Zapoznaliśmy się z treścią pisma, które rząd skierował do Brukseli w sprawie Izby Dyscyplinarnej. Z naszych ustaleń wynika, że Warszawa uzyskała nim kilkutygodniowe zawieszenie broni w najbardziej zaognionej batalii o polskie sądy

Rząd nie upublicznił wysłanego w poniedziałek do Brukseli dokumentu, ale przedstawił jego główne tezy w komunikacie opublikowanym we wtorek rano. Przed wysłaniem nie skonsultowano treści pisma z Ministerstwem Sprawiedliwości, którym zawiaduje lider koalicyjnej Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro. Ziobryści zapoznali się jedynie z komunikatem. Komisja Europejska także nie chciała oficjalnie komentować listu, podkreślając, że jest on analizowany. Z naszych ustaleń wynika, że dokument wysłany w języku polskim musiał najpierw zostać przetłumaczony, a więc zdawkowa odpowiedź KE to nie unik, ale kwestia formalna. Dokument ma pozwolić na rozładowanie konfliktu wokół Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym (ID SN), który dla Polski w najczarniejszym scenariuszu może skończyć się sankcjami finansowymi.
Jednak, jak mówi nam dobrze poinformowane źródło w Brukseli, na pierwszy rzut oka odpowiedź wygląda na konstruktywną. – Mogli przecież odpowiedzieć, że nic nie zrobią w tym zakresie. Tymczasem wyrok (TSUE) nakazuje likwidację ID SN i taka zapowiedź się w tej odpowiedzi znalazła, a więc jest to, co być powinno – słyszymy. Ma to być „standardowa odpowiedź w ramach traktatowej współpracy”.
Jak się dowiadujemy, polski rząd stąpał po kruchym lodzie, bo jeszcze przed wakacjami kolegium komisarzy dało zgodę na to, by służby prawne KE skierowały wniosek do Trybunału Sprawiedliwości UE o nałożenie kar na Polskę. To oznacza, że jeśli z Warszawy nadeszłaby odpowiedź konfrontacyjna, to Bruksela ze zrobieniem kolejnego kroku nie czekałaby na powrót komisarzy z sierpniowego urlopu. Natomiast „konstruktywne pismo” oznacza, że KE da sobie kilka tygodni na spokojną analizę. Ale rząd kupił sobie nie tylko czas, lecz także szanse na odblokowanie Krajowego Planu Odbudowy, który – chociaż oficjalnie nadal jest w negocjacjach – de facto został wzięty na zakładnika przez Brukselę w sporze o praworządność.
Tym, co ma zapobiec ewentualnym karom, są zarządzenia I prezes Małgorzaty Manowskiej, która ograniczyła działalność ID SN. KE ma zamiar porównać je do zarządzeń wydanych przed rokiem przez pełniącego wówczas obowiązki I prezesa SN Kamila Zaradkiewicza, który w odpowiedzi na decyzję TSUE o zamrożeniu ID SN w ramach środka tymczasowego przekierował wszystkie postępowania dyscyplinarne wpływające do izby do biurka zwierzchnika sądu. Przekonały one KE, bo nie wnioskowała ona do TSUE o nałożenie kar.
Dla Brukseli istotne też będzie to, jak w praktyce wyglądać będzie zapowiadana likwidacja ID SN. Będzie się przyglądać zapowiedzianym po wakacjach zmianom dotyczącym systemu dyscyplinowania sędziów, które mają oznaczać nie tylko likwidację ID SN, lecz także propozycję nowych rozwiązań. Pytanie, na ile kontrowersyjnych. – Dlatego nie mamy powodu, by otwierać szampana, zwłaszcza biorąc pod uwagę sygnały płynące z Polski, że reforma sądownictwa będzie twarda – zauważa.
Rząd nie zdecydował się opublikować odpowiedzi, bo – jak mówił premier Mateusz Morawiecki – chciał, by najpierw zapoznał się z nią adresat. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, nie widzi jednak powodu, dla którego pismo zostało omówione w komunikacie, a nie upublicznione. Pytanie było publicznie postawione, zatem także odpowiedź powinna być publiczna, nie byłoby to naruszeniem standardów dyplomatycznych. Prawnik dostrzega, że w obu dokumentach inaczej rozłożono akcenty, dostosowując je do odbiorcy. – Pismo jest bardziej umocowane w języku dyplomacji i dialogu, komunikat został bardziej nakierowany na słuchacza krajowego, tego, któremu mówi się, że Rada Ministrów robi swoje, że ma miejsce prymat konstytucji w stosunku do prawa europejskiego – uważa.
Minister ds. europejskich Konrad Szymański – bo to on jest nadawcą listu do KE – zapowiadając likwidację ID SN, poinformował w piśmie o zamiarze przeprowadzenia „szerokich konsultacji ze wszystkimi interesariuszami, w tym z SN i ze środowiskiem sędziowskim”. Prace legislacyjne, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, mają ruszyć po wakacjach. – Stosowne projekty były przez nas zresztą przygotowywane i analizowane co najmniej od roku. Wiosną tego roku projekty te były już przedmiotem prac rządu i zostały wstępnie zaakceptowane – przypomniał Szymański.
List jest adresowany do komisarza odpowiedzialnego za sprawiedliwość Didiera Reyndersa. Ten pisał do Szymańskiego 20 lipca, zaniepokojony m.in. wyrokiem polskiego Trybunału Konstytucyjnego z 14 lipca, który unieważnił środki tymczasowe TSUE. – W tym zakresie chciałbym wyjaśnić, że postępowania dotyczące zgodności norm obowiązujących w systemie prawnym państwa członkowskiego z jego ustawą zasadniczą stanowią sprawę czysto wewnętrzną, należącą do sfery tożsamości ustrojowej konstytucyjnej państw członkowskich – odpowiada mu Szymański. I przypomina, że TK zajmował się już kontrolą zgodności prawa europejskiego z polską konstytucją. Przytacza wyroki z 2005, 2010 i 2011 r. – Przytoczone powyżej orzecznictwo nie było dotychczas kwestionowane przez KE – przekonuje minister.
W odniesieniu do wyroku z 14 lipca uspokaja: „W mojej ocenie orzeczenie to nie powinno niepokoić Komisji”. Szymański przyznaje, że tego rodzaju kontrola została przeprowadzona przez TK po raz pierwszy, zastrzega jednak, że nie był to pierwszy przypadek, gdy sąd państwa członkowskiego zbadał, czy TSUE, wydając orzeczenia, działa w granicach swoich uprawnień. – Przypadki takiej kontroli nie tylko nie budziły dotychczas niepokoju Komisji, ale większość z nich nie spotkała się po stronie Komisji z żadną reakcją – zwraca uwagę, przywołując wyroki sądów konstytucyjnych: duńskiego, czeskiego, niemieckiego, rumuńskiego oraz hiszpańskiego. – Polski trybunał tak jak każdy sąd unijny dokonuje takiej kontroli wyłącznie w sposób przyjazny dla prawa europejskiego, jednakże z poszanowaniem Konstytucji RP jako najwyższego prawa – zapewnia polski minister.
Rząd musi manewrować pomiędzy oczekiwaniami Brukseli, która grozi sankcjami, a koalicjantem, który pozwala zabezpieczyć kruchą większość w Sejmie. – Rząd wskazuje, że jest przychylny temu, czego chce organ europejski, czyli likwidacji ID SN, a jednocześnie mruga okiem do koalicjanta, że jest to decyzja wewnętrzna, która nie wynika z woli KE. Niby daje zielone światło ministrowi sprawiedliwości, by robił swoje, daje mu do zrozumienia, że jest silnym ogniwem w obozie władzy, że może przeprowadzać reformy w postaci likwidacji ID SN, chociaż to jest de facto iluzja, bo nie dzieje się to z woli ministra sprawiedliwości, lecz jest to wykonanie woli KE. Rząd jednak nie przyznaje się do tego, pokazuje, że niby działa samodzielnie – komentuje Zaleśny.
Jak dodaje, w piśmie poruszono dwie kwestie: nadrzędności prawa konstytucyjnego nad europejskim oraz krajową dotyczącą ID SN. – W tej drugiej sprawie mamy raczej do czynienia z tłumaczeniem się, wyjaśnianiem, niż z prezentowaniem jako takiej odpowiedzi – podkreśla prawnik.
Minister Szymański nie chciał komentować nieoficjalnych doniesień z Brukseli. Resort sprawiedliwości także odmówił komentarza. ©℗