Nazwa projektowanego bytu prawnego nie będzie nikogo wprowadzać w błąd. Z prof. Andrzejem Kidybą polemizuje Paweł Tomczykowski, partner zarządzający Kancelarią Ożóg Tomczykowski.

Z dużym zainteresowaniem obserwuję prace legislacyjne związane z próbami wprowadzenia do krajowego systemu prawnego narzędzia, które ma pozwolić polskim przedsiębiorcom na planowanie i wdrożenie procesów sukcesji międzypokoleniowej – fundacji rodzinnej. W pełni popieram tę inicjatywę i jestem przekonany, że pozwoli ona kolejnym pokoleniom sprawnie zarządzać polskimi firmami rodzinnymi, a także, a może przede wszystkim, umożliwi rozwój i wzmocnienie pozycji polskiego biznesu. Z tym większym zainteresowaniem zapoznałem się z publikacją prof. dr. hab. Andrzeja Kidyby („Fun… Fun…”, „Prawnik” z 3 sierpnia 2021 r.). Z wieloma celnymi uwagami autora się zgadzam, z najważniejszą jednak – nie. Profesor Kidyba wystąpił bowiem jako zwolennik zastąpienia nazwy „fundacja rodzinna” nazwą w jego opinii bardziej adekwatną, czyli „funduszem”. Moje stanowisko jest zgoła odmienne.
Czemu powinna służyć fundacja rodzinna?
Profesor Kidyba zauważył, że cel fundacji rodzinnej byłby sprzeczny z celami zakreślonymi w ustawie o fundacjach z 1984 r., gdzie mowa jest o celach społecznie i gospodarczo użytecznych (ochrona zdrowia, oświata i wychowanie, kultura i sztuka etc.). To uwaga słuszna… i rozpoznana w toku prac okołolegislacyjnych. Biorąc pod uwagę właśnie zakres przedmiotowy ustawy z 1984 r., z pełną świadomością zdecydowano, że potrzebna będzie nowa ustawa regulująca ustrój fundacji innej natury – fundacja rodzinna z założenia nie będzie bowiem służyć działalności społecznie czy gospodarczo użytecznej. To zupełnie inny byt prawny niewpisujący się w reżim regulacji sprzed niemal 40 lat, które nie przewidywały, bo i przewidzieć nie mogły, że rozwinie się gospodarka wolnorynkowa i za kilkadziesiąt lat przedsiębiorcy będą stawać przed wyzwaniami sukcesyjnymi. Już zatem sam cel powoływania fundacji rodzinnej wskazuje, że w tym przypadku będziemy mieć do czynienia z osobą prawną o charakterze fundacyjnym – a fundusz nie może zostać zaliczony do tego typu osób prawnych (nawet w przypadkach, gdy ustawa szczególna przyznaje mu osobowość prawną).
Pan profesor zauważył też, że w porównaniu do innych jurysdykcji (Austrii, Liechtensteinu i Niemiec) cel planowanej w Polsce fundacji rodzinnej próbuje się zawęzić do określonego schematu związanego z sukcesją majątku, konstatując, że skoro jest ustawowo narzucony i nie mamy do czynienia ze swobodną decyzją fundatora co do wykorzystania środków majątkowych na cele prywatne, to jest to także przyczynkiem rodzącym problemy z nazwą. Wydaje się jednak, że nie – bo i dlaczegóż tak miałoby być? Przecież, a contrario tymże argumentom, fundacje działające na podstawie ustawy z 1984 r. posiadają ustawowo zawężony cel działalności, a przecież nikt im przymiotu fundacji zabierać nie chce.
Ustawa o fundacjach z 1984 r. nie jest żadną konstytucją, kodeksem czy ordynacją, której powinny być podporządkowane regulacje dotyczące fundacji rodzinnej. Jest aż i tylko ustawą regulującą zasady działania jednego typu fundacji – fundacji realizujących cele społecznie i gospodarczo użyteczne.
Co na to język polski?
Zgodnie z definicją Słownika Języka Polskiego PWN „fundusz” oznacza pieniądze zgromadzone z przeznaczeniem na określony cel, czyjeś zasoby finansowe. Podobne rozumienie przedstawiają także słowniki ekonomiczne, jasno podkreślając, że substratem funduszu są wydzielone środki pieniężne przeznaczone na określony cel. Trudno natomiast mówić o jednej, uniwersalnej definicji funduszu pod kątem prawnym, jednak sposób wykorzystania tego pojęcia w polskim prawodawstwie także ściśle odwołuje się do jego językowej etymologii. Przykładem może być chociażby ustawa o finansach publicznych z 27 sierpnia 2009 r., która w art. 29 posługuje się pojęciem funduszu celowego rozumianego jako instytucja prawa finansowego w technicznym ujęciu, czyli zbiór środków finansowych. Należy także podkreślić, że fundusz celowy stanowi odrębną formę prawną, nieposiadającą osobowości prawnej.
Kolejnym przykładem są fundusze inwestycyjne (najbliższe właściwemu rozumieniu pojęcia funduszu przez przedsiębiorców), które należy rozumieć jako formę wspólnego inwestowania polegającą na zbiorowym lokowaniu (uwaga, znowu) środków pieniężnych wpłaconych przez uczestników funduszu (w bardziej skomplikowanych rozwiązaniach możliwe są także wpłaty w postaci innych instrumentów finansowych, np. papierów wartościowych). Zgodnie z art. 3 ustawy o funduszach inwestycyjnych i zarządzaniu alternatywnymi funduszami inwestycyjnymi z 27 maja 2004 r. fundusz inwestycyjny, odmiennie niż wspomniany powyżej fundusz celowy, został wyposażony w osobowość prawną, ale powołany został wyłącznie do lokowania środków pieniężnych zebranych w drodze publicznego, a w przypadkach określonych w ustawie również niepublicznego, proponowania nabycia jednostek uczestnictwa albo certyfikatów inwestycyjnych, w określone w ustawie papiery wartościowe, instrumenty rynku pieniężnego i inne prawa majątkowe.
Także pojęcie funduszy unijnych (strukturalnych, europejskich) ściśle związane jest (znowu!) ze środkami pieniężnymi i oznacza te środki finansowe Unii Europejskiej, które przeznaczone zostają na wspomaganie gospodarek państw członkowskich.
Jakie stąd wnioski? Pojęcie funduszu jest bezpośrednio skorelowane ze środkami pieniężnymi. Wydaje się ono zatem zbyt wąskie dla określenia instytucji, która ma się stać narzędziem do efektywnej sukcesji firm rodzinnych. Inne są cele fundacji rodzinnych i funduszy. Głównym celem powoływania tych pierwszych jest ochrona przedsiębiorstwa przed niekontrolowanym podziałem, umożliwienie skutecznej sukcesji i zapewnienie trwałości firmy. Fundusze natomiast z założenia obracają posiadanymi aktywami, a więc wykonują przeciwstawną działalność. Inne są wreszcie aktywa fundacji rodzinnych i funduszy. Do fundacji rodzinnych w Polsce mają być wnoszone przede wszystkim udziały lub akcje w spółce fundatora (fundatorów), a nie środki pieniężne, jak w przypadku funduszy.
A contrario użycie pojęcia „fundusz” może więc wprowadzać w błąd uczestników rynku finansowego. Pojawienie się kilkunastu tysięcy (takie są wstępne kalkulacje) „funduszy” mających osobowość prawną bez wątpienia wprowadziłoby zamieszanie na rynku finansowym, doprowadzając przy tym do wypaczenia postrzegania samej instytucji funduszy w ich dotychczasowym rozumieniu.
Kwestie systemowe
W dobrej legislacji do oznaczenia jednakowych pojęć należy używać jednakowych określeń, a różnych pojęć nie oznacza się tymi samymi określeniami. Potwierdzają to także dyrektywy wykładni, wskazując, iż w obrębie danego aktu lub gałęzi prawa tym samym zwrotom nie należy przypisywać odmiennego znaczenia (zakaz wykładni homonimicznej). Skoro tak, to także w tym aspekcie pojęcie „fundusz” jest zbyt wąskie i mało adekwatne dla ewentualnego zastąpienia pojęcia fundacji rodzinnej, a jego zastosowanie doprowadziłoby do błędnej interpretacji celów, dla jakich instytucja ta miałaby zostać powołana, wprost przywodząc na myśl cele związane z gromadzeniem, inwestowaniem, a następnie wydatkowaniem środków pieniężnych, w oparciu o określony budżet finansowy.
Aspekty praktyczne
W praktyce jest pięć praktycznych wymiarów nazwania proponowanego bytu fundacją rodzinną. Po pierwsze, we wszystkich krajach europejskich, w których funkcjonują podmioty przeznaczone do sukcesji w biznesie, oznaczone są one właśnie mianem „fundacji rodzinnej”. Współistnienie fundacji powoływanych dla realizacji celów społecznie pożytecznych nie tyle nie prowadzi do kolizji interesów, ile często oparte jest na zgodnej współpracy, na której głównie korzystają instytucje pożytku publicznego. Po drugie, w polskiej literaturze – prawniczej i biznesowej – od lat przyjęło się pojęcie „fundacja rodzinna”. Literatura zagraniczna posługuje się nim od setek lat, bo jest ono oparte na prawie rzymskim. Po trzecie, do tego pojęcia (w kontekście zagranicznych fundacji rodzinnych) od kilku lat bezpośrednio odnoszą się także przepisy ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych i ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Jest ono zatem już sankcjonowane przez polskiego ustawodawcę. Po czwarte, tożsamość nazwy „fundacja rodzinna” ze znaną polskim przedsiębiorcom nazwą stosowaną za granicą przyczyni się do większego zrozumienia i zaufania polskich przedsiębiorców do nowego rozwiązania. Może być przy tym asumptem do powrotu do Polski kapitału już ulokowanego za granicą – a tego wszyscy byśmy chcieli. Po piąte wreszcie, jak mniemam, wszystkie trzy resorty zaangażowane w prace legislacyjne dotyczące fundacji rodzinnej, tj. Ministerstwo Rozwoju i Technologii, Ministerstwo Finansów oraz Ministerstwo Sprawiedliwości, mając na uwadze wyżej wymienione aspekty, właśnie z uwagi na ich wagę przydały projektowi ustawy ściśle określony tytuł „ustawa o fundacji rodzinnej”.
Odnosząc się na koniec do bardziej może emocjonalnych aniżeli merytorycznych argumentów środowisk zrzeszających organizacje pożytku publicznego, uważam, że „fundacja rodzinna” funkcjonująca pod tą nazwą nie wpłynie negatywnie na działalność organizacji pożytku publicznego ani nie doprowadzi potencjalnych darczyńców do błędnego dokonywania darowizn (a było to podnoszone w toku dyskusji), a to z dwóch przyczyn:
• art. 16 projektu ustawy o fundacji rodzinnej przyznaje możliwość dokonywania darowizn na rzecz fundacji rodzinnej wyłącznie fundatorowi i jego spadkobiercom (niemożliwe zatem będzie „przypadkowe” zasilanie jej majątku przez osoby trzecie, w trybie znanym w przypadku organizacji charytatywnych);
• fundacje rodzinne nie będą medialnie promowane przed ich fundatorów – nie taka jest intencja artykułowana przez właścicieli firm rodzinnych; im będzie zależało na bezpieczeństwie rodziny i związanej z tym dobrze pojmowanej anonimowości.
Uważam zatem, że ustawodawca przychylnie powinien odnosić się do aktualnie używanej nazwy, która już zapadła w świadomość polskiego i światowego biznesu, tj. fundacji rodzinnej. Przemawiają za tym argumenty mające swoje źródło w etymologii językowej, celu samej instytucji, systemie prawa oraz praktyce znanej i powszechnie stosowanej w krajach europejskich, tak z kręgu kultury prawa rzymskiego, jak i common law.