Część kancelarii myśli o zmianie formy prowadzonej działalności. Eksperci wskazują, że zmiany podatkowe zaszkodzą młodym prawnikom chcącym się przebić do ekstraklasy
Wprowadzenie mniej korzystnych zasad opodatkowania w spółkach komandytowych stało się faktem. Stosowna nowelizacja znalazła się już w Dzienniku Ustaw (Dz.U. z 2020 r. poz. 2123). Oznacza to, że już od 1 stycznia 2021 r. obowiązywać będą zmiany dotyczące spółek komandytowych. Przewidują one, że
podatek dochodowy płacić będą nie tylko wspólnicy, lecz także spółka. Przy czym – o czym pisaliśmy szerzej w DGP 30 listopada 2020 r. („Kontrowersyjne zmiany podatkowe wejdą w życie od 2021 r.”) – nowych przepisów można będzie nie stosować przez pierwsze cztery miesiące 2021 r. Jeżeli wspólnicy zdecydują się na opodatkowanie na nowych zasadach dopiero od 1 maja 2021 r., to na 30 kwietnia trzeba będzie zamknąć księgi rachunkowe w spółce. Jeżeli ostatni dzień roku obrotowego spółki komandytowej przypada między 31 grudnia 2020 r. a 31 marca 2021 r., nie trzeba będzie zamykać ksiąg rachunkowych. Wówczas rok obrotowy zostanie wydłużony do 30 kwietnia 2021 r.
Przedsiębiorcy utyskują, że zmiana uderzy w rodzinne firmy. Odczują ją jednak także kancelarie prawne. Część z nich nie ukrywa, że planuje przekształcić swój biznes, bo prowadzenie go w formie spółki komandytowej już się nie opłaci.
Potrzeba przekształcenia
– Trudno sobie wyobrazić, by na dłuższą metę pozostały na rynku kancelarie działające w formie spółek komandytowych. Z danych zebranych przez Polski Związek Pracodawców Prawniczych wynika, że większość z nich zniknie z rynku. Ustawodawca wskazał nam kilka form, w jakich może być prowadzona działalność kancelarii i wygląda na to, że większość z nich przekształci się w spółki jawne – mówi DGP
adwokat Marcin Radwan-Röhrenschef, wspólnik-założyciel kancelarii Rö, członek zarządu Polskiego Związku Pracodawców Prawniczych. I jak dodaje, wiele kancelarii już podjęło decyzje o przekształceniach, niektóre zaś są na etapie planowania.
– Rozważamy różne opcje dotyczące zmiany formy prowadzenia działalności. Bierzemy pod uwagę możliwość przekształcenia w spółkę jawną lub partnerską – przyznaje radca
prawny Aleksander Czech, partner zarządzający w kancelarii SMM Legal.
Z kolei Agnieszka Janicka, partner zarządzająca warszawskiego biura Clifford Chance, podkreśla, że wybór spółki komandytowej jako formy wykonywania działalności, tak jak i w przypadku innych kancelarii prawnych, nigdy nie był podyktowany jakąkolwiek optymalizacją podatkową, dlatego też nie widzi żadnego uzasadnienia dla objęcia kancelarii nowym reżimem podatkowym. Janicka, z którą rozmawialiśmy tuż przed opublikowaniem nowych
przepisów, zaznaczała, że jej kancelaria uważnie obserwuje proces legislacyjny, ale nie zostały jeszcze podjęte żadne decyzje w zakresie zmian organizacyjnych.
– Nie podjęliśmy jeszcze ostatecznej decyzji, ale wiele wskazuje na to, że przekształcimy się w spółkę jawną – mówi z kolei partner zarządzający jednej z największych kancelarii działających w województwie małopolskim. Czuje żal do ustawodawcy, że w ogóle nie pomyślał o skutkach podjętej decyzji.
– Nie będę się użalał, bo na prowadzeniu dobrej kancelarii można dobrze zarobić. Ale de facto zrównano nas z oszustami podatkowymi, bo w uzasadnieniu projektu podkreślano przecież, że zmiany są niezbędne po to, by nie dochodziło do niezgodnej z intencjami ustawodawcy optymalizacji podatkowej. Tymczasem nie znam ani jednego przypadku kancelarii prawnej, która prowadziłaby działalność w celu nadużycia zaufania państwa – wskazuje małopolski prawnik.
Nawiązuje tym samym do słów Tadeusza Kościńskiego, ministra finansów, który przekonywał niedawno, że na zmianach część podatników skorzysta.
– Chodzi o uczciwych i mniejszych, których
Ministerstwo Finansów chce wspierać. Stracą natomiast nieuczciwi, spółki prowadzące agresywną politykę podatkową, w szczególności w wymiarze międzynarodowym – tłumaczył we wrześniu Kościński. Szkopuł w tym, że kancelarie prawne nijak do grupy oszukującej nie pasują. Na zmianach zaś – jak zewsząd słyszymy – nie zyskają.
Marcin Radwan-Röhrenschef wylicza, że rynek usług prawniczych generuje przychody w wysokości ok. 3 mld zł rocznie. Spółki komandytowe to mniej więcej połowa tego rynku. Wynika z tego, że jest ok. 450 mln zł dochodu podlegającego opodatkowaniu (przy założeniu, że średnia rentowność wynosi 30 proc.).
– Oszacowaliśmy, że na komandytariuszy przypada około 50 mln zł, można więc uznać, że taka byłaby realna kwota wpływów budżetowych z naszej branży, gdyby kancelarie pozostały spółkami komandytowymi – twierdzi Radwan-Röhrenschef. Jego zdaniem nie jest to zbyt wysoka kwota z punktu widzenia budżetu, natomiast może być istotna dla samych kancelarii. Prawnik uważa, że mogą pojawić się problemy płynnościowe związane z koniecznością zapłaty dodatkowego podatku w wysokości 15 proc.
– To nie jest mała i nic nieznacząca kwota z punktu widzenia działalności kancelarii. Każdy ma swoje należności, dodatkowo wchodzimy w trudny moment dla całego rynku ze względu na drugą falę pandemii – przekonuje Marcin Radwan-Röhrenschef.
Rozwój młodych
Prawnicy zwracają uwagę, że na zmianach ucierpią nie tylko najpotężniejsi prawnicy, lecz także – a może przede wszystkim – ci, którzy dopiero wspinają się po drabinie, ażeby w przyszłości zarządzać kancelariami.
– Do tej pory forma i struktura spó łek komandytowych zapewniała młodym prawnikom bezpieczną ścieżkę awansu na partnera. Komandytariusz nie jest bowiem eksponowany na związane z nieograniczoną odpowiedzialnością za zobowiązania spółki sięgające kilku lub kilkudziesięciu milionów złotych rocznie, w zależności od skali prawniczego biznesu, ryzyko. Dla młodych prawników, którzy dopiero budują swoją pozycję zawodową i majątkową była to bardzo komfortowa sytuacja – spostrzega Marcin Radwan-Röhrenschef. Tymczasem uderzenie w komandytariuszy, polegające na zwiększeniu ich obciążeń podatkowych, najbardziej odczują właśnie młodzi ludzie wypracowujący swoją pozycję zawodową.
– Co więcej, podatek w kancelariach, które wciąż funkcjonowałyby na zasadach spółek komandytowych, stałby się dla wielu barierą ograniczającą chęć awansu. Wiązałby się on bowiem ze zwiększeniem obciążań podatkowych wobec sytuacji prawnika niebędącego wspólnikiem i rozliczającego się z kancelarią na podstawie umowy o współpracę – twierdzi członek zarządu Polskiego Związku Pracodawców Prawniczych.
Z tą diagnozą zgadza się nasz rozmówca z Małopolski. Jego zdaniem to właśnie spółki komandytowe najlepiej sprawdzały się we wdrażaniu młodych prawników do struktur zarządczych, partnerskich. Jednocześnie ambitna młodzież nie ponosiła nadmiernego ryzyka, co dla wielu ludzi dopiero zaczynających dobrze zarabiać było szczególnie istotne.
– Jeżeli przyjmiemy, że w kancelariach będzie mniej pieniędzy, co jest całkiem prawdopodobne, to wydaje się, że oszczędności na rozwoju prawników mogą być jednymi z pierwszych do wdrożenia – słyszymy.
Krótko o zmianach
Warto zaznaczyć, że objęte podatkiem CIT będą wszystkie spółki komandytowe, niezależnie od ich wielkości czy przychodów.
Jak wyjaśnia Grzegorz Szysz, partner w firmie audytorsko-doradczej Grant Thornton, ustawa przewiduje, że również spółki jawne mogą zostać podatnikami CIT. Dotyczy to spółek jawnych mających siedzibę lub zarząd na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej będących podatnikami CIT, jeżeli:
- wspólnikami spółki jawnej nie są wyłącznie osoby fizyczne oraz
- spółka jawna nie złoży przed rozpoczęciem roku obrotowego (lub aktualizacji w przypadku zmian informacji, o podatnikach podatku dochodowego od osób fizycznych oraz podatku dochodowego od osób prawnych, posiadających, bezpośrednio lub za pośrednictwem podmiotów niebędących podatnikami podatku dochodowego, prawa do udziału w zysku tej spółki.
– W efekcie przykładowo spółka jawna, której wspólnikiem jest osoba fizyczna oraz spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, po dopełnieniu odpowiednich formalności utrzyma obecny status podmiotu transparentnego podatkowo – zauważa partner w Grant Thornton.
Uderzenie w komandytariuszy polegające na zwiększeniu ich obciążeń podatkowych najbardziej odczują młodzi ludzie wypracowujący swoją pozycję zawodową