W przetargu na przesyłki sądowe doszło do niespotykanej wcześniej sytuacji. Obydwaj konkurenci: PGP i Poczta Polska, wystąpili po tej samej stronie, wspólnie domagając się doprecyzowania specyfikacji.
W przetargu na przesyłki sądowe doszło do niespotykanej wcześniej sytuacji. Obydwaj konkurenci: PGP i Poczta Polska, wystąpili po tej samej stronie, wspólnie domagając się doprecyzowania specyfikacji.
W przetargu na operatora, który będzie przez trzy kolejne lata dostarczał sądową korespondencję, postawiono szereg wymagań dotyczących placówek pocztowych. Przesyłki mają być wydawane w miejscu „zapewniającym bezpieczeństwo tajemnicy korespondencji oraz powagę odbioru korespondencji sądowej”. Musi to się odbywać przy osobnym stanowisku oddzielonym od wszelkich innych czynności. Placówki mają być też dostępne dla niepełnosprawnych.
Spełnienie tych wymogów będzie sprawdzane po złożeniu ofert przez firmy, ale przed zawarciem umowy. To nic innego jak weryfikacja spełniania warunków w przetargu. Zazwyczaj odbywa się ona jednak na podstawie dostarczonych dokumentów, a tu kontrolerzy będą wizytować konkretne miejsca.
Po pierwszym wyroku Krajowej Izby Odwoławczej wydanym jeszcze w czerwcu organizator przetargu, czyli Centrum Zakupów dla Sądownictwa, doprecyzował sposób kontroli. Zgodnie z nową treścią specyfikacji „weryfikacja będzie polegała na terenowej kontroli 70 wybranych losowo placówek pocztowych”. PGP uznała, że nadal nie zna jednak kluczowych zasad weryfikacji, dlatego złożyła kolejne odwołanie. I tu zdarzyła się rzecz bez precedensu, gdyż poparła je Poczta Polska. Ona również uznała, że zasady kontroli placówek powinny być doprecyzowane.
– Chcieliśmy po prostu wiedzieć, według jakich kryteriów będzie przebiegała ta weryfikacja, czy będą one obiektywne i jednakowe dla wszystkich wykonawców. Już sam fakt, że nasza konkurencja przystąpiła do tego postępowania odwoławczego po naszej stronie, potwierdza, że jest to istotne nie tylko dla nas – wyjaśnia Krystian Szostak, członek zarządu spółki InPost współpracującej z PGP.
KIO jednak odwołania nie uwzględniła.
– Izba wzięła pod uwagę, że odwołujący sformułował w nim żądanie dotyczące modyfikacji specyfikacji jedynie w sposób ogólny, nie przedstawiając konkretnych propozycji procedury weryfikacji placówek w terenie. Izba w tym zakresie nie może zastąpić ani strony odwołującej, ani też działać czynnie za zamawiającego – relacjonuje Justyna Tomkowska, rzecznik prasowy KIO.
Przy tym zdaniem składu orzekającego wspólne wystąpienie obydwu konkurujących z sobą na co dzień operatorów nie wzmocniło argumentów odwołania, a wręcz je osłabiło.
– Poszczególne żądania sformułowane przez odwołującego w znacznej części pozostawały w sprzeczności z brzmieniem postanowień specyfikacji zaproponowanym przez wykonawcę, który przystąpił do postępowania odwoławczego. Niejednolitość stanowisk obu wykonawców w zakresie żądań i argumentacji ujawniła de facto, że podstawy faktyczne i prawne zarzutów odwołania zawierają istotne braki – wyjaśnia Tomkowska.
Jak wynika z wypowiedzi zamawiającego podczas rozprawy, sporna kontrola ma przebiegać z wykorzystaniem instytucji tajemniczego klienta. Operatorzy nie będą więc wiedzieć, że dana placówka jest sprawdzana przez anonimową osobę. Dowiedzą się o tym dopiero po wystawieniu oceny przez CZdS.
ORZECZNICTWO
Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 29 września 2015 r., sygn. akt KIO 2017/15. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama