Prokuratura zaskarży decyzję o niewyrażeniu zgody na przymusowe doprowadzenie Igora Tulei na przesłuchanie. Jego pełnomocnicy zaś będą wnioskować o umorzenie postępowania.

Prokuraturze nie udało się uprawdopodobnić, że warszawski sędzia Igor Tuleya popełnił jakiekolwiek przestępstwo. Tak uznała w zeszłym tygodniu Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, rozpatrując wniosek o zgodę na przymusowe doprowadzenie sędziego na przesłuchanie.
– Choć oczywiście podpisujemy się pod tym rozstrzygnięciem i zgadzamy się z nim co do joty, to jednak należy przyznać, że nasz klient znalazł się w totalnie absurdalnej sytuacji – mówi mec. Jacek Dubois, jeden z pełnomocników Igora Tulei. Jak bowiem przypomina, ta sama izba zaledwie kilka miesięcy temu, bo w listopadzie zeszłego roku uznała, że ustalenia śledczych są na tyle wiarygodne, że sędziemu trzeba uchylić immunitet.
Sugestie i determinacja
Adam Roch, który decydował w sprawie wniosku o zgodę na przymusowe doprowadzenie sędziego, podając ustne motywy decyzji odmownej, podkreślał, że uchwała ID SN z listopada zeszłego roku o uchyleniu Tulei immunitetu nadal obowiązuje i on jej nie ocenia.
– W efekcie mamy więc dwa rozstrzygnięcia tego samego organu, które są ze sobą sprzeczne i tak naprawdę nie ma narzędzia, które pozwalałoby jedną z nich wyeliminować – podkreśla mec. Dubois. Jego zdaniem ten węzeł gordyjski mogłaby przeciąć jedynie sama prokuratura poprzez umorzenie postępowania karnego wszczętego przeciwko jego klientowi.
– I o to też będziemy do prokuratury wnosić, zgodnie zresztą z tym, co mówił pan Roch. Uzasadniając odmowę wydania zgody na przymusowe doprowadzenie sędziego, sugerował on, że skoro nie zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, to sprawa winna zostać umorzona przez prokuraturę – mówi Jacek Dubois. Przypomina, że art. 17 pkt 1 kodeksu postępowania karnego wyraźnie stanowi, że nie wszczyna się postępowania, a wszczęte umarza się, gdy czynu nie popełniono albo brak jest danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie jego popełnienia.
– Jeżeli jednak mimo to prokurator będzie nadal prowadził postępowanie względem mojego klienta, to musi liczyć się z tym, że w przyszłości poniesie odpowiedzialność karną z tytułu przekroczenia uprawnień – ostrzega adwokat.
Problem mogłoby rozwiązać również oczekiwane postanowienie zabezpieczające Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie ID SN. Jeżeli byłoby ono zgodne z wnioskiem Komisji Europejskiej, to wszystkie podjęte do tej pory decyzje ID SN w sprawie immunitetów sędziów straciłyby znaczenie. Jak jednak słyszymy, nie ma raczej szans, aby zostało ono wydane w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Z kolei Piotr Falkowski, rzecznik prasowy ID SN, zapewnia nas, że sprawą sędziego Tulei w II instancji, o ile oczywiście wpłyną zażalenia, izba zajmie się najwcześniej w drugiej połowie maja.
A zażalenie wpłynie, przynajmniej od prokuratury. Jak bowiem informuje nas dział prasowy Prokuratury Krajowej, wydział spraw wewnętrznych PK zaskarży decyzję ID SN o odmowie zgody na doprowadzenie na przesłuchanie sędziego. Zaznacza przy tym, że odrzucając wniosek prokuratora, ID paraliżuje postępowanie, na które sama wyraziła zgodę, uchylając sędziemu immunitet. PK także pośrednio wytyka izbie niekonsekwencję. Podkreśla bowiem, że okoliczności uwiarygadniające podejrzenie popełnienia przestępstwa przez warszawskiego sędziego zostały wprost wskazane w orzeczeniu Izby Dyscyplinarnej wyrażającym zgodę na uchylenie mu immunitetu.
Wątpliwa sprawa
Przypomnijmy, Igor Tuleya znalazł się na celowniku śledczych po tym, jak rozpoznał zażalenie na decyzję prokuratury w sprawie głosowania w Sali Kolumnowej w Sejmie, co miało miejsce 16 grudnia 2016 r. Podczas tego posiedzenia przyjęto trzy ustawy: dezubekizacyjną, budżetową i nowelizację ustawy o ochronie przyrody umożliwiającą wycinkę drzew bez pozwolenia. Jak tłumaczył wówczas w rozmowie z DGP sędzia Tuleya, przygotowanie Sali Kolumnowej do obrad było skandaliczne. Akcentował zwłaszcza to, że posłowie opozycji zostali oddzieleni od pozostałych długą ławą, nie mieli dostępu do mikrofonów, byli pozbawieni możliwości składania wniosków formalnych.
PK nie spodobało się to, że Tuleya dopuścił dziennikarzy do udziału w posiedzeniu, na którym zapadła decyzja o uchyleniu postanowienia o umorzeniu śledztwa. Prokuratura twierdzi, że nagłośnienie sprawy przez media doprowadziło do tego, że „kolejni świadkowie przesłuchiwani przez prokuratora w toku kontynuowanego postępowania mogli poznać treść zeznań przesłuchiwanych wcześniej osób i wiedzieli, w jakiej sprawie mają składać zeznania”. W związku z powyższym śledczy uznali, że sędzia nie dopełnił ciążących na nim obowiązków, przekroczył swoje uprawnienia i doprowadził do bezprawnego rozpowszechniania informacji z postępowania przygotowawczego. ID SN, uchylając w zeszłym roku immunitet Igorowi Tulei, stwierdził, że swoim działaniem doprowadził do publicznego ujawnienia treści materiału dowodowego, czym naraził prawidłowy bieg śledztwa.
Jednak zdaniem wielu prawników zarzuty te są absurdalne, gdyż sędzia nie tylko skorzystał z przysługujących mu uprawnień, lecz także zrobił to w interesie publicznym. Dzięki jego decyzji społeczeństwo mogło poznać szczegóły budzącego wątpliwości głosowania w Sejmie.
W interesie publicznym
Pośrednio przyznał to również Adam Roch. Uzasadniając decyzję o braku zgody na doprowadzenie sędziego, mówił o tym, że społeczeństwo ma prawo patrzeć władzy na ręce i że robi to właśnie za pośrednictwem przedstawicieli mediów. A sprawa, na którą Tuleya wpuścił dziennikarzy, interesowała społeczeństwo, bo dotyczyła polityków oraz głosowania nad bardzo ważną ustawą. Roch podkreślił również, że istnieje prawo do jawnego rozpatrywania spraw w sądach. Jego zdaniem jawne mogą być także te posiedzenia, podczas których sąd rozpoznaje zażalenia na decyzję prokuratury o odmowie wszczęcia postępowania lub jego umorzeniu. I to sędzia podejmuje w tym zakresie samodzielną decyzję. Adam Roch zauważył także, że prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie głosowania w Sali Kolumnowej, tak więc ujawnienie materiałów ze śledztwa nie mogło utrudnić jej pracy. ©℗
Izba Dyscyplinarna nie próżnuje