W Polsce lobbysta jest jak zatruty owoc. Poruszając się po parlamencie dostaje jaskrawy identyfikator, zapewniający komfort pracy z dala od polityków. Dlatego prawo tworzy się wyłącznie z nieoficjalnym udziałem lobbystów. Niejednokrotnie nie jest to lepsze prawo.

Przepis na ustawę jest stosunkowo prosty. Trzeba mieć pomysł. Pomysły tworzą grupy interesów. Mogą to być stowarzyszenia działkowców albo duże koncerny. Pomysłem trzeba zainteresować polityków – to jest rola lobbystów. Niektórzy robią to naprawdę skutecznie. W minionej kadencji parlamentu starły się dwa potężne obozy – z jednej strony bogate towarzystwa ubezpieczeniowe, z drugiej wielcy gracze rynku firm odszkodowawczych.

Sprawa dotyczyła projektu ustawy regulującego rynek firm odszkodowawczych. Pomysłodawcą ustawy był znany senator Grzegorz Bierecki. Mimo tego kilku posłów – od lewa do prawa - niebędących nawet członkami komisji przyszło na jej posiedzenie i deklamowało zatroskanie o treść projektu ustawy, odczytując nawet wiadomości e-mail, jakie otrzymywali w tej sprawie od środowiska związanego z jedną ze stron „sporu”. W końcu także MS nabrało wątpliwości co do ustawy i projekt trafił do szuflady.

W pracach legislacyjnych uczestniczył też zawodowy lobbysta. Bardzo przygotowany, miał opracowane prospekty, które rozdawał niczym foldery reklamowe. Zainteresowanie nie było nadmierne, być może ze względu na stygmatyzujący identyfikator lobbysty.

Lobbing bez lobbystów?

Zwykle nie chcąc czuć się niemile widzianymi gośćmi, lobbyści występują w innej roli. Do prac nad ustawą zgłasza się szereg organizacji – pracowników, pracodawców, osób zatroskanych itd., każda z nich deleguje swojego przedstawiciela do prac komisji. Ci przedstawiciele jak się łatwo domyślić, nie zawsze mają wiele z organizacjami wspólnego. Zdarza się też, że same organizacje powstają na chwile przed pracami w parlamencie.

Często, ze względu na różne ograniczenia, ilość uczestników prac komisji z jednego podmiotu, limitowana jest do jednej osoby. Stworzenie kilku wspomagających tworów stwarza wrażenie silnego głosu środowiska. Jest to też niewątpliwa przewaga nad np. Naczelną Radą Adwokacką, która podzielić się nie może.

Pomimo że uczestnictwo w procesie stanowienia prawa to uprawnienie ustawowe wynikające z prawa o adwokaturze nie zawsze NRA dopuszczana jest do udziału w pracach komisji. Przykładowo jedna z pracownic podkomisji przy Komisji Zdrowia, na spółkę z przewodniczącym podkomisji, postanowili o niedopuszczeniu NRA do udziału w pracach na ustawą dot. zawodu farmaceuty z wyraźnym wyrzutem, że jeżeli postąpią inaczej to jeszcze zgłosi się im do prac samorząd… architektów. Doprawdy nie wiem jakie zastrzeżenia mają do samorządu architektów, natomiast wiem, że samorząd adwokatów ciut lepiej rozumie zasady tworzenia prawa od niektórych członków czy pracowników tejże podkomisji.

Młody-gniewny przewodniczący

Prace owej podkomisji to był też modelowy przykład w innym aspekcie. Mianowicie zawsze kiedy przewodniczącym zostaje niedoświadczony poseł (ze względu na młody wiek albo staż parlamentarny), który dodatkowo jest skłonny uwierzyć w swój ponadprzeciętny talent – można być pewnym, że widząc własną korzyść w postaci możliwości zaistnienia w szerszej świadomości, będzie on forsował przyjęte rozwiązania i bronił na wszelkie możliwe sposoby.

Niejednokrotnie taki poseł-przewodniczący podkomisji, który widział szansę na autopromocję zabiegał o dodatkowy rozgłos przyjętych rozwiązań, mocno je forsując. Rolą lobbysty jest więc wzbudzenie w takim parlamentarzyście poczucia nieomylności i wiary we własny sukces.

Nie jest lepiej

Niestety i bez dostrzeżonych wyżej wad, stanowienie prawa w Polsce nie jest na najwyższym poziomie. W zasadzie każdą ustawę zmienia się w specustawach dot. walki z Covid-19 nawet jeżeli nie są one z tą walką zupełnie związane. Kodeksy zmienia się w ustawach epizodycznych – perełka, to przykład z ostatniej kadencji Sejmu, kiedy w ustawie „o zmianie ustawy o skardze na naruszenie prawa strony do rozpoznania sprawy w postępowaniu przygotowawczym prowadzonym lub nadzorowanym przez prokuratora i postępowaniu sądowym bez nieuzasadnionej zwłoki oraz niektórych innych ustaw” wprowadzano zmiany w Kodeksie postepowania karnego pozwalające prokuratorom na de facto uchylanie wyroków zapadłych w I-instancji. Ustawa szczęśliwie nie weszła w życie.

Z obecnej kadencji – właśnie rozpoczynają się pracę na drukiem 899 – wprowadzającym doręczenia pism w postępowaniach sądowych poprzez e-maile. Oczywiście korespondencja ma być tylko w jedną stronę – z sądu, a datą odbioru dzień po dacie nadania, bez względu czy strona obierze przesyłkę, czy przesyłka do niej dotrze itd. Nie uregulowano co w przypadku braku możliwości technicznych (pojemność skrzynki), co z kwestią tajemnicy korespondencji, błędnego wpisania adresu przez sąd i dlaczego odbierający korespondencję nie mogą mieć prawa do urlopów.

Co więcej już na początku pandemii MS przyjęło całkiem dobry projekt – druk sejmowy nr 344 – pozwalający na dwustronną korespondencję z sądami przez e-puap w sposób zapewniający tajemnicę korespondencji i pozwalający na awizowanie przesyłki – czyli tak jak obecnie wygląda korespondencja z sądami administracyjnymi. Z nieznanych przyczyn MS wprowadziło wtedy autopoprawkę wycofującą się z tego pomysłu. Dzisiejsze rozwiązanie zamiast rozwiązywać problemy – mnoży je. Być może dlatego, że udział fachowych podmiotów w procesie stanowienia prawa jest marginalizowany. W najbliższych dniach okaże się jakie będą dalsze losy projektu.

Karol Pachnik, Kancelaria Adwokacka adw. dr Karol Pachnik