Jeśli orzeczenie zapadło w trybie konsensualnym, nie można zaskarżyć go z powodu błędu w ustaleniach faktycznych czy też rażącej niewspółmierności kary – stwierdziła Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego (sygn. akt II DK 144/21).

Radcy prawnemu postawiono liczne zarzuty o poważne zaniedbania przy prowadzeniu spraw, takie jak zaniechanie odpowiedzi na apelacje, niestawienie się na terminie rozprawy apelacyjnej czy posługiwanie się innymi tytułami zawodowymi.
Za każdy z tych czynów, po uzgodnieniu z obwinionym, rzecznik dyscyplinarny wniósł o karę w wysokości półtorakrotności pensji minimalnej (w każdym przypadku było to ok. 3 tys. zł). Wniosek w trybie konsensualnym został zatwierdzony przez sąd izbowy. Jednak radca wniósł od tego rozstrzygnięcia odwołanie, zarzucając mu rażącą niewspółmierność kary oraz błędy w ustaleniach faktycznych, m.in. poprzez niewzięcie pod uwagę, że klient zwolnił go z udziału w rozprawie apelacyjnej, a także z pisania odpowiedzi na apelację.
Korporacyjny Wyższy Sąd Dyscyplinarny rozpatrzył te zarzuty merytorycznie, stwierdzając ich niezasadność. Zarzut niewspółmierności kary wydał się niezrozumiały wobec ustalenia jej wysokości wcześniej. Co do błędu zaś w ustaleniach faktycznych, WSD wskazał, że pokrzywdzony klient był w podeszłym wielu i poważnie chory, dlatego dał się namówić swojemu pełnomocnikowi (któremu ufał) na nieskładanie odpowiedzi na apelację. Tymczasem profesjonalny pełnomocnik powinien poinformować klienta, że apelacja jest dobrze uargumentowana i ma duże szanse zmienić wyrok I instancji.
Obwiniony wniósł kasację do Izby Dyscyplinarnej SN. Ta uchyliła wyrok WSD. Powodem było to, że w przypadku orzeczeń wydanych w trybie konsensualnym strony rezygnują świadomie z części swoich uprawnień procesowych. Wśród nich znajduje się także możliwość oparcia odwołania tylko na zarzucie błędów w ustaleniach faktycznych i niewspółmierności kary. Obwiniony i rzecznik zgadzają się bowiem co do pewnego stanu faktycznego (m.in. by uniknąć długiego postępowania dowodowego) oraz uzgadniają wysokość kary.
Skoro więc zarzuty odwołania od początku były niedopuszczalne, to wyrok I instancji się uprawomocnił. A co za tym idzie – sprawa została już prawomocnie zakończona. Wyższy Sąd Dyscyplinarny nie mógł więc już w niej orzekać i powinien pozostawić odwołanie bez rozpoznania, a jeszcze lepiej – w ogóle go nie przyjmować.