. Propozycje ludowców zakładają minimum siedem lat stażu sędziowskiego, by móc orzekać w sprawach odpowiedzialności zawodowej (co miałoby czasowo zablokować dostęp do takich spraw tzw. neosędziom), wycofanie się w stan spoczynku sędziów z ID SN oraz przywrócenie do orzekania sędziów „niesłusznie ukaranych”.
W podobnym duchu wypowiadają się politycy Platformy Obywatelskiej. Oni również mówią, że nie poprą projektu i jednocześnie nie wskazują, czy to oznacza głosowanie przeciw, czy wstrzymanie się od głosu. – Nie chcemy zdradzać taktyki. Jeśli poprawki ludowców byłyby przyjęte, trudniej byłoby nam się sprzeciwić – przyznaje nasz rozmówca z PO.
Z czego wynikają te niejednoznaczne postawy? Opozycja wie, że jeśli otwarcie zablokuje ustawę, PiS zarzuci jej blokowanie miliardów euro z unijnego Funduszu Odbudowy. Dlatego wstrzymanie się od głosu może wydawać się kuszącą perspektywą dla części ugrupowań opozycyjnych. – Jeśli np. ludowcy się wstrzymają, to nawet mimo oporu ziobrystów i opozycji mogłoby zabraknąć głosów do zablokowania projektu – przyznaje polityk opozycji. ©℗