Komisja nadzwyczajna ds. zmian w kodyfikacjach przyjęła propozycję nowego sposobu regulacji doręczeń elektronicznych w czasie pandemii. Adwokaci nie zostawiają na poprawce suchej nitki

Propozycja została złożona oficjalnie jako poprawka poselska, ale biorący udział w posiedzeniu komisji przedstawiciele adwokatury są przekonani, że w rzeczywistości wyszła ona od Ministerstwa Sprawiedliwości. Chodzi o zmiany w projekcie nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego i niektórych innych ustaw, w tym wypadku – jednej z ustaw antycovidowych.
Poprawka przewiduje, że podczas stanu epidemii i zagrożenia epidemicznego oraz roku od ich ustania w przypadku braku możliwości skorzystania z sytemu obsługującego postępowanie sądowe sąd doręcza pismo adwokatom, radcom prawnym, rzecznikom patentowym i radcom prokuratorii generalnej w systemie teleinformatycznym służącym doręczaniu tych pism (portal informacyjny). Pisma uznaje się za doręczone z chwilą zapoznania się z nim przez adresata albo po upływie 14 dni od umieszczenia go w portalu.
Konto w kilka minut
– Problem w tym, że nie ma jednego portalu informacyjnego, są oddzielne portale dla każdej apelacji – mówi Dariusz Goliński z kancelarii Goliński Fic Piotrowska Adwokaci i Radcy prawni S.C., członek komisji rewizyjnej adwokatury, biorący udział w pracach parlamentarnych.
– Z tego co wiem, żaden z nich nie pozwala sprawdzić, czy adresat odczytał wysłane do niego pismo. Nie generują także żadnych urzędowych poświadczeń odbioru. Zresztą same regulaminy tych serwisów zakładają, że założenie w nich konta jest dobrowolne, a warunkiem koniecznym do skorzystania z portalu jest akceptacja regulaminu. Jak ministerstwo zamierza zweryfikować, czy każdy adwokat ma takie konto? – pyta mec. Goliński.
W uzasadnieniu projektu można natomiast przeczytać, że z portalu informacyjnego korzystają już niemal wszyscy pełnomocnicy, a założenie na nim konta zajmuje kilka minut.
Dariusz Goliński zwraca też uwagę, że kwestia doręczeń elektronicznych została już uregulowana w art. 1311 kodeksu postępowania cywilnego. Projekt reguluje więc tę samą kwestię ponownie, nie zawiera natomiast delegacji do wydania rozporządzenia, które ustaliłoby kwestie techniczne związane z doręczeniami.
– Nie uwzględniono też prokuratorów, których udział jest obowiązkowy w niektórych postępowaniach cywilnych, np. o ubezwłasnowolnienie. Rodzi to nierówność stron. Dlaczego prokuratorowi należy dostarczać pisma w inny sposób, skoro jest on również profesjonalnym podmiotem – zastanawia się ekspert.
Niech pełnomocnik skanuje
Największe kontrowersje budzi jednak przepis, który zobowiązuje profesjonalnych pełnomocników (ale nie prokuratorów) do załączania do pisma procesowego jego odpisu w wersji elektronicznej wraz z cyfrowym odwzorowaniem jego załączników. Oznacza to, że choć nie wskazano wprost takiego obowiązku, trzeba będzie do pism procesowych dołączać płyty CD lub pendrive’y z ich wersją elektroniczną.
Adwokaci komentujący projekt na Facebooku wskazują na liczne problemy, które rodzi taka konstrukcja przepisu. Po pierwsze – coraz mniej komputerów w ogóle ma napędy do płyt czy nawet wejścia USB, nie wskazano też, w jakim formacie mają być załączane pliki, poza tym wśród masy nośników mogą się znaleźć te zainfekowane, które w najlepszym razie mogą spowodować awarię sieci wewnętrznej sądu, a w najgorszym – wykraść czy zaszyfrować wrażliwe dane.
– W opinii do projektu Sąd Najwyższy wskazał, że skanowanie przez pracowników sądów dokumentacji będzie wymagało dużego nakładu pracy sekretariatów. Przerzucono to na pełnomocników, choć np. sądy administracyjne doskonale radzą sobie z digitalizacją – zauważa dr Karol Pachnik, pełnomocnik NRA ds. legislacji.
Niepotrzebne nośniki
Zdaniem Karola Pachnika lepszym rozwiązaniem byłyby tu doręczenia przez ePUAP. –Postulowałem to rozwiązanie, ale ministerstwo je odrzuciło, podnosząc, że nie wiadomo, jaka jest przepustowość skrzynek w tym systemie, i że duża liczba załączników mogłaby przez nie nie przechodzić – tłumaczy.
Dariusz Goliński uważa, że lepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie chmury danych do każdej sprawy, w której można by zamieszczać elektroniczną wersję pism.
To jednak nie koniec absurdów projektu. Z obowiązku dołączania wersji elektronicznej wyłączono pisma niepodlegające doręczeniu drugiej stronie przez sąd, czyli np. te, które pełnomocnicy doręczają sobie nawzajem bezpośrednio. Płyty trzeba by więc załączać tylko wtedy, gdy druga strona nie jest reprezentowana przez takiego pełnomocnika. Tylko że wówczas nie obowiązują też przepisy o dostarczeniu przez portal – wersja elektroniczna nie jest więc potrzebna. Ale pełnomocnicy będą ją musieli dołączyć, by uniknąć zwrotu pisma z powodu braków formalnych.
– Mam wrażenie, że chodzi tylko o to, by mieć zdigitalizowane akta sprawy na koszt pełnomocników – wskazuje Karol Pachnik.
W uzasadnieniu poprawki czytamy natomiast, że wychodzi ona naprzeciw „postulatom środowiska fachowych pełnomocników, którzy od lat postulują wykorzystanie nowych technologii w komunikacji z sądem”. ©℗
E-doręczenia: co mówi przepis