Mężczyzna został oskarżony o spowodowanie obrażenia ciała skutkującego rozstrojem zdrowia powyżej siedmiu dni. Sąd Rejonowy w Bolesławcu wydał jednak wyrok uniewinniający, stwierdzając, że działał on w warunkach obrony koniecznej. Od tego rozstrzygnięcia prokurator wniósł apelację. Argumentował, że oskarżony przekroczył granice obrony koniecznej, bo bronił się w sposób niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu. Jak podnosił oskarżyciel, zagrożenie ze strony pokrzywdzonego było nieznaczne, bo znajdował się on w stanie upojenia alkoholowego. Mimo to oskarżony kilkukrotnie dźgnął go nożem i to w takie części ciała, których naruszenie mogło spowodować bardzo poważne konsekwencje zdrowotne (m.in. w klatkę piersiową).
Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze oddalił apelację, uznając ją za oczywiście bezzasadną. Uzasadniając swoją decyzję, przytoczył orzeczenia i poglądy doktryny na temat instytucji obrony koniecznej. Przypominał m.in., że napadnięty ma prawo do obrony skutecznej i to napastnika obciąża ryzyko szkodliwych następstw, także wtedy gdy atakuje gołymi rękami. Dlatego też nie można zaatakowanemu stawiać wymagań co do sposobu obrony czy doboru narzędzi, oczywiście jeśli mieszczą się one w granicach konieczności. „Działający w obronie koniecznej może użyć takich środków, jakie uważa w konkretnych okolicznościach za niezbędne do odparcia zamachu, co oznacza, że mogą to być również przedmioty niebezpieczne bądź nóż” – podkreślono w uzasadnieniu wyroku, które niedawno zostało opublikowane.