Jeżeli klient serwisu samochodowego wiedział, kto jest właścicielem warsztatu, to nie może oczekiwać, aby szef firmy wywiązał się z zobowiązań finansowych ustalonych z kierownikiem serwisu.
Utożsamianie każdego naruszenia cudzych praw z czynem niedozwolonym przekreśliłoby sens podziału źródeł zobowiązań i rodzaju odpowie-dzialności, a w pewnym stopniu również znaczenie winy jako przesłanki odpowiedzialności.
T.P. miał ośmioletni samochód mitsubishi pajero, który został uszkodzony podczas wypadku. Naprawę zgodnie z kosztorysem sporządzonym przez
ubezpieczyciela sprawcy szkody, wykonywał warsztat samochodowy będący własnością M.P. Na czas naprawy właściciel warsztatu użyczył T.P. inne auto.
Po odbiorze auta T.P. dwukrotnie wracał do serwisu wykazując usterki. Za pierwszym razem – po pozostawieniu auta w serwisie – dostał samochód zastępczy, a za drugim razem korzystał w celach zawodowych i prywatnych z użyczonego mu
pojazdu znajomej. Naprawa samochodu przedłużała się, a w końcu T.P. został poinformowany o uszkodzeniu pojazdu pozostawionego w warsztacie przez drzwi garażowe oraz gałąź drzewa.
Kierownik serwisu z którym T.P. kontaktował się w sprawie
samochodu w czasie wizyt w warsztacie, sporządził oświadczenie, w którym zobowiązał się do zrekompensowania strat, do odkupienia samochodu i znalezienia innego, równego co do wartości i stanu licznika, określając wartość operacji na kwotę nie mniejszą niż 50 tys. zł.
Z powodu opóźnień w wykonaniu tego zobowiązania kierownik warsztatu wystawił kolejne pismo, w którym zobowiązał się dodatkowo do pokrycia roszczenia T.P. w wysokości 10 tys. zł.
Właściciel warsztatu nie udzielił jednak pracownikowi upoważnienia do zaciągania takich zobowiązań w jego imieniu. T.P. co prawda nie znał osobiście właściciela firmy, niemniej dysponował dokumentami, z których wynikało, że kto nim jest. W konsekwencji właściciel serwisu odmówił wykonania zobowiązania zaciągniętego przez pracownika.
Sprawa o zapłatę trafiła do sądu. Właściciel auta domagał się kwoty 60 tys. zł tytułem wykonania zobowiązania zaciągniętego przez pracownika serwisu oraz odszkodowania w wysokości 90 tys. zł tytułem utraconych dochodów z pracy w charakterze weterynarza.
Sąd I instancji oddalił powództwo, wskazując, że kierownik serwisu nie miał umocowania do zawierania w imieniu swojego pracodawcy umów sprzedaży lub zamiany pojazdów oraz do składania oświadczeń w przedmiocie wypłat na rzecz klientów warsztatu jakichkolwiek sum. Takie czynności nie mieściły się w zakresie jego obowiązków, tak więc brak było podstaw do uznania go za pełnomocnika właściciela serwisu (art. 97
kodeksu cywilnego). Mężczyzna wniósł apelację. Sąd apelacyjny oddalił ją. Właściciel auta złożył więc skargę kasacyjną.
SN oddalił skargę. Wyjaśnił, że wierzyciel stosunku obligacyjnego wynikającego z umowy jest jednocześnie poszkodowanym z tytułu czynu niedozwolonego tylko wówczas, gdy określone zdarzenie powodujące szkodę stanowi nie tylko niewykonanie lub nienależyte wykonanie przez dłuż-nika jego powinności, określonych w stosunku zobowiązaniowym, ale jednocześnie narusza ogólne, obowiązujące powszechnie, wszystkich i zawsze nakazy i zakazy wynikające z norm
prawa, zasad współżycia społecznego lub dobrych obyczajów, i to bez względu na istniejący między stronami stosunek zobowiązaniowy oraz jego zakres.
Nie stanowi więc czynu niedozwolonego wykonanie łączącej strony umowy naprawy samochodu niezgodnie z jej treścią, w sposób niestaranny, niesumienny czy z opóźnieniem. Utożsamianie każdego naruszenia cudzych praw z czynem niedozwolonym przekreśliłoby sens podziału źródeł zobowiązań i rodzaju odpowiedzialności, a w pewnym stopniu również znaczenie winy jako przesłanki odpowiedzialności.
T.P. powołując się na nienależyte wykonanie usługi naprawy pojazdu oraz na niewywiązanie się przez kierownika serwisu z przyjętego zobowiązania, dochodził rekompensaty szkody wywołanej niemożnością korzystania z samochodu.
W tej sytuacji, stosownie do art. 6 k.c. i art. 232 k.p.c., to na nim spoczywał ciężar przytoczenia dowodów niezbędnych do określenia uszczerbku w dochodach.
Wyrok Sądu Najwyższego z 19 września 2013 r., sygn. akt I CSK 687/12
Ważne dla sprawy orzeczenia:
● Wyrok SN z 3 czerwca 1981 r., sygn. akt IV CR 18/81
● Wyrok SN z 10 października 1997 r., sygn. akt III CKN 202/97
● Wyrok SN z 10 kwietnia 1974 r., sygn. akt I PR 415/73
Cele doświadczenia życiowego
Czy pracownik warsztatu może skutecznie zobowiązać się w imieniu i na rachunek właściciela warsztatu do odkupienia nieskutecznie naprawianego auta, znalezienia innego równego co do wartości i co najwyżej tak samo zużytego, określając przy tym wartość operacji na kwotę nie mniejszą niż 50 000 zł? To tylko jedno z wielu pytań, jakie musiał zadać sobie SN w tej sprawie, która szczęśliwie dla właściciela warsztatu skończyła się oddaleniem skargi kierowcy. Jemu zapewne kwestia wydawała się oczywista. W końcu przedmiotowe oświadczenie złożył czynny pracownik zatrudniony na stanowisku kierownika serwisu w warsztacie przeznaczonym do obsługiwania klientów. SN uznał za oczywistą interpretację dla kierowcy niekorzystną. Oddalając skargę, stwierdził bowiem, że instytucja domniemanego pełnomocnika ma zastosowanie jedynie w przypadkach, gdy łącznie zostaną spełnione wszystkie przesłanki z art. 97 k.c., a także istnieją wątpliwości co do umocowania osoby czynnej w lokalu do dokonania takiej czynności. I właśnie na brak tych wątpliwości po stronie kierowcy wskazał, uznając, że kierowca w świetle zasad doświadczenia życiowego, będąc samemu przedsiębiorcą, powinien był się zorientować, że kierownik serwisu jest nieuprawniony do składania mu tego rodzaju oświadczeń. Z tego wynika, że nie wystarczy doświadczenie mieć, ale należy również z niego umiejętnie korzystać.