Nie można było ujawnić protokołów z posiedzeń komisji rady. Tak stanowi opinia, którą przedstawił Arkadiusz Mularczyk, poseł PiS i członek KRS.

Zaprezentowana podczas wczorajszego posiedzenia Krajowej Rady Sądownictwa przez posła Arkadiusza Mularczyka opinia przygotowana została przez Biuro Analiz Sejmowych. Dokument ten oraz dyskusja, jaka wywiązała się na wczorajszym posiedzeniu KRS, są pokłosiem publikacji DGP. Jako pierwsi ujawniliśmy, że niektórzy członkowie rady, zamiast jak do tej pory pracować w komisjach działających w radzie w tych dniach, kiedy wypadają posiedzenia plenarne, zaczęli spotykać się w innych terminach. Dzięki temu zamiast jednej diety były im wypłacane dwie – jedna za udział w posiedzeniu plenarnym, druga za udział w komisji. W tego typu posiedzeniach brał również udział poseł Mularczyk, który, zgodnie z informacjami przekazanymi przez biuro rady, miał dzięki temu otrzymać kwotę 11,6 tys. zł brutto.
– To, co działo się wczoraj na posiedzeniu nowej KRS, potwierdza zaostrzający się konflikt między grupą członków tego organu, która korzystała z tych dodatkowych dochodów, a przewodniczącym Leszkiem Mazurem, który podjął kroki, by temu przeciwdziałać. Analiza tweetów wskazuje, że są oni w pewnego rodzaju komitywie z posłem Mularczykiem – komentuje Bartłomiej Starosta z Forum Współpracy Sędziów.

Zdumienie posła

Na wniosek o dostęp do informacji publicznej złożony przez DGP biuro KRS ujawniło nie tylko kwoty, jakie otrzymywali członkowie KRS tytułem diet za udział w posiedzeniach komisji, odbywających się poza dniami obrad całej rady, ale także protokoły z tych posiedzeń. Część z nich opisaliśmy na łamach DGP. To się najwyraźniej nie spodobało posłowi Mularczykowi, który nota bene na jednym z takich spotkań krytykował działalność wprowadzonej reformami PiS Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
– Z mediów dowiedzieliśmy się o protokołach komisji, które miały miejsce. Otóż komisje te zostały ujawnione przez KRS in extenso. Byliśmy świadkami cytowania różnych wypowiedzi członków KRS, które były często przedmiotem dyskusji, która toczyła się potem – mówił podczas wczorajszego posiedzenia Arkadiusz Mularczyk. Jak podkreślił, był zdumiony tym, że przewodniczący KRS podjął decyzję o udostępnieniu tych dokumentów bez żadnej dyskusji w ramach prezydium.
– Uznałem, że jest to problem, który należy wyjaśnić od strony prawnej – wyjaśnił poseł PiS.
Odnosząc się do tych zarzutów, Leszek Mazur podkreślił, że KRS już wielokrotnie udostępniała w drodze dostępu do informacji publicznej cały szereg dokumentów, a w tym m.in. protokoły posiedzeń zespołów opiniujących kandydatów na sędziów, czy też protokoły posiedzeń samej rady, i to nigdy nie budziło żadnych wątpliwości.

Opinia BAS

Poseł Mularczyk, aby wykazać, że jego zdumienie ma podstawy, przedstawił radzie tezy, jakie znalazły się w opinii sporządzonej na jego prośbę przez Biuro Analiz Sejmowych. Jej autorką jest Beata Bińkowska-Artowicz, a została ona zaakceptowana przez wicedyrektora BAS Przemysława Sobolewskiego. Wynika z niej m.in., że protokoły i notatki z posiedzeń komisji stałych i problemowych KRS służą jedynie pomocniczo realizacji zadań publicznych przez KRS i nie przesądzają o kierunku działania tego organu. A skoro tak, to nie stanowią informacji publicznej.
Na to twierdzenie zareagował Leszek Mazur, podkreślając, że żadne notatki nie zostały ujawnione, a jedynie protokoły, wcześniej zatwierdzone przez przewodniczących komisji. Ponadto przypomniał, że praca członków komisji jest opłacana ze środków publicznych. Co więcej, zdarza się, że decyzje podejmowane przez tego typu ciała kolegialne pociągają za sobą wydatkowanie środków budżetowych. Tak było w przypadku komisji bibliotecznej, która podjęła uchwałę o dokonaniu zakupu książek do biblioteki rady.
Podobnego zdania jak przewodniczący Mazur jest Krzysztof Izdebski z Fundacji ePaństwo.
– Nie ma żadnych powodów, aby nie traktować protokołów z posiedzeń komisji KRS jak informacji publicznej. Przecież w tych komisjach zasiadają osoby pełniące funkcje publiczne, a prace, jakie toczą się w ramach tych ciał, dotyczą spraw publicznych – podkreśla ekspert. Jak zaznacza, ma nadzieję, że sędziowie czy też inni członkowie komisji nie zajmują się w czasie opłacanym z publicznych środków sprawami prywatnymi.
– I nie ma tutaj żadnego znaczenia, czy działalność komisji ma charakter pomocniczy, czy też inny – tłumaczy Krzysztof Izdebski. Jego zdaniem, gdyby było tak, jak chce tego autorka opinii, to obywatele nie mogliby wiedzieć, jak pracują sołectwa, które przecież także są tylko jednostkami pomocniczymi gmin.
– Tymczasem orzecznictwo sądów administracyjnych wskazuje na coś zupełnie innego – mówi Izdebski.
Z kolei sędzia Starosta uważa, że w ten sposób próbuje się zapobiec udostępnieniu w przyszłości kolejnych dokumentów, które mogłyby być niewygodne.
– Wszystko to dzieje się dlatego, że na skutek udostępnionych protokołów wyszły niewygodne informacje, które stawiają niektórych członków rady w złym świetle – kwituje sulęciński sędzia.
Tymczasem na stronie KRS pojawiła się informacja, że dziś w stan spoczynku przechodzi sędzia Teresa Kurcyusz-Furmanik, w związku z czym wygasa jest mandat w radzie.
Prawo dostępu do informacji publicznej