W sprawę do ETPC wnieśli dwaj Romowie posiadający obywatelstwo węgierskie w związku z demonstracją, która obyła się 2012 r. w miejscowości Devecser. Jak ustalono, w manifestacji brały udział organizacje skrajnie prawicowe, które znane były wcześniej z agresywnych, antyromskich i rasistowskich zachowań (m. in. nacjonalistyczna partia Jobbik). Wydarzenie odbywało się pod hasłem „Żyj i pozwól żyć” i miało na celu sprzeciwienie się „romskiej przestępczości”. Podczas oficjalnych przemów na demonstracji domagano się przywrócenia kary śmierci i podnoszono, że Romowie chcą doprowadzić do eksterminacji ludności węgierskiej. Jeden z mówców stwierdził, że Romowie mają genetyczne skłonności do popełniania przestępstw a jedynym sposobem na wyeliminowanie tego zjawiska jest używanie przeciwko nim przemocy fizycznej. Podniesiono, że jeśli władze publiczne nie wywiązują się z ochrony Węgrów przed Romami, to sami obywatele powinni „bezlitośnie mścić się na sprawcach czynów przestępczych”. Członkowie demonstracji, których było około 500, wykrzywiali takie hasła jak „Śmierć Romom”, „Wrócimy jak nie będzie policji”, „Romowie przestępcy” czy „Spalimy wasze domy i w nich umrzecie”. Część z członków demonstracji miała na twarzach kominiarki i wyposażona była w kije bejsbolowe. W kierunku romskich domostw rzucano kamieniami i butelkami. Jak ponosili skarżący, jedna z osób została ranna, lecz po zgłoszeniu tego faktu policji nie podjęto żadnych czynności wyjaśniający. Skarżący wskazywali na bierną postawę służb oraz niechęć do rozwiązania demonstracji pomimo jej ewidentnego, nacechowanego nienawiścią rasową przekazu.
Sprawą opisywanej demonstracji zajął się węgierski Rzecznik Praw Obywatelskich, z którego raportu wynikało, że policja nie jest w stanie stwierdzić, czy doszło do naruszenia praw i wolności innych osób. Poszkodowani wnieśli więc skargę na działania służb. W odpowiedzi na nią stwierdzono jednak, że poza rzucaniem kamieniami nie doszło do żadnego ataku demonstrantów na przedstawicieli mniejszości romskiej. Od decyzji skarżący wnieśli odwołanie. Organ drugiej instancji uznał z kolei, że co prawda działania niektórych demonstrantów naruszyły podstawowe prawa skarżących, lecz rozwiązanie demonstracji mogłoby spowodować jeszcze większą eskalację konfliktu. Sprawa trafiła następnie do węgierskiego sądu administracyjnego, który uznał decyzję o nierozwiązywaniu zgromadzenia za słuszną. Argumentował, że pojedyncze akty wandalizmu nie mogą świadczyć o tym, że cała manifestacja przestała być pokojowo nastawiona. Sąd przyznał również prawo swobody policji do podejmowania decyzji o rozwiązaniu zgromadzeń, nawet gdy doszłoby do eskalacji przemocy. Sprawa trafiła do węgierskiego odpowiednika Sądu Najwyższego (Kúria), który stwierdził, że policja prawidłowo zastosowała zasadę proporcjonalności nie rozwiązując demonstracji.
Co więcej, sprawa karna wytoczona przez wnioskodawców wraz z lokalnym Komitetem Helińskim również zakończyła się fiaskiem. Dotyczyła ona podżegania do popełnienia przestępstwa przeciwko grupie Romów. Prokurator jednak umorzył postępowanie stwierdzając, że takiego czynu nie można traktować jako przestępstwo, choć treść wystąpień była naganna moralnie.
ETPC uznał skargę za zasadną. Stwierdzono, że na Węgrzech użyto zbyt łagodnych środków, aby zapobiec zastraszaniu Romów podczas manifestacji. Trybunał wskazał na słabość policji w podejmowaniu konkretnych decyzji. Powinna ona bowiem rozwiązać manifestacje lub zastosować środki przymusu w stosunku do konkretnych osób. ETPC wskazał, że policja powinna rozwiązać manifestacje, gdy podczas korzystania z powszechnego prawa do zgromadzeń dochodzi do przestępstwa lub pojawia się tam wezwanie do jego popełnienia. Trybunał przyznał rację skarżącym, że nie mieli oni możliwości skorzystania z odpowiedniej ochrony państwa podczas przebywania w okolicy manifestacji nawołującej do prowadzenia polityki podpartej rasizmem i zastraszającej mniejszość romską. ETPC wskazał także, że organy państwowe w postępowaniach błędnie zawężały kontekst wykrzykiwanych haseł, uznając je jedynie jako „nieetyczne i niemoralne”, a nie jako bezpośrednie podżeganie do stosowania przemocy.
Co więcej, ETPC zwrócił uwagę na naruszenia praw podstawowych podczas toczącego się postępowania karnego na terenie Węgier. Trwało ono bowiem trzy lata i doprowadziło do skazania tylko jednej osoby uczestniczącej w manifestacji, która użyła przemocy fizycznej. Trybunał zwrócił uwagę, że zupełnie zbagatelizowano fakt występowania mowy nienawiści nacechowanej uprzedzeniami rasowymi.
Trybunał wyjaśnił, że suma nieprawidłowości związana z biernością policji podczas manifestacji oraz brak odpowiedniej kwalifikacji karnej czynów związanych nawoływaniem do nienawiści rasowej połączone z kilkoma aktami przemocy powoduje, że skarżący otrzymali niedostateczną ochronę swojego prawa do integralności psychicznej. Co więcej, nie mogli oni skorzystać z obowiązujących przepisów prawnych zapewniających im ochronę przed jawnie antyromską manifestacją, której celem było zastraszenie ich mniejszości. Trybunał wyraził obawę, że taka postawa władz może powodować u obywateli przekonanie o legitymizacji i tolerowaniu przez państwo tego typu działań. Pokreślono, że Węgry nie wywiązują się ze swoich pozytywnych obowiązków wynikających z art. 8 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.
Podstawa prawna
Sprawa Király i Dömötör przeciwko Węgrom. Wyrok ETPC z dnia 17 stycznia 2017. Skarga nr 10851/13.