Projekt nowej ustawy o Sądzie Najwyższym zaproponowany przez posłów z Solidarnej Polski może być sprzeczny z prawem UE – stwierdziło Biuro Analiz Sejmowych

Mechanizm wyłonienia nowego, znacznie okrojonego składu Sądu Najwyższego, zasady delegowania sędziów do SN, a także przewinienie dyscyplinarne polegające na oczywistej i rażącej obrazie przepisów prawa - m.in. te rozwiązania zaproponowane w poselskim projekcie ustawy o SN, zdaniem sejmowych legislatorów, mogą zostać uznane za niezgodne z prawem unijnym.
Niepochlebne opinie zebrał również prezydencki projekt zmian w ustawie o SN.
Jak mówi DGP Piotr Sak, poseł SP, pierwsze czytania w Sejmie wszystkich projektów dotyczących SN zostały wstępnie zaplanowane na następny czwartek.
Wątpliwy mechanizm
Zgodnie z propozycją posłów SP w SN miałoby orzekać zaledwie 30 sędziów. To oznacza okrojenie obecnego składu do ok. jednej trzeciej. Projekt przewiduje, że te osoby, które nadal chciałyby orzekać w SN, musiałyby złożyć oświadczenie Krajowej Radzie Sądownictwa. Ich zaopiniowane pozytywnie przez ten organ kandydatury trafiałyby na biurko prezydenta, który przydzielałyby im stanowiska w jednej z dwóch nowo utworzonych izb (patrz: grafika). Pozostali sędziowie SN mają zostać przeniesieni z mocy prawa do sądów apelacyjnych.
Mechanizm budzi jednak wątpliwości. Jak bowiem zauważa Biuro Analiz Sejmowych, na skutek tej regulacji zostaną usunięci wszyscy sędziowie, którzy nie zyskają uznania zarówno ze strony Krajowej Rady Sądownictwa, jak i prezydenta. „Projekt nie wskazuje przy tym kryteriów, którymi miałyby się kierować te organy przy ocenianiu kandydatur” - czytamy w opinii BAS.
- Zgodnie z orzecznictwem zarówno Trybunału Konstytucyjnego, jak i Naczelnego Sądu Administracyjnego powoływanie sędziów pozostaje wyłączną prerogatywą prezydenta, który ma w tym zakresie swobodę i nie musi się nikomu tłumaczyć ze swojej decyzji. Konstytucja zaś stanowi, że w przypadku zmiany ustroju sądów sędziego można przenosić do innego sądu - odpiera zarzuty Piotr Sak, sprawozdawca omawianego projektu.
Jednak zdaniem sejmowych legislatorów mechanizm może być niezgodny z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Chodzi m.in. o wyrok z 2019 r., w którym TSUE analizował polskie przepisy obniżające wiek przechodzenia w stan spoczynku sędziów SN (sprawa C-619/18). Także wówczas do prezydenta należało dyskrecjonalne prawo decydowania o tym, którzy sędziowie, mimo osiągnięcia obniżonego wieku przejścia w stan spoczynku, mogą pozostać w czynnej służbie. Zdaniem luksemburskiego trybunału rodziło to podejrzenia, że ówczesne zmiany miały na celu usunięcie z góry określonej części sędziów SN.
Ponadto sejmowi legislatorzy przypominają, że także niezależność KRS w jej obecnym kształcie budzi uzasadnione wątpliwości (zob. wyrok TSUE z 15 lipca 2019 r., sprawa C-791/19). Co więcej w opinii przypomniano, że zgodnie z orzecznictwem TSUE zgłoszenie kandydatury na sędziego przez obecną KRS „może skutkować uznaniem, że powołany w konsekwencji skład sądu krajowego (…) nie spełnia wymogów niezawisłości i bezstronności”.
- Wyroki sądów, obojętnie polskich czy międzynarodowych, nie są źródłem prawa powszechnie obowiązującego. Nasza koncepcja opiera się na tym, co nas wiąże, a więc na orzeczeniach polskiego Trybunału Konstytucyjnego oraz samej treści ustawy zasadniczej - tłumaczy poseł Sak. I dodaje, że w orzecznictwie TSUE jest zauważalny pewien dualizm.
- Nasza koncepcja powoływania sędziów do KRS jest bardzo podobna do tej obowiązującej w Hiszpanii. I tam nie rodzi to problemów, a u nas tak. To chęć spacyfikowania naszej suwerenności rękami TSUE - ocenia poseł SP.
Delegacje do poprawki
BAS skrytykowało również rozwiązanie, zgodnie z którym minister sprawiedliwości będzie mógł na czas określony delegować sędziego z co najmniej 10-letnim stażem orzeczniczym, za jego zgodą, do pełnienia czynności orzeczniczych w SN. Przy czym, jak czytamy w opinii, projekt nie określa zasad odwoływania z takiej delegacji. „Poszanowanie wymogu niezawisłości sędziowskiej, zakłada, że przepisy regulujące delegowanie sędziów będą przewidywać gwarancje niezawisłości i bezstronności niezbędne w celu uniknięcia ryzyka wykorzystywania takiego delegowania do politycznej kontroli treści orzeczeń sądowych” - pisze BAS, wskazując na orzeczenie TSUE z listopada 2021 r. (sprawy od C-748/19 do C-754/19). W wyroku tym Strasburg uznał za niezgodne z prawem unijnym wiele obowiązujących przepisów dotyczących sędziowskich delegacji. A to dlatego m.in., że pozostawiają ministrowi sprawiedliwości, a więc organowi władzy wykonawczej, zbyt dużo swobody przy odwoływaniu sędziów z delegacji.
- Projekt to pewna koncepcja, wyjściowy pomysł. Tak naprawę przecież jesteśmy na początku drogi legislacyjnej. Niewykluczone więc, że przepisy dotyczące delegacji ulegną jeszcze ewolucji - mówi Piotr Sak. Zauważa jednak przy tym, że wcześniej, gdy na czele resortu sprawiedliwości stali politycy pochodzących z innych partii, prawo ministra do delegowania sędziów nie było kwestionowane.
- To, co proponujemy, to powielenie aktualnie obowiązujących przepisów - kwituje poseł sprawozdawca.
Dyscyplinarki i bratobójcza walka
Kolejne zaproponowane przez posłów SP rozwiązanie, które nie znalazło uznania w opinii BAS, to przepis kwalifikujący „oczywistą i rażącą obrazę przepisów” jako przewinienie dyscyplinarne. Tymczasem TSUE stwierdził już, że taka redakcja przepisu rodzi ryzyko, że postępowania dyscyplinarne będą używane jako narzędzia nacisku na sędziów, którzy mają obowiązek dokonywać wykładni i stosowania prawa UE (sprawa C-791/19). To z kolei może wywołać u nich efekt mrożący, który przełoży się na treść wydawanych przez nich orzeczeń.
BAS skrytykowało również wiele zaproponowanych rozwiązań zmierzających do uniemożliwienia sędziom SN dokonywania oceny zgodności z prawem sędziowskich powołań. „Konsekwencją przyjęcia wskazanych przepisów będzie uniemożliwienie sądom krajowym zapewnienia pełnej skuteczności prawa UE poprzez m.in. odstąpienie od stosowania wszelkich przepisów prawa krajowego sprzecznych z przepisem prawa Unii bezpośrednio skutecznym w ramach toczącego się przed tym sądem sporu, czego wymaga orzecznictwo TSUE” - podkreślono w opinii.
- My chcemy postawić tamę tej bratobójczej walce. Nie może być tak, że sędziowie będą się zajmować wyłącznie ocenianiem samych siebie. Takie działanie jest pozbawione jakichkolwiek podstaw prawnych, zmierza ono do wywołania chaosu prawnego - komentuje poseł Sak. Jak przypomina, kwestię tę przesądził już TK, który zakwestionował konstytucyjność wielu przepisów, które były wykorzystywane przez sędziów do podważania prezydenckich nominacji.
Krytyka prezydenckich pomysłów
Negatywne opinie zebrały też prezydenckie pomysły na zmiany w SN. Ich głównym celem jest likwidacja budzącej kontrowersje Izby Dyscyplinarnej SN i powołanie w jej miejsce Izby Odpowiedzialności Zawodowej. NRA w swojej bardzo obszernej opinii wskazuje m.in., że projekt ten nie zawiera żadnego pomysłu „uzdrowienia” KRS. A to, zdaniem palestry, czyni propozycje niewystarczającymi i nierozwiązującymi zasadniczego problemu. Jak jednak tłumaczyła w wywiadzie dla DGP Małgorzata Paprocka, minister w Kancelarii Prezydenta, podjęcie inicjatywy tylko w zakresie ID SN było świadomą decyzją, także dlatego, że powoływanie sędziów jest prerogatywą prezydenta.
- Z KRS sytuacja jest zasadniczo inna, ponieważ sam skład tego organu wybierają różne gremia i tu jest konieczna dyskusja w szerszym gronie - przekonywała minister.
NRA krytykuje również propozycję, aby osoby orzekające dziś w ID SN po likwidacji tej izby mogły przejść w stan spoczynku z mocy prawa. Zdaniem adwokatów jest to niemożliwe dlatego, że ID SN już od momentu jej utworzenia nie spełniała kryteriów „sądu powołanego ustawą”. A skoro tak, to należy uznać ją za nieistniającą z wszystkim tego skutkami prawnymi, a jednym z nich jest to, że osoby zasiadające w tej izbie nie są i nigdy nie były sędziami. „Nie mając statusu sędziego, nie mogą zatem przejść w stan spoczynku” - czytamy w opinii NRA.
KRRP z kolei, choć aprobuje ideę likwidacji ID SN, to jednak zwraca uwagę na to, że powołana w to miejsce IOZ również nie będzie się mieścić w standardach praworządności. Chodzi m.in. o to, że projekt przewiduje „daleko idącą ingerencję Prezydenta Rzeczpospolitej w sferę funkcjonowania Sądu Najwyższego, zarówno gdy chodzi o procedurę powoływania sędziów nowo tworzonej Izby, jak i procedurę wyboru i powoływania jej Prezesa”.
Oświadczenie sędziów SN
Chęć wzięcia udziału w pracach legislacyjnych nad przepisami dotyczącymi SN zadeklarowało 94 sędziów SN, w tym także prezesi Michał Laskowski i Piotr Prusinowski. Poinformowali o tym w pismach skierowanych do marszałka Sejmu oraz marszałku Senatu. „Pokładamy nadzieję, że dziś, gdy Polska potrzebuje środków na odbudowę po pandemii i wsparcia finansowego w obliczu działań w Ukrainie, Parlament wypracuje rozwiązania, które zakończą gorszący spór wokół Sądu Najwyższego” - piszą sędziowie SN. Do pism załączone zostało oświadczenie, z którego wynika, że jego sygnatariusze dostrzegają próbę rozwiązania narastającego od 2016 r. problemu destrukcji wymiaru sprawiedliwości, jednak ich zdaniem żaden z przygotowanych przez decydentów projektów nie realizuje wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz nie uwzględnia wniosków płynących z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Jak podkreślono, głównym problemem jest bowiem niezgodne z konstytucją ukształtowanie obecnej Krajowej Rady Sądownictwa.
Najważniejsze proponowane zmiany / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Etap legislacyjny
Projekty przed I czytaniem w Sejmie