Zaledwie tydzień po tym, jak swój pomysł na wygaszenie konfliktu z UE w zakresie praworządności przedstawił prezydent, posłowie PiS przedstawili własny projekt.
Zaledwie tydzień po tym, jak swój pomysł na wygaszenie konfliktu z UE w zakresie praworządności przedstawił prezydent, posłowie PiS przedstawili własny projekt.
Nie zakłada on jednak, tak jak ten prezydencki, całkowitej likwidacji będącej kością niezgody Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Ta ma pozostać i orzekać nadal, tyle że już nie w sprawach dotyczących sędziów, lecz – tak jak to ma miejsce i dziś – zajmować się postępowaniami dyscyplinarnymi m.in. adwokatów, prokuratorów czy radców prawnych.
Zgodnie z pomysłami posłów sądem dyscyplinarnym dla sędziów sądów powszechnych, wojskowych i sędziów SN będzie (w obu instancjach) Sąd Najwyższy. Składy rozpoznające takie sprawy będą wyznaczane losowo, a do losowania zostaną włączone wszystkie osoby orzekające w SN, a więc także te zasiadające w ID SN. I to budzi sprzeciw części środowiska sędziowskiego.
– Projekt, podobnie zresztą jak ten prezydencki, nie dostrzega problemu „neosędziów” oraz problemu Krajowej Rady Sądownictwa, która nadal tych „neosędziów” będzie produkować. Obwiniony o popełnienie deliktu dyscyplinarnego sędzia, tak jak każdy obywatel, ma prawo stanąć przed właściwym sądem, ustanowionym na podstawie prawa. A z takim sądem nie będziemy mieć do czynienia, jeśli w jego skład wchodzić będą „neosędziowie” – komentuje Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. Jak dodaje, prawdopodobieństwo, że ani w składzie sądu pierwszoinstancyjnego, ani sądu odwoławczego nie znajdzie się osoba powołana na wniosek obecnej KRS to jak trafienie szóstki w totolotka.
Projekt zakłada, że sędziowie nie będą mogli być pociągani do odpowiedzialności dyscyplinarnej lub karnej za swoją działalność orzeczniczą. Zastrzeżono jednak wyjątek – nie będzie to dotyczyć orzeczeń, do których wydania doszło „na skutek poważnych i całkowicie niewybaczalnych zachowań ze strony sędziego, polegających w szczególności na celowym wynikającym ze złej wiary lub z wyjątkowo poważnych i rażących zaniedbań i pogwałceniu przepisów prawa krajowego i prawa Unii Europejskiej, których przestrzeganie mają zapewnić, na arbitralnym szafowaniu wyroków lub na odmowie wymiaru sprawiedliwości”. Autorzy projektu wskazują, że ustawa powtarza w tym zakresie in extenso jedną z tez z uzasadnienia wyroku TSUE z lipca zeszłego roku, w którym to zakwestionowano zgodność polskiego systemu dyscyplinarnego sędziów z prawem UE i którego wykonaniem ma być omawiany projekt.
– Tego typu sformułowań jak „niewybaczalne zachowania” czy „szafowanie wyroków” może sobie używać sąd, dokonując wykładni prawa, a nie ustawodawca. Przepisy muszą być maksymalnie precyzyjne – uważa prezes Markiewicz.
Podobnego zdania jest Grzegorz Kasicki, sędzia Sądu Okręgowego w Szczecinie, który twierdzi, że projekt przewiduje pojęcia całkowicie nieprofesjonalne, nieprawnicze, a wręcz używa niektórych pojęć w sposób niezgodny z ich znaczeniem.
– Konia z rzędem temu, kto wie, jakie to są „niewybaczalne zachowania”. Wydaje się, że jest to uzależnione od tego, kto ocenia zachowanie. Dalsza część przepisu wprawdzie podaje przykłady takich zachowań, jednakże zwrot „w szczególności” oznacza, iż jest to katalog otwarty – zauważa szczeciński sędzia. Jego zdaniem przy takiej redakcji przepisu np. skierowanie pytania prejudycjalnego w sprawie dotyczącej statusu sędziego, powołanego przez organ obecnie wykonujący funkcje KRS, także może być uznane za „całkowicie niewybaczalne”, zwłaszcza jak oceny tej będzie dokonywał rzecznik dyscyplinarny powołany przez ministra sprawiedliwości (a więc organ władzy wykonawczej).
Projekt odnosi się ponadto do problemu sędziów, którzy na mocy orzeczeń ID SN zostali odsunięci od orzekania. W takim przypadku SN ma orzekać o niezwłocznym przywróceniu ich do pracy i przywróceniu wynagrodzenia utraconego w wyniku zawieszenia.
Choć projekt nie rozwiązuje problemu „neosędziów”, to zdaniem Marka Asta, posła wnioskodawcy, przyjęcie proponowanych przepisów powinno zakończyć spór z Komisją Europejską. – Przecież główne zastrzeżenia TSUE do obowiązującego systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej sprowadzały się do tego, że nie gwarantuje on niezawisłości sędziowskiej. I w tym aspekcie projekt dostosowuje przepisy do wymogów prawa UE. Na stole jest jeszcze propozycja pana prezydenta, która jest dalej idąca, bo mówi o likwidacji Izby Dyscyplinarnej w ogóle. Ostateczny kształt przepisów zostanie wypracowany na bazie tych dwóch projektów i trzeba po prostu wybrać najlepsze rozwiązanie. Jeśli akceptację zyskałby pomysł likwidacji ID SN, wówczas warto byłoby to uzupełnić o zawarty w projekcie poselskim przepis, który jednoznacznie zakazuje pociągnięcia do odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziego za treść wydanego orzeczenia – mówi Marek Ast.
Wątpliwe, by projekt zyskał poparcie całej Zjednoczonej Prawicy. Przedstawiciele Solidarnej Polski, którzy ostro skrytykowali prezydencką inicjatywę, informują, że projekt jest analizowany, ale jednocześnie przypominają, że SP „jest przeciwna polityce dalszych ustępstw wobec bezprawnych żądań UE”.©℗
Współpraca Piotr Szymaniak
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama