Odpowiedź na proste z pozoru pytanie, jak liczyć terminy, każdy zna. Odkąd jednak pisma są doręczane przez portal informacyjny (PI), obliczanie terminów nie jest już takie oczywiste. Doręczenia przez PI działają od miesiąca, a już ujawniły się największe mankamenty nowego systemu doręczeń. Zagadnienie analizuje Tomasz Gowolik, adwokat, Kancelaria Adwokacka Duraj Reck i Partnerzy.
Odpowiedź na proste z pozoru pytanie, jak liczyć terminy, każdy zna. Odkąd jednak pisma są doręczane przez portal informacyjny (PI), obliczanie terminów nie jest już takie oczywiste. Doręczenia przez PI działają od miesiąca, a już ujawniły się największe mankamenty nowego systemu doręczeń. Zagadnienie analizuje Tomasz Gowolik, adwokat, Kancelaria Adwokacka Duraj Reck i Partnerzy.
Sąd 14 lipca publikuje w PI uzasadnienie wyroku, które zostaje odebrane przez pełnomocnika w tym samym dniu. Tydzień później (21 lipca) publikuje pismo przewodnie, z którego wynika, że „sąd doręcza panu/pani uzasadnienie wyroku”, i pismo to zostaje odebrane przez pełnomocnika w tym samym dniu. Kiedy upłynie termin na wniesienie apelacji?
Terminy biegną od daty doręczenia. Doręczenie faktycznie nastąpiło już 14 lipca, ponieważ wtedy pojawiło się w portalu i pełnomocnik się z nim zapoznał. Po co jednak po tygodniu publikować samo pismo przewodnie, z którego nic nie wynika? Skoro sąd jednak je opublikował, najpewniej zrobił to dla określenia, kiedy otwiera się i zamyka bieg terminu na wniesienie apelacji. Sprawa nie jest jednak oczywista i nie można wykluczyć, że sąd uzna, iż termin biegł od faktycznego doręczenia (opublikowania) uzasadnienia w PI.
Jeśli jednak sąd przyjmie dłuższy – korzystniejszy dla strony – termin liczony od pisma doręczającego, to co z apelacją wniesioną w okresie po opublikowaniu uzasadnienia, a przed jego doręczeniem? Czy należy ją uznać za wniesioną w terminie, czy też przed otwarciem terminu?
W mojej ocenie apelację należałoby uznać za skutecznie wniesioną również przed oficjalnym doręczeniem, nie wiadomo jednak, czy sąd takie zapatrywanie podzieli. Taka wykładnia prowadziłaby bowiem w gruncie rzeczy do wydłużenia ustawowego terminu na wniesienie apelacji.
Sąd 7 lipca publikuje w PI zarządzenie o wezwaniu do usunięcia braków formalnych w terminie 7 dni, pod rygorem odrzucenia apelacji. 9 lipca publikuje w portalu pismo wzywające do usunięcia braków pod rygorem odrzucenia apelacji, a 12 lipca doręcza to pismo w wersji papierowej na adres kancelarii. Pisma są odebrane w PI w dniu ich publikacji. Kiedy zatem upływa termin na uzupełnienie braków?
Skoro sąd doręczył wersję papierową, należy rozumieć, że odstąpił od doręczania pism przez PI, choć formalnie w tym względzie żadnego rozstrzygnięcia nie wydał.
W mojej ocenie w takiej sytuacji termin na usunięcie braków upłynie 19 lipca, a nie 14 czy 16 lipca. Sprawa nie jest jednak jasna, a na szali leży skuteczność wniesionej apelacji. Oczywiście najbezpieczniejszym rozwiązaniem byłoby uzupełnienie braków 12 lub 13 lipca, ale z różnych przyczyn może to być niemożliwe.
14 lipca sąd publikuje w PI pismo z doręczeniem postanowienia o oddaleniu wniosku o zwolnienie od kosztów (pismo zostaje w tym samym dniu odebrane), nie publikuje jednak treści tego postanowienia, czyni to dopiero 19 lipca. Kiedy upłynie termin wniesienia zażalenia?
Wydaje się oczywiste, że 26 lipca, ponieważ wtedy minie siedem dni od faktycznego doręczenia postanowienia. Nie można jednak wykluczyć, że sąd obliczy termin na podstawie pisma doręczającego, a wtedy stronie może pozostać już tylko zaskarżenie postanowienia o odrzuceniu spóźnionego zażalenia i wykazywanie faktycznej daty doręczenia.
Nie wiem, ile znaków zapytania pojawiło się w powyższych przykładach, ale zdecydowanie za dużo jak na tak fundamentalną kwestię, jaką są doręczenia w toku procesu. A trzeba dodać, że to zdecydowanie nie wszystkie problemy związane z portalem informacyjnym. Przedstawione powyżej przypadki wynikają z praktyki procesowej w lipcu 2021 r. i pokazują, jak niepewnym – i przez to niebezpiecznym – narzędziem doręczeń jest PI.
Do tego trzeba dodać, że każdy sąd będzie w inny sposób interpretował przepisy o doręczeniach, przez co w różnych sądach ta sama sytuacja faktyczna może zostać odmiennie zinterpretowana.
Wynikająca z zasady demokratycznego państwa prawnego (art. 2 Konstytucji RP) zasada pewności prawa nakazuje ustawodawcy przestrzeganie zasad poprawnej legislacji oraz ochrony zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa (wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 8 kwietnia 2014 r., sygn. akt SK 22/11). Omawiane przepisy o doręczeniach oraz praktyka doręczeń przez PI są dalekie od tych wartości.
Obecna sytuacja rodzi dla stron bardzo poważne ryzyko i powinna zostać jak najszybciej rozwiązana na poziomie legislacyjnym tak, by okres biegu terminu na dokonanie czynności procesowej nie budził żadnych wątpliwości. Nie sprzeciwiam się doręczeniom elektronicznym, bo w dzisiejszych czasach powinno to być standardem, sprzeciwiam się nieracjonalnym przepisom skutkującym niejednolitą praktyką sądów i w konsekwencji narażającym stronę na negatywne skutki procesowe.
Te wątpliwości i rozbieżności można rozstrzygać w różny sposób, ale żaden nie jest pewny. Wydaje się, że jedynym rozwiązaniem jest wykonywanie czynności procesowych w terminach bezpiecznych, niezależnie od sposobu obliczania terminu. Ale chyba nie tędy droga, żeby w obawie przed negatywnymi konsekwencjami skracać ustawowy czas na wniesienie środków zaskarżenia?
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama