- Wtórne stwierdzenie, że występuje niezgodność konwencji z polską konstytucją, jest sprzeniewierzeniem się zasadzie lojalności w stosunkach międzynarodowych - mówi w rozmowie z DGP Artur Nowak-Far, profesor nauk prawnych, Szkoła Główna Handlowa.
- Wtórne stwierdzenie, że występuje niezgodność konwencji z polską konstytucją, jest sprzeniewierzeniem się zasadzie lojalności w stosunkach międzynarodowych - mówi w rozmowie z DGP Artur Nowak-Far, profesor nauk prawnych, Szkoła Główna Handlowa.
/>
10 marca TK wydał wyrok stwierdzający niezgodność pierwszego zdania art. 6 europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności z konstytucją. Pojawiają się komentarze, że wyrok ten zapadł z przekroczeniem kompetencji TK. Czy pan się z tym zgadza?
TK ma prawo badania zgodności ustaw z konstytucją. Przyjęta w tym orzeczeniu konstrukcja, że tak naprawdę badana jest ustawa wyrażająca zgodę na ratyfikację, jest bardzo szeroka, ale łatwa do zbicia. Innymi słowy, trybunał nie ma możliwości badania takiej umowy międzynarodowej już po jej ratyfikacji. To podważa zasadę pierwszeństwa ratyfikowanego prawa międzynarodowego w polskim porządku prawnym. TK może zabrać głos w trakcie procedury ratyfikacyjnej, ale po niej. Bo potem powstają już zobowiązania wobec partnerów międzynarodowych, które powinny być niewzruszalne. Umowy międzynarodowe nie są tylko dla nas, ale w pierwszym rzędzie są udzielaną sobie przez państwa wzajemną gwarancją, że istotne dla obywateli kwestie będą traktować tak samo.
Czyli nie można wyłączać obowiązywania konkretnych przepisów traktatu przez wyroki krajowego sądu konstytucyjnego? Trzeba by wypowiedzieć całą konwencję?
To też nie jest dobre sformułowanie. Trzeba było nie związywać się daną konwencją, jeżeli stwierdzono jej niezgodność z konstytucją. Bo w procesie prowadzącym do ratyfikacji, który był też obserwowany przez inne państwa strony tej konwencji, Polska badała dokładnie zgodność z nią swojego systemu prawnego. I stwierdziwszy brak niezgodności, związała się konwencją, co również słyszały inne państwa. Wtórne stwierdzenie, że występuje niezgodność, nawet przez Trybunał Konstytucyjny, jest więc sprzeniewierzeniem się zasadzie lojalności w stosunkach międzynarodowych. To w gruncie rzeczy przyznanie, że „sprawdziliśmy zgodność, ale niezbyt dokładnie”. A takie państwo jest zdolne do powiedzenia tego samego o każdej umowie międzynarodowej, przez co traci wiarygodność jako podmiot stosunków traktatowych.
Pojawiają się też głosy, że to krok w stronę wyprowadzenia Polski z Rady Europy, że jest to w pewnym sensie równoznaczne z wypowiedzeniem konwencji.
EKPC rzeczywiście zakłada niemożliwość wypowiedzenia któregokolwiek z jej przepisów. Więc to nie jest tak, że jako obywatele czy nawet specjaliści od prawa międzynarodowego jesteśmy w stanie coś w tej sprawie zdecydować. To kwestia reakcji innych państw stron. Ale faktycznie, mogą one tak zinterpretować to orzeczenie - jako wypowiedzenie całej Konwencji.
Czyli możemy zostać zawieszeni w prawach członka Rady Europy?
Jeśli inne państwa uznają, że takie działanie jest właściwe, to nas o tym poinformują. Ale jeśli pyta pan, czy istnieją do tego podstawy, to odpowiedź brzmi: tak.
A czy te państwa strony albo sam ETPC mogą egzekwować wyroki, których Polska nie zamierza wykonać, powołując się na rozstrzygnięcie TK?
Nie, mogą tylko czekać i upominać Polskę. Nie ma jednak instrumentów, by egzekwować wykonanie wyroku. Jeżeli nie chcą wyrzucać państwa z Rady Europy, to muszą po prostu przyjąć, że nie wykonuje ono swoich zobowiązań międzynarodowych i czekać, aż zacznie.
Komentatorzy zwracają też uwagę, że jedynym krajem, który także podważa swój obowiązek wykonania wyroków ETPC orzeczeniem własnego sądu konstytucyjnego, jest Federacja Rosyjska.
Tak jest. To istniejąca już od dość dawna tradycja tamtejszego TK, że chce ograniczyć stosowanie prawa międzynarodowego wobec Rosji. Jednak już samo wydanie tego wyroku stawia Polskę w złym świetle, nie trzeba się nawet uciekać do porównań z Federacją Rosyjską.
Czy Polscy obywatele dalej będą mogli składać skargi do ETPC?
Mogą, dlatego że z punktu widzenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka system dalej działa. Będą jednak musieli mieć na względzie również to, że wyroki, które uzyskają, mogą się okazać nieskuteczne, bo Polska nie przestrzega konwencji.
Zdanie pierwsze art. 6 EKPC dotyczy prawa do sprawiedliwego, publicznego rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie przez niezawisły i bezstronny sąd. A przecież podobne gwarancje mamy także w polskiej konstytucji. Jak więc ten przepis może być sprzeczny z ustawą zasadniczą?
Trybunał Konstytucyjny nie kwestionuje prawa do sądu w Polsce, bo uważa, że „wszystko z nim jest w porządku”. Wskazuje, że sędziowie mogą być przenoszeni między sądami, represjonowani za wydane wyroki, wybierani przez upolitycznione organy. Rząd nie uważa tego za coś sprzecznego z konstytucją. Jednak w świetle konsekwentnego orzecznictwa ETPC - jest to naruszenie konwencji. I nigdy nie było to nic zaskakującego. Trybunał w Strasburgu nie musiał tu niczego wynaleźć. Od początku było wiadomo, że są to praktyki niezgodne z konwencją.
Czy więc wyrok TK będzie miał jakieś prawne znaczenie, prócz tego, że po raz kolejny utracimy wiarygodność na arenie międzynarodowej?
Ma takie znaczenie, że na Polsce spoczywa obowiązek generalnego załatwienia tej sprawy w sposób zgodny z orzecznictwem ETPC. I od tego zobowiązania nie uciekniemy, ono zawsze będzie nad nami wisieć - oczywiście póki Polska nie pójdzie drogą Rosji i nie wystąpi z Rady Europy. Tak samo zresztą jak z orzeczeniami Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Nie możemy uniknąć ich wykonywania, można to tylko odsuwać w czasie. W praktyce oznacza to po prostu, że odsetki będą rosły. Być może, by tego uniknąć, Polska zapłaci zasądzone kwoty, choć to mało prawdopodobne, skoro nie uznaje tych wyroków. Ale kto bogatemu zabroni?
Czy jest jakaś możliwość egzekwowania tych kwot z majątku RP poza granicami państwa, tak jak teraz zajęto np. rezerwy rosyjskiego banku centralnego?
Nie bardzo, majątek ten jest bowiem objęty immunitetem jurysdykcyjnym państwa. Reżim sankcyjny to zupełnie co innego niż reżim egzekucji wyroku sądu międzynarodowego. Polska musiałaby też zostać objęta podobnymi sankcjami, żeby można było tu tworzyć analogie. Ale takie sankcje są zarezerwowane tylko dla radykalnie poważnych naruszeń prawa międzynarodowego. ©℗
Samo wydanie tego wyroku stawia Polskę w złym świetle, nie trzeba się nawet uciekać do porównań z Federacją Rosyjską
Rozmawiał Szymon Cydzik
Stanowisko dziekanów wydziałów prawa w sprawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego
(…)
Zważywszy, że Rzeczpospolita Polska związała się regulacjami Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności oraz wyrażonym w niej systemem wartości jeszcze przed przyjęciem przez Naród w referendum konstytucyjnym (…) należy stanowczo stwierdzić, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie K 7/21 w sposób nieuprawniony godzi w:
a) katalog wartości określających status prawny jednostki w naszym państwie, wyznaczających wiążący demokratyczny standard gwarancji jej praw i wolności, który znalazł odzwierciedlenie w postanowieniach Konstytucji;
b) podstawy aksjologiczne polskiego systemu prawnego przyjęte w Konstytucji, której przepis art. 9 nakazuje przestrzeganie przez Rzeczpospolitą Polską wiążącego ją prawa międzynarodowego, a zatem także Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności;
c) zasadę dobrej wiary w wykonywaniu zobowiązań międzynarodowych oraz szeroko pojętą zasadę pacta sunt servanda, które stanowią podstawę funkcjonowania społeczności międzynarodowej.
Wyrażamy głęboką dezaprobatę wobec instrumentalnego stosowania instytucji prawnych służących ochronie zasady nadrzędności Konstytucji dla celów bieżącej polityki państwa w dobie bezprecedensowej agresji Rosji na Ukrainę, co stawia Rzeczpospolitą Polską w jednym szeregu z Federacją Rosyjską (…).
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama