Niejasne, nieprecyzyjne i niedookreślone – takie zdaniem prokuratora generalnego są przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 2176; dalej: u.d.i.p.).

PG przedstawił swoje stanowisko w ramach toczącego się postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym. Wniosek o zbadanie niektórych przepisów u.d.i.p. złożyła Małgorzata Manowska, I prezes Sądu Najwyższego. Jej zdaniem użyte w tym akcie terminy, takie jak: „władze publiczne”, „inne podmioty wykonujące zadania publiczne” czy „osoby pełniące funkcje publiczne” są na tyle niejasne, że prowadzi to do nieuprawnionego poszerzenia kręgu podmiotów obowiązanych do udostępniania informacji publicznej. Ma to być sprzeczne z konstytucyjną zasadą określoności prawa. Ponadto I prezes SN nie podoba się to, że ustawa nakazuje udostępnianie przez władze informacji „o osobie pełniącej funkcje publiczne, mających związek z pełnieniem tych funkcji”. Przepis, który o tym stanowi, ma naruszać chronione konstytucyjnie prawo do prywatności.
PG w opublikowanym niedawno stanowisku co do zasady zgadza się z argumentami przedstawionymi przez prof. Manowską. Jak bowiem zauważa, nie da się na gruncie języka potocznego zdefiniować takich zwrotów jak „władze publiczne” czy „inne podmioty wykonującej zadania publiczne”. Zbigniew Ziobro także uważa, że brak dostatecznej jasności zaskarżonej regulacji prowadzi do stanu niepewności i to zarówno po stronie podmiotów zobowiązanych do udzielenia informacji, jak i jednostek, które mają je uzyskać. Wreszcie PG podziela również pogląd I prezes SN, że obecne brzmienie przepisu pozwala organom stosującym prawo, w tym przede wszystkim sądom, na określenie znacznie szerszego kręgu podmiotów zobowiązanych do udzielania informacji publicznej, niż wynikałoby to z norm konstytucyjnych.
Prokuratorowi nie podoba się także to, że ustawodawca nie zdefiniował w sposób wystarczająco jasny i precyzyjny zakresu dopuszczalnej ingerencji w prawo do prywatności osoby pełniącej funkcję publiczną. Ziobro podkreśla, że osoba taka musi mieć świadomość, że jej prywatność podlega ograniczeniom. Nie może jednak być tak, że nie jest ona w stanie, na podstawie samej lektury tekstu ustawy, określić zakresu tego ograniczenia. Nie jest tego w stanie zrobić także podmiot zobowiązany do udzielenia informacji publicznej. A przecież za nieuzasadnioną odmowę udzielenia informacji oraz udzielenie jej w zakresie nadmiernie ingerującym w prywatność może ponieść negatywne konsekwencje.
PG nie zgodził się natomiast z tezą prof. Manowskiej, zgodnie z którą brak w ustawie regulacji problematyki anonimizacji danych osobowych jest następstwem pominięcia ustawodawczego. Jego zdaniem I prezes SN nie wykazała, aby normy konstytucyjne wymagały ustawowego uregulowania tej kwestii. Zbigniew Ziobro doszedł więc do wniosku, że był to celowy zabieg ustawodawcy. Innymi słowy, mamy w tym przypadku do czynienia z zaniechaniem ustawodawczym, którego ocena pozostaje poza kognicją TK.
Wcześniej swoje stanowisko w sprawie wniosku I prezes SN przedstawił rzecznik praw obywatelskich (kiedy jeszcze funkcję tę pełnił Adam Bodnar). On z kolei uznał, że zaskarżone przepisy są zgodne z ustawą zasadniczą. Z kwestionowania rozwiązań u.d.i.p. nie są zadowolone również organizacje społeczne, które wspólnie apelowały do prof. Manowskiej o wycofanie wniosku z trybunału.