- Trzeba powiedzieć wprost, że obecnie część środowiska nie stosuje się do zakazu reklamy. Ściganie tego przez pion dyscyplinarny różnie wychodzi, bo jedne izby kładą na to większy nacisk, inne mniejszy. Rodzi to pewne rozgoryczenie w środowisku, bo takiego dualizmu być nie powinno - uważa Przemysław Stęchły, adwokat, przewodniczący zespołu ds. opracowania zmian w Zbiorze Zasad Etyki Adwokackiej i Godności Zawodu przy Naczelnej Radzie Adwokackiej.

Kieruje pan zespołem, który prowadzi prace nad projektem nowego kodeksu etyki. Co jeszcze wymaga w nim zmian, skoro był już przedmiotem prac w poprzedniej kadencji Naczelnej Rady Adwokackiej?
Tak, były takie prace, ale środowisko adwokackie dostrzega słabość przygotowanego projektu. W konsekwencji podjęto decyzję o powołaniu zespołu i przygotowaniu punktowych zmian w zbiorze zasad etyki adwokackiej. W poprzedniej kadencji powstał zespół i projekt, tęgie głowy nad nim pracowały, ale zabrakło czasu na konsultacje proponowanych rozwiązań ze środowiskiem adwokackim, co skutkowało bardzo chłodnym przyjęciem projektu. Teraz odbyło się już kilka debat na różnych platformach. Pojawiły się nawet krytyczne głosy, żeby nie układać zbioru etyki pod oczekiwania środowiska. Oczywiście, że nie o to chodzi. Ale te oczekiwania musimy zebrać. Bo trzeba pamiętać o tym, że adwokatura dziś jest bardzo różna. Są adwokaci typowo sądowi, tacy jak ja, którzy „żyją z indywidualnych klientów”, ale są też tacy pracujący w korporacji, zajmujący się spółkami prawa handlowego. I te grupy niekoniecznie muszą mieć wzajemnie świadomość problemów innych.
Dlaczego w ogóle trwają dyskusje o zmianie zbioru zasad etyki?
Obecne zasady były ułożone już jakiś czas temu, a czas płynie. Powstały w zupełnie innych realiach społeczno-gospodarczych i dla zupełnie innej adwokatury. Największym problemem, który przebija się wszędzie, jest zakaz reklamy, ale także wynagrodzenie success fee. Duże kontrowersje budzi też kwestia umowy o pracę, choć to nie do końca jest materia kodeksu etyki – ale ma on także zapisy dotyczące niezależności adwokata. To najbardziej nabrzmiałe problemy, a głosy w debatach na ich temat są mocno podzielone.
Jakie padają argumenty?
W przypadku umowy o pracę mamy wręcz biegunowo odmienne opinie. Jedni mówią, że nie powinno być tu żadnych ograniczeń, bo koszty fiskalne prowadzenia działalności gospodarczej są spore. I dla młodych adwokatów, wchodzących na rynek, to duży problem, który wypycha ich z zawodu i nie pozwala wystartować. Pojawiają się też głosy bardziej wypośrodkowane, by umowa o pracę była możliwa, ale np. tylko z innym adwokatem albo w spółkach, w których udziały mają adwokaci. Uzasadnia się to tym, że jeśli umowa o pracę będzie świadczona przez adwokata i na rzecz adwokata, to dalej zagwarantowane jest bezpieczeństwo wynikające z tajemnicy zawodowej. Bo skrajni przeciwnicy dopuszczalności umowy o pracę używają właśnie takiej argumentacji – że zwykły (mówiąc kolokwialnie, bez negatywnego wartościowania) pracodawca „nie czuje” tej tajemnicy adwokackiej. Podobnie z podejmowaniem decyzji, kierując się interesem klienta. Być może to pośrednie rozwiązanie zakończyłoby część problemów – są duże kancelarie, które mogą zatrudnić wraz ze wszystkimi świadczeniami wynikającymi z umowy o pracę, a dla młodych adwokatów byłby to fajny start. W pewnym sensie byłoby to przedłużenie aplikacji pod skrzydłami nowego patrona.
We wrześniu nad projektem ma głosować krajowy zjazd. Czasu coraz mniej, a z tego, co pan mówi, to wciąż trwają dyskusje, ale nie ma rozstrzygnięć...
Trwają konsultacje środowiskowe oraz prace nad projektem. I to prowadzone dwutorowo – jest nasz zespół, ale także komisja etyki przy NRA. My jesteśmy zespołem roboczym, więc nie ma tutaj sporu kompetencyjnego. Nie odebraliśmy też części kompetencji komisji etyki. Naszym zadaniem jest przygotowanie materiałów roboczych dla NRA, na wypadek gdyby Krajowy Zjazd Adwokatury nie uchwalił projektu przygotowanego w poprzedniej kadencji przez NRA.
A jakie koncepcje pojawiają się odnośnie do zakazu reklamy, który jest problematyczny od lat?
Trzeba powiedzieć wprost, że obecnie część środowiska nie stosuje się do tego zakazu. Jak wpisze pan „adwokat Warszawa”, to wyświetlą się strony kancelarii z ikonką „Reklama”. Choć z punktu widzenia dzisiejszych uregulowań tak być nie powinno, to tak po prostu jest. Ściganie tego przez pion dyscyplinarny różnie wychodzi, bo jedne izby kładą na to większy nacisk, inne mniejszy. Rodzi to pewne rozgoryczenie w środowisku, bo takiego dualizmu być nie powinno. Reklama to problem absolutnie nabrzmiały i chcielibyśmy, by w tej drugiej, wrześniowej części zjazdu przedstawić już jakieś gotowe rozwiązania. Niestety nie jest to takie proste. Konsultacje w tej kwestii będą musiały być bardzo szerokie, a być może będzie konieczność zamówienia przez nas jeszcze zewnętrznych opracowań – choć nie zapadła decyzja w tej sprawie. Profesjonalne spojrzenie z zewnątrz na tę specyficzną tematykę – adwokatury i reklamy – byłoby bardzo pomocne. Mamy bowiem płaszczyznę wolnego rynku, którą musimy brać pod uwagę, a z drugiej strony – pewne standardy, które chcemy zachować.
Przy pracach nad wcześniejszą wersją projektu powstał wręcz spór o użyte słowa – jedni mówili o „reklamie”, inni tylko o „informacji o wykonywaniu zawodu”.
Nie będziemy się bawić w semantykę i udawać, że rozwiązujemy problem, posługując się innym sformułowaniem...
To, że taki spór powstał, świadczy o tym, że ta kwestia jest dla adwokatów ważna. Całe prawo to w dużej mierze taka „zabawa w semantykę” i definiowanie pojęć.
My jednak chcielibyśmy rozwiązać problem bez uciekania się do zmian określeń. Bo czy nazwiemy to informacją, czy reklamą, problem pozostaje. Oczywiście pewne działania nie będą reklamą, a będą informacją. Czy to rozwiązuje problem? Nie. Trzeba się z nim zmierzyć otwarcie i przyjąć uregulowania, które zapewnią prawo do informacji. Także klientom, bo wydaje mi się, że przez ostatnie lata uciekła nam świadomość tego, że świat się zmienił, a z nim też nasi klienci. Gdy dziś się czegokolwiek potrzebuje, to w pierwszej kolejności szuka się w internecie. Marketing szeptany, czyli „z polecenia”, oczywiście wciąż istnieje i jest bardzo fajny, ale dziś w pierwszej kolejności, gdy mamy problem, sięgamy po telefon i internet. Nie budzi więc żadnych wątpliwości, że należy zmienić te uregulowania i iść w kierunku otwarcia możliwości informacji...
Informacji czy reklamy?
Nie chcemy, by nasze prace zmierzały do przysypania problemu przez to, że inaczej go nazwiemy. Dalej nie mamy jednak tego problemu rozwiązanego i trwa dyskusja, czy w zbiorze zasad będzie jasno wskazane, co w tej kwestii można, czy też raczej, czego nie można. To wbrew pozorom istotne, bo inaczej układa problematykę. Bierzemy też pod uwagę, że kwestia dopuszczalności reklamy czy informacji w dobie internetu i social mediów jest bardzo żywa i często się zmienia. A przecież nie można zmieniać zbioru zasad co cztery lata na każdym zjeździe. Rozważamy więc, czy nie wprowadzić pewnych ramowych odniesień do regulaminu, który będzie ustalać naczelna rada, w miarę potrzeby, gdy sytuacja będzie się zmieniać. Bo dostępne pola informacji są bardzo dynamiczne i nie da się ich zamknąć jedną klamrą w kilku zapisach.
Czy planowane jest przygotowanie nowego projektu kodeksu etyki przed krajowym zjazdem?
Nasze prace koncentrują się na przygotowaniu punktowych propozycji zmian w zbiorze zasad etyki. Na obecnym etapie nie pracujemy nad nowym projektem, ponieważ nie ma takiej potrzeby, jak też oczekiwania w środowisku adwokackim. Propozycja punktowych zmian powinna zostać poddana szerokiej dyskusji środowiskowej, aby nie popełnić błędów z poprzedniej kadencji.
Konsultacje i debaty, jak rozumiem, prowadzi obecnie komisja etyki?
Tak, ale planowane są też konsultacje w poszczególnych izbach. Czy będzie to się odbywać za pośrednictwem dziekanów, czy prezesów sądów dyscyplinarnych, to jeszcze kwestia otwarta. W debatach bowiem nie wszyscy chcą i mogą wziąć udział. Nie każdy adwokat jest też aktywny w mediach społecznościowych – a trudno się zamknąć na tę bardziej konserwatywną część adwokatury. Stąd pomysł na konsultacje izbowe, czyli dotarcie do adwokatów przez najbliższe im organizacje. Komisja etyki planuje też przygotować specjalną ankietę dla adwokatów.
Pamiętam, że prof. Jacek Giezek mówił, iż nowy zbiór zasad ma wskazywać wzór idealnego adwokata, ale niekoniecznie wszystkie przepisy będą obwarowane sankcjami za ich nieprzestrzeganie. Czy ta koncepcja zostanie utrzymana?
Ten model też jest obecnie dyskutowany. Mamy obawy, czy nie wprowadzi to pewnego chaosu. Normy zawarte w zbiorze powinny w naszej ocenie być jednak jednolite, a nie podzielone we skazany wyżej sposób, co rodziłoby pewne niejasności. I niewykluczone, że będziemy chcieli nad tą kwestią dłużej popracować. Na razie wątpliwości co do takiego ujęcia zasad deontologicznych jest bardzo dużo.
Swego czasu burzliwą dyskusję wywołał zapis nakazujący adwokatowi postępować w sposób niesprzeczny z uchwałami samorządu. Mówiono, że to forma cenzury. Czy on też będzie zmieniony?
Nie ma jednolitego stanowiska w tym względzie, mogę więc mówić za siebie. Mnie ten zapis nie przekonuje i nie jestem fanem tego pomysłu. Jest faktycznie kontrowersyjny i moim zdaniem nie powinien być utrzymany. Jest na pewno przedmiotem dyskusji i krytycznych ocen.
Nasze prace koncentrują się na przygotowaniu punktowych propozycji zmian w zbiorze zasad etyki. Na obecnym etapie nie pracujemy nad nowym projektem, ponieważ nie ma takiej potrzeby, jak też oczekiwania w środowisku adwokackim.