WSA w Białymstoku umorzył postępowanie w sprawie skarg cudzoziemców na stosowanie przez SG tzw. pushbacków, czyli zawracania do granicy osób, które ją nielegalnie przekroczyły i zostały zatrzymane. Sąd uznał, że doszło do skutecznego cofnięcia tych skarg.
Postanowienia nie są prawomocne, przysługuje na nie zażalenie do NSA. Pełnomocnik cudzoziemców, który stoi na stanowisku, że skargi są aktualne i nie zostały cofnięte zapowiedział, że takie zażalenia złoży.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku zajmował się w czwartek sprawą trzech skarg na czynności komendanta placówki Straży Granicznej w Michałowie (Podlaskie), na granicy z Białorusią. Przystąpiły do tej sprawy - w charakterze uczestników postępowania - Rzecznik Praw Obywatelskich i Prokuratura Regionalna w Białymstoku.
Z pisma skierowanego do sądu przez RPO (Rzecznik formalnie przystąpił do jednego ze skarg, ale przez WSA były one rozpatrywane łącznie) wynikało, że skarżący cudzoziemiec zatrzymany został - wraz z grupą innych osób - pod koniec września 2021 r. w okolicach wsi Szymki (gmina Michałowo) przez SG i został przez nią zawrócony.
Opisując w swoim piśmie stan faktyczny biuro RPO podawał, że ze wsi Szymki cudzoziemiec miał zostać przewieziony przez SG do Zaleszan i zawrócony do linii granicy, a następnie "zmuszony przez funkcjonariuszy SG do przekroczenia granicy i przejścia na terytorium Białorusi w miejscu do tego nieprzeznaczonym".
Ostatecznie sąd administracyjny nie rozpoznał sprawy pod względem merytorycznym, tzn. nie oceniał zaskarżonej procedury i przepisów, na podstawie których jest stosowana przez Straż Graniczną. Po przedstawieniu stanowisk przez strony, WSA wydał postanowienie o umorzeniu każdego z tych trzech postępowań sądowych.
Ocenił bowiem, że skarżący Irakijczycy złożyli - skuteczne prawnie i wiążące sąd - oświadczenia o cofnięciu skargi.
"Oświadczenia te sąd uznał za dopuszczalne, stwierdzając, że nie zmierzają one do obejścia prawa, ani też nie spowodują utrzymania w mocy czynności dotkniętych wadą nieważności" - uzasadniała sędzia Małgorzata Roleder. Mówiła, że z zebranych w sprawie dowodów wynika, że skarżący dokonali takich czynności i na początku stycznia cofnęli skargi, a ich intencje, czyli że w rezultacie chodziło im o to, by postępowanie nie było prowadzone, nie budzą wątpliwości.
Sędzia Roleder mówiła, że to oświadczenie skarżących, napisane w języku kurdyjskim i podpisane przez całą trójkę, zostało skierowane wprost do sądu. "Wyraźnie wynika z tego oświadczenia, że nie ma woli kontynuowania tejże skargi" - mówiła sędzia. Cytowała słowa skarżących, z których wynikało, że nie mają oni "nic wspólnego" z zarzutami pod adresem SG i skargą, która trafiła do sądu. "Nie pozwalamy, aby ktoś w naszym imieniu skarżył na polską Straż Graniczną, jedynie oskarżamy białoruskie straże graniczne, które nas torturowały" - cytowała sędzia Roleder. Podkreślała, że to oświadczenie "nie budzi wątpliwości".
Zwróciła uwagę, że w sytuacji, gdy są rozbieżne stanowiska między stroną, a jej pełnomocnikiem, należy dać prymat stanowisku strony. Mówiła też, że skarga dotyczyła indywidualnej sprawy, nie miała charakteru powszechnego i "nie może zmierzać do wypracowania określonej linii orzeczniczej, czy też zaprzestania na przyszłość określonego zachowania".
Po kolejnej próbie przekroczenia granicy, cudzoziemcy ostatecznie trafili w Polsce do strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców. Ponieważ go w styczniu samowolnie opuścili, Urząd ds. Cudzoziemców umorzył postępowanie o nadanie tym osobom (i ich dzieciom) statusu uchodźcy.
Pełnomocnik skarżących mec. Jacek Białas z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, który w czwartek popierał skargi przed białostockim WSA, powiedział dziennikarzom, że sąd dał wiarę oświadczeniom cudzoziemców, którzy - jak powiedział - swojej woli nie mogli swobodnie wyrazić.
"Oni przebywali w strzeżonym ośrodku prowadzonym przez SG, która jest przeciwnikiem procesowym (...). Po drugie, jak można traktować wiarygodnie, że cudzoziemcy nie mają żadnych pretensji wobec polskiej Straży Granicznej kiedy zostali wywiezieni w nocy do lasu, a następnie umieszczeni w strzeżonym ośrodku i w trakcie tego pobytu składali zażalenia na umieszczenie w tym ośrodku" - mówił Białas.
Podkreślał, że on jako pełnomocnik nie miał żadnej informacji, by cudzoziemcy chcieli skargi cofnąć. Zapowiedział złożenie zażalenia. "Jak by się sprawa nie skończyła w WSA, to i tak by się skończyła w NSA, nie mam co do tego wątpliwości" - mówił.
Sprawa miała być rozpatrzona przez WSA w Białymstoku jeszcze w lutym, ale wówczas sąd ją odroczył badając, czy doszło do skutecznego cofnięcia tych skarg. Pisma zostały złożone za pośrednictwem Straży Granicznej i trafiły do sądu wraz z odpowiedzią pograniczników na skargę. Potem do sądu trafiło pismo pełnomocnika cudzoziemców, z którego wynikało, że podtrzymuje on skargi i sąd był tym oświadczeniem związany. Po wystąpieniach stron na rozprawie podjął jednak decyzję o umorzeniu postępowania sądowego.(PAP)
autor: Robert Fiłończuk