Państwo nie powinno tolerować sytuacji, w których zdemoralizowani demoralizują inne dzieciaki, trzeba reagować. A jednocześnie musi być wyrozumiałe wobec tych, którzy mają potencjał na resocjalizację - mówi w rozmowie z DGP Michał Woś, sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Podczas czerwcowej konferencji prasowej w Ministerstwie Sprawiedliwości, na której zapowiadał pan zmiany w przepisach dotyczących nieletnich, podkreślał pan, że obecnie obowiązująca ustawa jest archaiczna. Może to dobry moment, by zastąpić ją nową regulacją?
W pełni się z tym zgadzam, dlatego przygotowaliśmy największą od 40 lat reformę regulacji w sprawach nieletnich, projekt całkowicie nowego aktu prawnego. Obecnie obowiązującą ustawę o postępowaniu w sprawach nieletnich (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 969 – red.) w pełni zastąpi ustawa o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich. To kompleksowy akt prawny, składający się z ponad 400 artykułów. Ustawa z 1982 r., która obecnie obowiązuje w tym zakresie, zupełnie nie przystaje do współczesnych warunków. Przykładem tego jest możliwość stawiania przed sądem np. sześcio- czy ośmiolatka za demoralizację. Za to powinni odpowiadać rodzice, a nie sześcioletnie dziecko. W nowym akcie prawnym chcemy skończyć z absurdami i uregulować to, co od dawna powinno być materią ustawową. Szczegółowo regulujemy fazę postępowania sądowego i wykonawczego, każdy z dostępnych środków wychowawczych i poprawczych mają swoje własne szczegółowe regulacje. Prace nad taką kompleksową ustawą trwały od kilku lat. Kiedy po raz pierwszy byłem wiceministrem sprawiedliwości w 2018 r., grupa ekspertów pod kierunkiem prof. Henryka Haaka przygotowała szczegółowe założenia i rozwiązania do nowego projektu. Teraz gotową ustawę przesłaliśmy do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Niewątpliwie nie uda nam się porozmawiać o wszystkich szczegółach tak obszernego projektu, ale chciałabym, by wskazał pan najważniejsze rozwiązania, które mają zostać wprowadzone nowym aktem prawnym.
Ustawa ma jednocześnie charakter praktyczny i prawny. Pod względem prawnym wyjaśniamy wszelkie wątpliwości dotyczące kwestii, które powinny zostać uregulowane w ustawie, a obecnie przepisy są zawarte w różnych rozporządzeniach, zarządzeniach, czasami regulaminach organizacyjnych. Ta ostatnia kwestia dotyczy w praktyce chociażby zakładów poprawczych, w których np. badania na obecność alkoholu czy środków psychotropowych we krwi nie miały podstawy ustawowej. Z kolei trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie placówek, gdyby nie mogły przeprowadzać takich badań. Ustawa ma uregulować także całokształt polityki państwa wobec nieletnich. Państwo nie powinno tolerować sytuacji, w których zdemoralizowani demoralizują inne dzieciaki, trzeba reagować. A jednocześnie musi być wyrozumiałe wobec tych, którzy mają potencjał na resocjalizację. Chcemy podać pomocną dłoń także osobom wywodzącym się z patologicznych środowisk, by sprowadzać jak najwięcej dzieciaków na dobrą drogę, nie pozwalając na emanowanie złym wpływem na innych.
Jak ma to wyglądać w praktyce?
Proponujemy rozwiązania prawne, które zapewnią elastyczne podejście do resocjalizacji. Środki wychowawcze mają zapewnić większą swobodę sędziom, szkołom, organizacjom społecznym, kuratorom, asystentom rodziny, dać im większą możliwość wpływania na młodego człowieka. Idziemy też o krok dalej w kwestii zawiadamiania o przejawach demoralizacji, obecnie zawiadamianie sądu to ustawowy obowiązek dyrektora szkoły czy policji. Uznaliśmy, że w niektórych sprawach to dyrektor szkoły powinien decydować, czy konieczne jest od razu kierowanie sprawy do sądu. On najlepiej zna swoich wychowanków. Jeśli uzna, że wystarczająca będzie rozmowa dyscyplinująca i np. zamiatanie chodnika koło szkoły – przy akceptacji rodziców – to dajemy taką możliwość. Podobnie wygląda sytuacja, w której nastolatek zostanie wezwany na komisariat. Często taka rozmowa wywiera na tyle duże wrażenie, że nie ma już potrzeby, by angażować dodatkowo sąd.
A jeśli resocjalizacja nie przyniesie efektów?
To jest właśnie drugi aspekt przygotowanej przez nas ustawy. Mamy czasem do czynienia ze skrajnymi przypadkami, w których resocjalizacja jest nieskuteczna, albo w których państwo okazuje się za słabe. Obecnie problemy mają zwłaszcza młodzieżowe ośrodki wychowawcze (MOW), czyli najsurowszy ze środków wychowawczych. Dalej jest tylko ostatni krok, czyli poprawczak. Problem z MOW-ami jest taki, że do jednego worka wrzuca się absolutnie zdemoralizowanych młodych ludzi, których nie można przenieść do poprawczaka, i osoby, które są na przykład skrajnymi przypadkami wagarowicza. Niestety zdarzają się straszne przypadki, gdzie w takich placówkach dochodzi do tragedii – kilka lat temu mieliśmy sytuację, w której jeden wychowanek udusił drugiego papierem toaletowym. Zdarzają się gwałty. Powinniśmy oddzielić tych, którzy wymagają innego rodzaju resocjalizacji od osób, które są łagodniejszymi przypadkami – po to, by młody człowiek, który opuszcza ośrodek, nie wyszedł z niego bardziej zepsuty niż wcześniej.
W jaki sposób?
Stąd nasza propozycja, by stworzyć okręgowe ośrodki wychowawcze, czyli placówkę umiejscowioną pomiędzy młodzieżowym ośrodkiem wychowawczym a zakładem poprawczym. Zasadą będzie również, że za najcięższe przestępstwa popełniane przez młodego człowieka, czyli wskazane w art. 10 kodeksu karnego, nieletni zostanie umieszczony w zakładzie poprawczym. Z kolei sąd będzie mógł od razu zdecydować, że młody człowiek zostanie umieszczony w poprawczaku do 24. roku życia, obecna granica to 21 lat. W zależności od wyników resocjalizacji sąd będzie mógł albo od razu orzec zakład poprawczy do 24. roku życia, albo zagrozić, że po 21. roku będzie przedłużał ten środek. Kluczowym elementem reformy jest też możliwość nadzoru po opuszczeniu zakładu poprawczego. Sąd będzie mógł oceniać, czy dana osoba – właśnie w zależności od efektów resocjalizacji – stwarza jeszcze zagrożenie dla społeczeństwa. Jeśli uzna, że jest to konieczne, będzie mógł podjąć decyzję na przykład o nałożeniu nadzoru kuratora. Przypadki strasznych tragedii z ostatnich miesięcy, jak zabójstwo jedenastoletniego Sebastiana czy osiemnastolatki ze Szczecina, pokazały, że państwo musi wiedzieć, co dzieje się z człowiekiem po opuszczeniu zakładu poprawczego, czy kontynuuje on terapię, jeśli jest konieczna itp. Po zmianach będziemy wiedzieć, co dzieje się z takimi osobami. Damy możliwość wsparcia, ale jednocześnie nie stracimy nad nimi kontroli.
Myśli pan, że wizja zaostrzonych środków karnych i inne propozycje, o których pan wspomniał, zadziałają odstraszająco na potencjalnych młodych sprawców przestępstw?
W nowelizacji chcemy przede wszystkim usprawnić system tak, by resocjalizacja przebiegała skuteczniej, to jest naszym głównym celem. Jako ministerstwo, zwłaszcza w obecnym składzie, uważamy, że owszem – nieuchronność kary jest ważna, ale nie można lekceważyć jej surowości. Oczywiście w przypadku nieletnich nie mówimy o karze, a o wychowaniu. Mamy nadzieję, że dodatkowe narzędzia, które przygotowaliśmy, usprawnią pracę osób zajmujących się resocjalizacją. Liczę też na to, że do świadomości młodych ludzi dotrze, że nie będzie pobłażania zwłaszcza dla przypadków najcięższych zbrodni. Jeśli obecnie zdarzają się przypadki, że za zbrodnię sąd nakłada na młodego sprawcę nadzór kuratora, to znaczy, że coś w systemie nie działa i trzeba to naprawić. W tym przypadku nieuchronność musi dać skuteczne narzędzia resocjalizacji dla tych, którzy już trafili na złą drogę. My jesteśmy od tego, by młodego człowieka z niej zawrócić. Tym bardziej że zdarzają się przykłady skutecznej resocjalizacji.
Podczas konferencji prasowej zapowiadano również zmianę zasad przydzielania małoletniemu obrońcy z urzędu. Jakie przesłanki będą musiały zostać spełnione, by sąd mógł wyznaczyć pełnomocnika?
Obrońca z urzędu to standard, który w ustawie o postępowaniu w sprawach nieletnich nie był zachowany. Nasz projekt przewiduje, że w momencie, gdy toczy się postępowanie, nieletniemu zawsze będzie przysługiwał obrońca z urzędu – nie tylko wtedy, kiedy sam o to poprosi, ale też wówczas, gdy sąd uzna, że jest to konieczne do zachowania gwarancji procesowych. I pełnomocnik będzie obecny przy każdej czynności z udziałem nieletniego. Realizujemy także wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka związany z umieszczaniem młodych ludzi w schroniskach dla nieletnich, czyli quasi-areszcie, ale przed ostatecznym orzeczeniem o nałożeniu środka poprawczego. W tym obszarze gwarancje procesowe nieletnich trzeba wzmocnić, by na przykład na każdą decyzję sądu o umieszczeniu w quasi-areszcie przysługiwało zażalenie. Wszystkie sprawy związane z aresztem ściśle dotyczą sfery wolności, więc trzeba zachować wszelkie możliwe gwarancje związane z ochroną praw człowieka. W tym duchu wprowadzamy też domy dla matki z dzieckiem. Obecnie nieletniej dziecko jest odbierane i przekazywane np. jej rodzicom. Dlatego planujemy wydzielenie domów, w których młode matki będą mogły opiekować się swoimi dziećmi.
Czy wszystkie te zmiany, o których mówimy, nie spowodują, że bardzo obciążone już w tym momencie sądy rodzinne będą miały jeszcze więcej pracy niż dotychczas?
Wręcz przeciwnie, jeśli do sądu nie będą musiały trafiać wszystkie sprawy, którymi zajmują się np. policja i dyrektorzy szkół, to wpłynie to na ich odciążenie. Wychodzimy z założenia – nie tylko w przypadku tego projektu – że jeśli daną kwestią może zająć się inny organ, to powinniśmy w miarę możliwości zmniejszać kognicję sądów, by usprawnić system. Ponadto wśród nowych rozwiązań znajduje się określenie dolnego progu wiekowego na poziomie ukończonych 10 lat jako warunku prowadzenia w stosunku do nieletniego postępowania w sprawie o demoralizację. Zatem liczba spraw wpływających do sądu ulegnie znacznemu ograniczeniu.
Kiedy możemy spodziewać się gotowej wersji projektu?
Projekt jest gotowy, już trafił do KPRM. W najbliższych tygodniach trafi do szerokiej konsultacji ze środowiskami sędziów rodzinnych, ekspertów, kuratorów, naukowców, osób zajmujących się resocjalizacją. Jeszcze w czasie wakacji projekt zostanie przedstawiony na stronach rządowych. Już teraz wiemy jednak, że cieszy się szerokim poparciem społeczeństwa, na co wskazują przeprowadzone przez nas badania: 66,4 proc. uważa, że nieletni, którzy dopuścili się morderstwa lub innych najcięższych przestępstw, powinni pozostawać w zakładzie poprawczym nawet do 24. roku życia. 62,9 proc. ankietowanych uważa, że sześcioletnie dziecko nie powinno odpowiadać przed sądem, a 79,2 proc., że jedną z kar mogłyby być prace porządkowe wokół szkoły.
Rozmawiała Inga Stawicka