Studenci i doktoranci szukali odpowiedzi na pytania nurtujące obecnie prawników.

– Dla społecznego oddziaływania prawa i prawidłowego układu stosunków władza–obywatel większą doniosłość ma rzetelność procedury niż prawo materialne. To ostatnie, nawet nienadzwyczajne, dzięki rzetelnej procedurze i sprawnym sądom, dobrze wykształconym dogmatycznie sędziom umiejącym wykładać prawo może stać się przynajmniej znośne. Natomiast nawet nieźle pomyślane i skonstruowane prawo materialne, ale stosowane źle, wybiórczo, opieszale i niezdarnie, nie wzbudzi zaufania do systemu prawnego i władzy, która się nim posługuje – mówiła prof. Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w latach 2002–2011, odpowiadając na pytanie o to, czym jest i jakie znaczenia ma rzetelny proces, o którym mowa w konstytucji i międzynarodowych konwencjach.
Dyskusja odbyła się w ramach konferencji naukowej „Konstytucyjne aspekty prawa cywilnego” na Uniwersytecie Warszawskim. Odwołując się do poglądów Roberta Houghwouta Jaksona, niegdysiejszego sędziego Sądu Najwyższego USA, prof. Łętowska wskazywała, że rzetelna procedura może ukryć niedostatki prawa materialnego, ale pozbawiona tej cechy „zniszczy dobre prawo materialne i przekształci je w narzędzie arbitralnie używanej siły”. Choć, jak zastrzegała, ta myśl dotyczy wszelkich procedur, nie tylko cywilnej, to złe lub niewłaściwie stosowane przepisy proceduralne prawa cywilnego w o wiele większym stopniu powodują krytykę społeczną i szkodzą dobru wymiarowi sprawiedliwości niż np. niedostatki procedury karnej.
Tymczasem prawo do rzetelnego procesu, które jak zauważał dr Marcin Szwed z UW, jest kluczowym prawem do realizacji wszystkich innych spraw, jest obecnie utrudnione. Dzieje się tak z uwagi m.in. na kryzys wokół TK, status sędziów powołanych przez nową Krajową Radę Sądownictwa i zmiany w ustawach procesowych dokonywane m.in. za pomocą ustaw covidowych.
Studenci i doktoranci szukali odpowiedzi na pytania nurtujące obecnie prawników. Jakub Ferek zastanawiał się, jakie są skutki wadliwości powołania sędziego sądu powszechnego w procesie cywilnym, Dominik Kołodziej mówił o naruszeniu prawa do sądu w kontekście przepisów o oddaleniu powództwa oczywiście bezzasadnego. Marianna-Elizabet Iaroslavska głosiła pogląd, że przymus adwokacko-radcowski nie tylko nie ogranicza prawa do sądu ani do jego wykonania, ale też leży w interesie stron. Jak twierdziła, skomplikowanie i zawisłość procedury może doprowadzić do tego, że bez pomocy profesjonalnych pełnomocników prawo do sądu będzie fikcją. Zwłaszcza że z badań fundacji Court Watch wynika, że 33 proc. respondentów nie rozumie procedury.
Profesor Tadeusz Zembrzuski z UW skomentował, że to może być prawda – ale przy założeniu, że kolejne 30 proc. nie rozumie, że nie rozumie procedury. Zaznaczał, że prawo do sądu, które jest kluczowe, nie jest absolutne. – Nie zawsze droga sądowa będzie dopuszczalna, bo czasem mogą występować inne wartości, co najmniej równie istotne. Bo prawo procesowe to nie tylko kolejne przepisy, paragrafy i ustępy, ale kodeks to zbiór wartości i zasad – pointował profesor.