Prawo daje uprawnienia każdemu do tzw. ujęć obywatelskich, ale w ściśle określonych sytuacjach – mówi adwokat Marcin Klonowski. I dodaje, że działania łowców budzą liczne wątpliwości.

Łowcy pedofilów mają w mediach społecznościowych profile, gdzie wrzucają relacje z akcji, czyli obywatelskich ujęć. Pod każdą tysiące popierających komentarzy. Sami łowcy opierają się na art. 243 k.p.k. Czy słusznie?
Przepis mówi, że każdy ma prawo ująć osobę na gorącym uczynku lub w pościgu podjętym bezpośrednio po popełnieniu przestępstwa, jeżeli zachodzi obawa ukrycia się tej osoby lub nie można ustalić jej tożsamości. Daje więc uprawnienia każdemu, ale w ściśle określonych sytuacjach. Gdyby doszło do ujęcia bez dochowania przesłanek, to osoba podejmująca takie działania musi liczyć się z zarzutem bezprawnego pozbawienia wolności (art. 189 k.k.).
Kiedy więc mówimy o ujęciu na gorącym uczynku?
W momencie popełnienia przestępstwa. W kontekście działań łowców pedofilów powołują się oni na art. 200a par. 2, który mówi: Kto za pośrednictwem systemu teleinformatycznego lub sieci telekomunikacyjnej małoletniemu poniżej lat 15 składa propozycję obcowania płciowego, poddania się lub wykonania innej czynności seksualnej… To jest tzw. grooming. Łowienie polega na tym, że dorosły występuje w charakterze wabika, udając dziecko. Prowadzi rozmowę w sieci z osobą, wobec której są podejrzenia, że ma skłonności pedofilskie. Taki człowiek w końcu prosi wabika o spotkanie. Gdy do niego dochodzi, następuje ujęcie obywatelskie. Problem polega na tym, że między tymi zdarzeniami jest znaczny upływ czasu.
Są to więc działania poza prawem?
Lub na jego marginesie. Artykuł 243 został stworzony, by dać możliwość działania obywatelom, np. kiedy trzeba poczekać na przyjazd policji. Poza tym przepis ma drugą przesłankę, która musi być spełniona łącznie. Czyli: obawa ukrycia się tej osoby lub brak możliwości ustalenia jej tożsamości. W przypadku łowców tym bardziej nie jest spełniona, bo podczas akcji mają zwykle pełną wiedzę, kogo zatrzymują.
Czy to oznacza, że obywatele w poczuciu obowiązku nie mogą podejmować działań przeciwko ludziom wykorzystującym dzieci?
Umówiliśmy się jako społeczeństwo, że służby są od ścigania przestępstw, a sądy od wymierzania sprawiedliwości. Artykuł 304 k.p.k. mówi, że każdy, dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub policję. W przypadku poważnych przestępstw, np. z art. 200 k.k., czyli seksualnego wykorzystania małoletniego, jest to obowiązek prawny, którego niedopełnienie jest przestępstwem. Nie chodzi tylko o sytuacje, kiedy ktoś dopuścił się przestępstwa, ale i te, gdy mamy wiedzę, że zmierza do jego popełnienia. Wątpliwości budzi jednak fakt, czy osoba poddana prowokacji przez wabika popełnia przestępstwo.
Jakie wątpliwości?
Problem prawny sprowadza się do tego, czy usiłowanie przestępstwa groomingu wobec osoby, która nie jest małoletnia, jest zabronione. Są tu rozbieżne opinie w literaturze i orzecznictwie. Kodeks karny penalizuje dokonanie przestępstwa, ale też i jego usiłowanie (art. 13 k.k.). Pytanie, czy grooming jest szczególnym typem przygotowania do przestępstwa, czy odrębną kategorią przestępstwa wobec wolności seksualnej. Z kolei kierowanie propozycji seksualnej wobec osoby dorosłej w przeświadczeniu, że to dziecko jest nieudolnym usiłowaniem popełnienia przestępstwa, ponieważ obiektywnie wabik nie jest małoletnim, a tylko takiej osoby dotyczy to przestępstwo.
W polskim systemie nie ma kary za nieudolne usiłowanie przygotowania się do przestępstwa. I sądy rejonowe szły jeszcze do niedawna tym tropem, uniewinniając oskarżonych. Inne podejście przestawił Sąd Najwyższy w orzeczeniu z 23 lipca 2020 r. W myśl SN takie zachowanie nie jest niekaralnym usiłowaniem przygotowania do przestępstwa, tylko karalnym usiłowaniem jego dokonania. Sąd wskazał, że prawo szczególnie chroni wolność seksualną dzieci. To dziś może być wskazówką dla sądów powszechnych.
Łowcy pedofilów nagrywają zatrzymanie. Wizerunek takiego człowieka jest potem dostępny w sieci.
Wygląda to tak, jakby głównym celem ujęcia była natychmiastowa stygmatyzacja. Pedofilia to jedno z bardziej bulwersujących przestępstw. Ale pytanie, czy osoby zatrzymujące nie dopuszczają się przestępstwa zniesławienia za pomocą środków masowego komunikowania z art. 212 par. 2 zagrożonego karą nawet do roku więzienia.
Czy można mówić o prowokacji obywatelskiej w słusznej sprawie?
Warunki przeprowadzenia prowokacji są ściśle określone w stosunku do służb, policji, CBA. Państwo nie może prowokować obywateli do popełnienia przestępstw, jeśli nie ma uzasadnionego podejrzenia, że ktoś wcześniej dopuścił się czynów zabronionych. Co ważne, żadna ustawa nie kodyfikuje prywatnych prowokacji. Mamy za to art. 24 k.k., który może spowodować, że odpowiedzialność karną poniesie prowokator, czyli ten, kto w celu skierowania przeciwko innej osobie postępowania karnego nakłania ją do popełnienia czynu zabronionego.
Czy materiał procesowy zebrany przez łowców może zostać wykorzystany w postepowaniu karnym?
Na przełomie lat 2015 i 2016 trwał spór co do możliwości dopuszczenia w postępowaniu karnym dowodu stanowiącego tzw. owoc zatrutego drzewa. Ostatecznie dziś art. 168 a k.p.k. mówi, że dowodu nie można uznać za niedopuszczalny wyłącznie na tej podstawie, że został uzyskany z naruszeniem przepisów postępowania lub za pomocą czynu zabronionego, chyba że funkcjonariusz uzyskał go w wyniku poważnego przestępstwa. Sąd Najwyższy we wspomnianym orzeczeniu z 2020 r. wywiódł, że przepis ten odnosi się też do dowodów zebranych przez inne osoby. Praktyka obrończa nakazywałaby kwestionować legalność takich dowodów. W takiej sytuacji obywatel, działając w dobrej wierze, mógłby zaszkodzić sprawie, a sprawca, jeśli dopuścił się czynów karalnych, pozostać na wolności. ©℗
Rozmawiała: Paulina Nowosielska
fot. mat. prasowe
Marcin Klonowski, adwokat z Kancelarii Chmielniak Adwokaci